Cześć Wszystkim.
Próbuję coś napisać ale moja kochana psinka skutecznie mi to utrudnia, bo właśnie wskoczyła mi na ręce i zachciało jej się przytulać.. mruczy mi teraz za każdym razem, kiedy podrapię ją za uszkiem i nie chce zejść :) no.. w końcu zeskoczyła i pobiegła na balkon obserwować co się dzieje.
Dzisiaj siedzę w domku sama z Beti, bo mąż jest w pracy i wróci dopiero wieczorem. Nadszedł czas na popołudniową kawkę. Postanowiłam dzisiejszego dnia odpocząć i leniuchować, bo dwa kolejne dni szykują się mega ciężkie w pracy, więc muszę nabrać sił, a już w środę przyjeżdża Pani z OA na wizytę.
Wciąż zastanawiam się czy załapaliśmy się na te wrześniowe warsztaty. Chciała bym mieć to już za sobą i czekać spokojnie na nasze dziecko.
Ostatnio naszły mnie takie myśli.. że właściwie to nie wiem, czy moja rodzina będzie cieszyć się tak jak My sami na przyjście dziecka do nas.. bo w końcu nie jestem w ciąży, nie urodzę go i inni już inaczej to wszystko widzą i czują. Boję się, że rodzice moi i męża będą bardziej obojętni albo będą się cieszyć tylko przy Nas, a czuję tak, bo już kiedyś moi rodzice powiedzieli mi, że nie wiedzą czy my dobrze na pewno robimy i w ogóle.. Przykro mi, tym bardziej też, że nie mam rodzeństwa i nikogo więcej oprócz rodziców nie mam. Najważniejsze dla mnie zawsze będzie to co czuję ja i mój mąż, jednak w sercu mam taki żal do rodziców.
Kiedyś kupiłam kocyk i mam już dwa misie dla maleństwa:
... a ten trzeci "Miś" to moja Beti, która również chciała brać udział w sesji zdjęciowej do bloga ;) była strasznie zainteresowana..
Beti daje nam wiele radości, przyjechała do Nas zaraz po wypadku, a rok po poronieniu- to już ponad 5 lat. Jest z Nami od grudnia 2009r. Jest członkiem rodziny i będzie zawsze ważna. Nie wyobrażamy sobie domu bez niej. :)
Właściwie to chyba tyle na dziś wystarczy.
Poczytam teraz Wasze blogi :)