czwartek, 30 października 2014

Dawno mnie nie było...

Witajcie Kochane.
Dawno nic nie pisałam ale to dlatego, że wracałam zmęczona z pracy, wiecznie coś na głowie i właściwie oprócz pracy nic się nie działo. 
Dzisiaj jestem, bo tylko dzisiaj mam wolne, a jutro już idę do pracy ale na dniówkę i później mam wolne, nie mam jeszcze grafiku ale chyba będę mieć urlop od 1 listopada - sympatycznie :) odpocznę dużoo!

Zmieniło się u nas trochę, a mianowicie.. 
1. Opróżniamy pokój, gdzie będzie pokój dziecięcy, wstawimy tam szafę i szukamy odpowiedniej szafki lub komódki. Dzisiaj mąż zabrał mnie do sklepu i jak się okazało stanęliśmy przed ścianą kolorów farb i powiedział "No to wybieraj kolory do pokoju malucha! Kupujemy i malujemy!" :) Jestem szczęśliwa, powiedziałam mu to, że cieszę się, że myśli już aż tak o tym! :) A oto co wybrałam ostatecznie... kolory: Morski i Soczysty zielony! :) 


Dwie ściany będą zielone, a dwie kolejne będą morskie! Czuję, że będzie cudownie, a efekty już w przyszłym tygodniu pokażę! :) Jestem szczęśliwa! :) 

2. Kupiliśmy w końcu narożnik do salonu. Jak się okazuje ściana nigdy jakoś nie była mierzona i nie będę mieć narożnika o wymiarach 3mx3m, bo się nie zmieści najzwyczajniej. Zamówiliśmy narożnik ze specjalnymi wymiarami, bo 2.20m x 2.05 m - taką dziwną ścianę mam :) cóż. Ważne, że w końcu salon zrobi się przytulny, będzie gdzie posiedzieć przed tv :) 

3. Warsztaty idą świetnie, spotkań było już 6, więc zostało nam jeszcze 6 :) Na ostatnich zajęciach dostaliśmy za zadanie stworzyć bajeczkę o adopcji taką, więc postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym - robię bajeczkę dla mojego słoneczka :) z obrazkami :) Bajeczka mówi o dwóch sówkach, które się kochały bardzo i tak dużo miały tej miłości, że postanowiły podzielić się nią i nie było jednak małej sóweczki, aż w końcu znalazły ją :) a obrazki są jakie są, maluję jak potrafię ale cieszę się, że jest w tym dużo mojej pracy :) to cząstka mnie dla maleństwa :) same zobaczcie...

Takie o obrazki i takie to sóweczki :) Cieszę się z tego sama jak dziecko.. właśnie kończę pierwszą stronę, jeszcze skrzydełka sówki taty i tekst na dole :) Może być? :) Część książeczki naklejam z papieru przylepnego, a część maluję i koloruję na różne kolory jak widać :) Chmurka, słoneczko, trawka, kwiatuszek i serce są przyklejone :) Historyjkę z książeczki znam na pamięć, bo ją wymyślałam kilka dni, więc zastanawiam się czy nie kupić ramek trzech (bo tyle będzie stron książeczki) i nie powiesić ich w ramkach na ścianach w pokoiku, co Wy na to? 


4. Przygotowaliśmy dzisiaj sypialnię- przenieśliśmy łóżko z tego pokoju, co będzie dzidziuś do naszej sypialni w końcu i jest jak ma być, bo niebawem znajdzie się tam też łóżeczko dziecięce, żeby mieć na początku bliżej, a pokoik też będzie gotowy już :)

Dostałam dopiero nową umowę z pracy - na 4 lata, a później pewnie będę musiała szukać sobie jakiejś pracy, przynajmniej pójdę sobie teraz jak coś na macierzyński :) Ogólnie nie zmieniło się nic więcej u mnie, lecą dni jak szalone, czas ucieka przez palce. 

Idę odpoczywać, czas coś obejrzeć w tv z herbatką i ukochaną Milką XXL :) 

A zapomniałam.. niżej zamieszczam zdjęcie naszych dyń na Hallowen :) Mąż i ja tworzyliśmy je dzisiaj wspólnie, a teraz siedzą zaświecone na balkonie, a że mieszkamy na parterze to superowo je widać jak się przechodzi :) Same zobaczcie... :)


środa, 22 października 2014

Odpowiadam na pytania... :)

Dziękuję za nominację Magdzie- http://paradozycia.wordpress.com


Odpowiadam na pytania poniżej ;) 


  1. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Dużo i ciężko pracuję i mało bywam w domu, więc kiedy tylko znajduję okazje to chętnie zaszywam się w nim.
  1. Gdybyś nie była ograniczona finansami, jakie miejsce do życia byś wybrała?
Wydaje mi się, że najbardziej odpowiadał by mi czas odległy nam.. czytałam jakiś czas temu książkę, gdzie ludzie żyli w niej w dawnych czasach w Norwegii, różnie im się żyło ale takie to życie było tam prawdziwe, nie było internetu, telewizji i innych bzdur, na które tracimy czas.. ludzie cieszyli się każdą chwilą spędzaną z rodziną, wśród bliskich i ukochanych osób. Tak właśnie chciała bym żyć, bo nie potrzebne są rzeczy, które teraz mamy na co dzień J
  1. Twój ulubiony film?
Czaruje mnie za każdym razem „Błękitna laguna” – o dzieciach, które są na wyspie.
Razem z mężem oglądamy zazwyczaj wieczorami horrory.
Ostatnio na warsztatach zaczarował mnie również film pt. „Dziecko z Marsa”
  1. I ulubiona książka?
Chyba nie mam. Mogę wymienić właśnie taką Sagę złożoną z 36 tomów, którą czytałam jak zaczarowana J „Córka Morza” – uwielbiam. J
  1. Co Ci daje pisanie bloga?
Blog stworzyłam, bo tego potrzebowałam. Mogę tutaj napisać wszystko i zawsze, kiedy czuję taką potrzebę. Często czułam się samotna ze swoimi problemami, bo w moim otoczeniu nie znam osoby, która przechodziła by coś podobnego choć troszkę do mnie, a może jest gdzieś – ale najzwyczajniej tego nie wiem. Tutaj jesteście Wy wszystkie i za to Wam dziękuję – za wsparcie jakie mi dajecie, za ciepłe słowa, za to, że jesteście po prostu. Założyłam blog też dlatego, że chciałam poznać inne mamy adopcyjne, bo można się tutaj wiele dowiedzieć J
  1. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Nie wyobrażam sobie życia bez mojego męża i bez mojej Beti (psa), bo traktujemy ją jak nasze „dziecko” trochę.. Beti to York, ma niecałe 2kg, lubi się przytulać, śpi razem z nami.. jest częścią nas.. jest naszym kochanym pieskiem i ciężko mi będzie jeśli kiedyś jej zabraknie.. nawet nie chcę myśleć L
  1. Co w macierzyństwie wydaje Ci się największym wyzwaniem?
Chyba nie ma rzeczy, której mogła bym się obawiać. Tak bardzo pragnę być mamą, że niczego się nie obawiam. Mam bliskich, zawsze pomogą J
  1. Sama miałam to pytanie, ale bardzo mi się spodobało: Jaką mamą chciałabyś być/do jakiego ideału już dążysz?
Chciałabym być taką mamą, jaką była moja, dobrą i cierpliwą. Dała mi wszystko czego tylko chciałam, wychowała mnie na dobrego człowieka, skończyłam szkołę, pokierowała mnie na dobrą drogę i teraz dobrze mi się żyje. Na warsztatach pisałam list – dałam go rodzicom później. Podziękowania za wychowanie dla rodziców.
Chciałabym być taką mamą, żebym i ja kiedyś zasługiwała na takie piękne słowa.

  1. Twój idol z młodości? (żeby Was zachęcić napiszę, że uwielbiałam Svena Hannavalda :))
Też lubiłam Svena ;) Lubiłam Natalie Oreiro, a do dziś oglądam „Zbuntowanego Anioła” ;)
  1. Dlaczego Twój mąż/partner jest Twoim mężem/partnerem?
Jest nim, bo kiedy go poznałam czułam się przy nim bezpiecznie i wiedziałam, że zawsze  na niego liczyć będę mogła, wiedziałam to od samego początku. Mój mąż jest czuły, wrażliwy, szczery (czasem aż do bólu) ale to właśnie w nim cenię najbardziej. Szanuje mnie, wspierał mnie w wielu trudnych chwilach.  Jest dobrym człowiekiem. Kochaliśmy się od początku i tak jest do dziś. <3

poniedziałek, 20 października 2014

Najpierw kilka słów ode mnie tak na szybko właściwie, bo ciągle nie mam czasu, żeby posiedzieć wygodnie, poczytać Was i napisać jeszcze coś od siebie.. :)

Miałam odpowiedzieć na nominację ale nie mam kiedy. Obiecuję, że to zrobię :) 

Dzisiaj znów byliśmy na warsztatach, było to ciężkie spotkanie, bo rozmawialiśmy o stracie.. wiele osób popłakało się - oczywiście ja również, gdzie by nie - ciężko by było nie płakać. Na szczęście mamy to za sobą. 

Weekend spędziłam w pracy, zleciało, a teraz już jutro wtorek i znowu idę do pracy.
Nie potrafię zebrać myśli jakoś, bo ostatnio zadzwonił do męża telefon - znajome małżeństwo (kolega z pracy męża) i tak znamy się bardziej jakoś - jego żona właśnie urodziła dziecko.. starali się od nie dawna i już urodziła córkę, a ja?! ;(
A ja się nie liczę.. nikogo nie obchodzi z resztą, że cierpię jak ktoś znajomy rodzi, a ja nadal nie mogę zajść w ciążę, nie czuję się kobietą i cierpię z tego powodu.. czuję się mniej atrakcyjna, mniej ważna od kobiet, które urodziły.. :( - w dodatku przed chwilą dostałam @... znowu.. znowu rozczarowanie.. 

Jedyne pocieszenie na dzisiejszy wieczór - oglądamy na iitv ostatnio nasz serial, który z mężem bardzo lubimy - The Walking Dead :) już 3 serie :)
I najważniejsze. Polowałam na to od dawna i w końcu znalazłam.. 
Cudowny, piękny i najsmaczniejszy Smoczy Owoc.. kupiłam w Biedronce 1szt. za 10zł ale według mnie wart ceny! :) Nawet zrobiłam zdjęcie...


środa, 15 października 2014

Zwykły dzień...

Dzisiejszy dzień rozpoczęłam wcześnie, bo obudził mnie mąż wychodzący do pracy w koszulce, którą dostał ode mnie :) Założył ją do ciemnych takich śliwkowych spodni + ta koszulka brzoskwinia taka jasna.. opinała jego sexy ciałko :) aż wstałam jak mi się pokazał.. wyglądał cudnie :) 
Mąż wyszedł do pracy, a ja zostałam sama, zrobiłam sobie kawę i zjadłam śniadanie. 
Wczoraj sprzątałam ale dzisiaj muszę dokończyć łazienkę, bo wczoraj po sprzątaniu mężowi zachciało się zdejmować osłonę z brodzika, bo coś tam.. :) 

**********

Cieszę się, że napisałyście do mnie pod poprzednim postem. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie wielki będzie odzew, bo ja sama nie wiedziała bym chyba co komuś napisać. Ale wyrzuciłam poniekąd z siebie wiele i jest mi chyba trochę lżej. Sama nie wiem czy zmieniło mnie to i wzmocniło. Czasem czuję się taka bezsilna, szczególnie wtedy, kiedy mąż się na mnie złości i mówi, że do niczego się nie nadaję. :( 

**********

Dzisiejszy dzień był udany, wyskoczyłam do rynku, zrobiłam małe zakupy. 
W końcu trafiłam na nawet fajne spodnie, które będę mieć na co dzień i będę mogła zakładać do pracy. 
Oto one: 



Co Wy na to? Mogą być? Są takie o.. :) 

Oczywiście kupiłam jeszcze rajstopy, gumki do włosów i lakier do paznokci.. :) 


Fajnie, że mam się komu pochwalić :) 

*********

Nie mogę doczekać się końca warsztatów.. miałam zabrać się za ćwiczenia domowe ale nie mam weny jakoś po prostu i najzwyczajniej w świecie. 
Tęsknię za moim dzieckiem, tym które tam gdzieś może już jest, a może będzie.. Ech.. 
Nie mogę się doczekać.. chciała bym , żeby te normalne dni wywróciły się do góry nogami dzięki temu naszemu małemu skarbowi.. chciała bym oj.. a kiedy to nastąpi? :( 

wtorek, 14 października 2014

Ech..

Napisałam wczoraj posta ale dzisiaj rano skasowałam go.. sama nie wiem czy chciałam żeby był i nie wiem czy chciałam go skasować. Nic ostatnio nie wiem. Jestem zła, szybko się denerwuję i wpadam w złość. Szczególnie bardzo kłócę się z mężem, który doprowadza mnie bardzo do szału. 
Czasem wydaje mi się, że już jest na prawdę dobrze, a za chwilę kłócimy się jak szaleni i nie ma zahamowań w niczym.. on mówi, że ja jestem beznadziejna i nic nie potrafię, a ja jemu dogaduję, że to on nic nie potrafi i tak na okrągło. :( Przykro mi, że tak się dzieje, bo chciała bym wierzyć i mieć 100% pewność, że będę mogła zawsze na niego liczyć i będzie dla mnie zawsze wsparciem, nie ważne jaka będę. 
Jednak kiedy tak się kłócimy czuję się osamotniona, czuję też, że on mnie nie rozumie i nie mogę na niego liczyć. Chce mi się płakać. Czasem czuję się jakbym była zamknięta w ciemnym, pustym i zimnym pokoju ;(

Ostatnio sprawia mi radość jedynie moja psinka, Beti..

Jak mam wolne od pracy to tak sobie rano razem leżymy :) 


Dzisiejszy dzień miałam wolny, a mąż pracował do 16. Posiedziałam w domku, posprzątałam i odpoczęłam. 

A teraz od kiedy mąż wrócił to działa mi na nerwy.. właśnie przyszedł do niego kolega i będą oglądać mecz niestety.. i niestety przez ten mecz nie będzie w tym tygodniu mojego Hells Kitchen :(

A tutaj to co dzisiaj zrobiłam na obiadek.. 



Teraz uciekam.. napiszę coś sensownego jutro. 

piątek, 10 października 2014

Pierwszy wspólny zakup..

Miałam dzisiaj napisać, więc tak też zrobię. 
Przez weekend nie będę miała czasu, aby zaglądać tutaj, bo najzwyczajniej mnie nie będzie - dwa dni spędzam w pracy, a nadrobię po weekendzie, bo mam wolne 3 dni :) 
Dzisiaj dzień rozpoczęliśmy wcześniej, bo na 11 musieliśmy już być w Kielcach. W między czasie dzwoniła do takiego kolesia, co sprzedaje auto, bo mój mąż szuka czegoś nowszego. Mąż ma swoje auto, a ja mam swoje i tak właśnie chcemy zmienić to jego ale nie pisane nam to chyba, bo koleś odebrał jeden telefon, powiedział mi , że możemy zobaczyć auto dopiero wieczorem i później już nie odbierał.. podejrzane najzwyczajniej. Auto ze zdjęć świetne, szkoda tylko, że nam nie pisane. Może znajdziemy inne. 
Ważne, że ja tam mam swoje autko, duże, bezpieczne i w ogóle fajne :) na razie nie chcę go zamieniać :) 

Dojechaliśmy do OA przed 11. Spotkanie przebiegło sympatycznie, rozłożyliśmy genogram (2 arkusze brystolu) i pomiędzy nami zasiadła Pani Dyrektor. Najpierw opowiedziałam o swojej całej rodzinie ja, a później mój mąż. Ogólnie była to bardzo luźna i sympatyczna rozmowa. Później po genogramie rozmowa jeszcze trochę potrwała, razem zeszło nam ponad 2 godziny. :)
W drodze po auto wstąpiliśmy do galerii i tam oczywiście zajrzeliśmy do PePcO, gdzie kupiłam teściowej na imieniny talerzyki deserowe i pojemnik na herbatę. :) 
I najważniejsze - skromne ale jak na pierwszy wspólny zakup to idealnie :) 
 Oczywiście oznajmiliśmy Pani Dyrektor, że postanowiliśmy sobie, że jeśli dostaniemy propozycję od nich np. dzieciątka do 1.5 roku to zechcemy :) i pytała co gdyby to było rodzeństwo, np. jedno maleńkie dziecko, a drugie rok lub półtora albo dwa latka - odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, że noo pewnie byśmy się zdecydowali, gdyby padła propozycja i by nam pasowało względem dokumentacji. :) Była zadowolona, a dodaliśmy od siebie, że bliźniaki były by też mile widziane :) myślę, że ważne jest, żeby takie rzeczy mówić, bo przecież one decydują, wtedy wiedzą, że mogą do nas zadzwonić gdyby coś. Poza tym jesteśmy zdecydowani. :) i co ma być to będzie. 
Czuję, że czapeczka będzie za mała ale chcę, żeby była symbolem, żeby maleństwo wiedziało kiedyś, że czekaliśmy na nie, że było naszym najdroższym i upragnionym skarbem zanim się pojawiło. <3

Byliśmy też dzisiaj na wsi, bo teściowa sama na razie bez teścia, bo ten wyjechał i coś dzieje się jej z piecem, więc mąż musiał zobaczyć co i jak.. ale warto było jechać, bo to był kolejny ciepły dzień.. 



Jutro idę na 12 godzin do pracy - od 10 do 22 i po mnie przychodzi Pani kierownik, więc musi być wszystko na tip top. Echh.. najgorsze, że w niedzielę też idę od 7 do 19. :( 

Uciekam.. 

czwartek, 9 października 2014

Przemęczenie..

Zrozumiałam, że powodem moich smutków jest poniekąd przemęczenie, a to wszystko przez to jak dużo ostatnio pracuję.. w końcu ileż to człowiek może.. na szczęście w listopadzie pójdę na tydzień urlopu - nic nie będę robić. 
Zmęczona też jestem już tymi warsztatami, a przecież jeszcze większe pół zostało. Męczą mnie zwierzenia obcym ludziom.. męczą mnie spotkania i te wszystkie zadania - ja chcę tylko swój skarb, swoje dziecko. 
Nie rozumiem dlaczego innym przychodzi to tak prosto, a ja muszę tak cierpieć.. tyle kobiet nie chce dzieci, oddaje je, zabija, a ja tak jego pragnę i nie mam.. :( jestem rozżalona, smutna, załamana i wszystko co tylko możliwe. Cierpi moja dusza, cierpi moje serce, cierpię całą sobą. Wpadłam w jakąś depresję i dzisiaj wyżyłam się słowami na mężu, który tak na prawdę nic mi nie zrobił. :( 
Nie rozumiem dlaczego moje życie nie może być normalne. Zawsze miałam pod górkę.. od małego coś ciągle działo się źle w moim życiu i tak zostało. Piszę i chce mi się płakać, a dzisiaj już trochę popłakałam. Mam jesienną depresję mimo tego, że na dworze pięknie, słonecznie i ciepło. :(


NA zdjęciu moja dłoń i moja psina, na którą też ostatnio jestem zła, bo dziwnie się zachowuje, tj. chce się jej najzwyczajniej chłopa :) 

***************************

Powiem Wam (napiszę), że jakoś dociera do mnie to, że wolała bym jednak chłopca.. nie potrafię tego zupełnie wytłumaczyć.. po prostu tak koduje mi się w głowie pewna myśl i koniec.
Wkurzyłam się ostatnio znów na męża, bo spotkałam w PEPCO czapeczkę z uszkami (biało- niebieską) i chciałam kupić ale mąż mi nie pozwolił, bo "nie wiem jakie dziecko dostaniemy i może być za mała". Nakrzyczałam na niego i powiedziałam, że to nie ma znaczenia, bo to będzie SYMBOL - że czekaliśmy, pragnęliśmy, myśleliśmy, tęskniliśmy - za tym naszym dzieckiem, które kiedyś będzie z nami, że przygotowywaliśmy się do jego przyjścia do nas. I chyba zrozumiał. 
Jutro jedziemy na 11 do OA na spotkanie z dyrektorką odnośnie genogramu, który dzisiaj poprawiliśmy i jest dobry :) - to znaczy, że zostawimy auto w galerii i pójdziemy do Pepco - mąż obiecał, że kupimy jakieś śliczne, większe body albo coś podobnego, żeby czekały. :) mam nadzieję, że spełni swoją obietnicę. To będzie dla mnie tak ważny, kolejny krok.. - znów chce mi się płakać, tak bardzo pragnę już zostać mamą.. mamą mojego Piotrusia, albo Zosi.. ;(

Na zdjęciu kotka teściów - Raisa :) 
Byliśmy dzisiaj na wsi, mąż rąbał drewno dla swojej mamy, bo jego ojca nie ma chwilowo i musi jej pomagać..

A niżej na zdjęciu kawusia u teściowej..

Zainspirowana dzisiejszą "gazetką" z Biedronki i ich pysznymi winogronami zrobiłam to- Jeża owocowego..


Napiszę coś jutro.. napiszę jak po spotkaniu.. 
Dziękuję Wam, że jesteście ze mną, wspieracie mnie.. to dla mnie ważne. Wiem, że doskonale mnie rozumiecie. <przytulam> .

środa, 8 października 2014

Jakoś tak ciężko jest żyć...

... kiedy sens życia jest tak daleko.. nie wiadomo gdzie.! :(

Dokładnie tak jest.. nie ma mojego sensu życia, nie wiem czy jest i gdzie.. nie wiem za ile będzie.. czy będzie. Porażka jakaś. Mam mega doła i nic nie chce mi się, a w dodatku muszę chodzić do pracy prawie co dzień, bo "cudowna siostra mojego męża" wzięła sobie urlop, bo "niby" ma dziecko chore.. a niby, bo owszem było i wtedy była na zwolnieniu ale teraz to już siedzi na wolnym, bo jej wygodnie, a ja zapierdalam i inna koleżanka za cztery albo więcej.. :( 

W ogóle to męczę się nad tym durnym genogramem.. sorry ale dla mnie ten genogram jest głupi po prostu.. już bym wolała drzewo genealogiczne zrobić po prostu.. w dodatku jakby mało było trafiliśmy na omówienie genogramu do Pani Dyrektor szanownej.. nic do niej nie mam przecież ale jakoś wolała bym którąś z naszych Pań, które prowadzą warsztaty.. :/ Umówiłam nas na ten piątek na 11:00, żeby to omówić. Ech..

Dowiedziałam się, że z naszych warsztatów ( a jest nas wszystkich 8 par) to tak będzie, że 4 pary czekają na więęększe dzieci takie, a 4 pary - i w tym my - czekają na maleństwa. 
Oczywiście ja i mój mąż zadecydowaliśmy, że gdyby było nawet i 1.5 roczne dzieciątko to jeśli zdrowotnie będzie dobrze to zdecydujemy się też :) jeśli to będzie nasze dzieciątko :) i tak poczujemy - oczywiście :) 
tylko znów teraz nawija mi się na myśl.. "Kiedy to będzie i czy w ogóle i pewnie znów dłuuuugo będę czekać o ile będzie co kolwiek z tego.. " :( 

Jakby mało było wszystkiego to mój mąż w ogóle ochoty nie ma ostatnimi czasy na bliższe kontakty.. sama nie wiem co myśleć o tym.. stwierdził, że ma jakieś chwile, że nie ma na to zupełnie ochoty.. 
No ale czy to normalne? :( 

Jest mi bardzo ciężko.. przemęczona jestem pracą, życiem, tym jaki jest ostatnio mój mąż.. :(
Robiłam ostatnio na warsztaty (po 3 dniach pracy-i było co robić w pracy!!!) genogram - całą niedzielę siedziałam nad tym wszystkim, a na sam koniec mąż skrytykował mnie i powiedział, że zrobiłam źle, krzywo i pewnie najbrzydziej.. :(
 Echh.. :(


środa, 1 października 2014

kolejny dzień...

Mijają te dni jak szalone, nie wiadomo kiedy. 
Dzisiejszego dnia rano mąż rozbudził mnie czułymi pieszczotami i przytulaskami :) - prawie jak we śnie. Właściwie to sama nie do końca wiem, czy.. a nie, zaraz, zaraz.. to było wieczorem.. :x zasnęłam i mnie rozbudził, a teraz wydaje mi się, że to było rano. :) 
Rano obudził mnie o 9 telefon od adwokata odnośnie mojej sprawy. Firma proponuje mi ugodę jaką chciałam ale nie wiem nadal co zrobić. Wiem też, że sąd może mi dać mniej, a równie dobrze więcej, a prawdopodobniejsze jest to, że dostanę mniej albo tyle samo. Mam w głowie burdel i nie wiem co robić. Czas mam do jutra na jakąś decyzję, bo powiedziałam adwokatowi, że dam mu znać jutro. 

Byłam dzisiaj u rodziców, była sama mama na początku, która oczywiście jak zawsze dodawała we wszystkim swoje trzy grosze. Przykro mi, że powiedziała mi dzisiaj, że adopcja to tak na dwa razy, że może powinniśmy próbować in vitro, bo to by jednak było nasze dziecko, a tak to takie wszystko dziwne i w ogóle. 
Moja mama nie zbierała mi nigdy pamiątek, myślałam też, że nie zachowało się nic z dzieciństwa ale jednak tata dzisiaj jak wrócił to powiedział mi, że On trzyma moją opaskę ze szpitala i strupek z pępuszka też, że ma moje pierwsze laurki schowane. Zrobiło mi się na sercu lżej, że jednak chociaż tata to zostawił. Wiem teraz, że to do niego jestem w większości podobna. 

Moja mama zawsze "udawała" że jest damą, że ma miliony, że w ogóle jest lepsza od wszystkich ludzi dookoła niej. Mój tata- szary człowiek, którego mama wiecznie przytłaczała, a czasem poniżała, osoba spokojna, normalna przede wszystkim. 
Mama szukała mi zawsze faceta i chciała, żebym znalazła sobie bogacza, żeby niczego mi nie brakowało i żebym mogła być jak dama albo księżniczka.
Tata zawsze mówił, żebym kierowała się sercem i też rozsądkiem, żebym była mądra i liczyła na siebie przede wszystkim. 

Dziś wiem, że rady taty były ważne. Moi rodzice - nie wiem czy się kochają, wiem tylko, że są ze sobą po prostu, nie lubię do nich jeździć, bo mama wiecznie stawia na tatę oczy i wszystko co tata robi jest źle. Smutno mi, że mama go tak traktuje ale mama się nie zmieni, a wiele się narozmawiałam już z nią na te tematy. Echh.. 

Zawsze kazała mi się odchudzać i kazała dbać o siebie, a mnie nie pasowało to na jaką osobę mnie pchała.. aż poznałam mojego męża, zakochałam się i wyprowadziłam. Nie dała mi się z początku spotykać z nim i wiele walczyłam o to ale udało się. 
A na temat mojego wyglądu mówi do dzisiaj.. jestem za gruba, źle mi w okularach, źle wyglądam, mam złe auto, złe mieszkanie - mimo, że na prawdę jest dobrze, a wręcz bardzo dobrze. No ale mniejsza o to. 
Moja mama się nie zmieni. W dodatku sprzedała mieszkanie za długi, a teraz mieszkają z babcią, a długi są nadal.. długi to temat, długa historia. 
Chciała bym żeby moja mama była innym, lepszym człowiekiem, żebym miała w niej przyjaciółkę najlepszą na świecie.. ale wiem, że nigdy tak nie będzie :(