czwartek, 28 stycznia 2016

Ostatnie dni..
Nie wiem, co napisać..
Brakuje mi słów i zastanawiam się dlaczego całe życie musi być takie trudne i nie znam odpowiedzi..
Ostatnio miałam kilka problemów..
Takie tam z mężem, ze sprawą Malutkiej (ale tutaj wszystko jest ok - bo przełożona, odbędzie się za tydzień, zamiast miesięcy dwóch). Interwencja pomogła. Czekamy.
W międzyczasie z zakupem domu..
Ale to wszystko nic.
Miałam napisać dokładnie, ale jednak nie czuję się jakoś na siłach.
Sama nie wiem jeszcze, czy informacja jaką otrzymałam od lekarza w ostatnich dniach dotarła do mnie. Chyba nie.
Staram się o tym nie myśleć. Bo wiem jak było poprzednim razem, choć wtedy widziałam, wiedziałam cały czas. Było zupełnie inaczej. Teraz.. Jest jeszcze inaczej.
Drugi raz poroniłam.
Odezwę się za kilka dni.
Pozdrawiam!

sobota, 16 stycznia 2016

Kilka nowych wieści..

Czas w naszym domu biegnie ostatnio dość nerwowo, mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy. Zobaczymy jak będzie.
Sprawy z córcią ruszyły do przodu, po napisaniu listów do sądu został zmieniony nagle sędzia, również szybciej odbędzie się sprawa, ale w poniedziałek mam dzwonić, kiedy dokładnie, ponieważ nowy sędzia prowadzący bardzo prosił o czas na zapoznanie się z aktami sprawy do poniedziałku ;) da się? Oczywiście, że się da, tylko trzeba mieć trochę chęci i trochę serca i ludzkości w sobie. 
Myślę, że nie będzie tak źle tym razem, a jeśli będzie to będziemy pisać dalej, jesteśmy zdeterminowani, zdecydowani i gotowi do WALKI o swoje dziecko!

Jesteśmy po spotkaniu z właścicielem domu i jego synem, dowiedzieliśmy się wszystkiego, oni wcale nie naciskali na nas, robił to pośrednik od nieruchomości, którego firma w zasadzie sprzedaje dom (chcą pewnie szybko załatwić sprawę, bo pieniądze!) Pff.. 
Umówiliśmy się, że jak będą wszystkie dokumenty domu to spotkamy się i wtedy na spokojnie podpiszemy umowę przedwstępną. 
Trochę obawiamy się o kredyt, ale staniemy na głowie, żeby był! :) Dowiadywaliśmy się już o wszystko od A do Z i mam nadzieję, że będzie jakoś nawet dobrze! Musi być!

Choroba u Małej przeszła, wczoraj byliśmy na kontroli i gardełko zdrowe. Mała lepiej je, mleko też już zaczęło znów smakować. 
Ząbek pierwszy przebił się pięknie i cudownie go widać i czuć.. Dolna, lewa JEDYNECZKA! :) 

Praca mojego męża jak co roku organizuje choinkę, jeszcze rok wcześniej nie interesowała mnie choinka dla dzieci, wręcz "raziła w oczy". W tym roku idziemy najpierw z córeczką, a później sami. 
Jakoś średnio mam ochotę na tą choinkę, będą Ci znajomi, których nie cierpię. Działają na mnie jak płachta na byka, mam nadzieję, że nie skończy się to znowu głupimi pomysłami męża i awanturą na całego! Ehh..

Dzisiejszy dzień spędziłyśmy z Małą razem, byłyśmy u babci i dziadka, teraz wróciłyśmy, trzeba trochę posprzątać, bo jutro niedziela! :) Tak więc.. do roboty! :)




A tutaj nasze cudowne, śliczne, jedyne szczęście Meluśka! <3 
 



wtorek, 12 stycznia 2016

12-01-2016

Od kilku dni panuje u nas choróbsko. Amelka chora, chwilami tak bardzo jest mi jej żal.. widać, że bolą ją wychodzące dolne jedyneczki, a jeszcze w dodatku męczyła ją biegunka, wymioty i nie może jeść, bo dokucza jej ból gardła. 
Wczoraj byliśmy u lekarza, dostała psikanie do gardełka, coś na biegunkę (bardzo drogiego), ale faktycznie już działa, 3x dziennie Nurofen (przeciwgorączkowo i przeciwbólowo), witaminkę C (którą i tak daje malutkiej każdego dnia) i probiotyk. 
Mam nadzieję, że po tym wszystkim przejdzie, jeśli do piątku będzie bez zmian to mamy się rano zgłosić do przychodni na kontrolę. 
Jedyneczki czuć, kiedy dotknę palcem, widać też, ale jeszcze nie wyszły za bardzo. Nie mogą się wciąż przebić. 

Mnie również coś łapało, ale szybko zainterweniowałam z większą dawką tranu, gripexu i witaminy C. Już lepiej na szczęście, bo nie ma nic gorszego, niż chora mama przy malutkim dziecku. 



Jakoś tam lecą nam te dni, wciąż jak wiecie czekamy na zakończenie sprawy z malutką, ale już nie mamy sił i cierpliwości do tego wszystkiego, bo ileż można.. 1.5 roku to chyba zdecydowanie na całą procedurę od przyjazdu dziecka do domu. 
Faktycznie jesteśmy szczęśliwi, że Ami jest z nami cały czas, że możemy widzieć jak rośnie, jak się uśmiecha, jak wypowiada swoje pierwsze słowa, jak pierwszy raz siada, czy zjada pierwszy obiadek, albo wychodzi jej pierwszy ząbek. Tylko gdzieś wewnętrznie, głównie ja, a może mąż również tak samo - jesteśmy zmęczeni, mamy dość oczekiwania, chcemy tylko, żeby Ami nazywała się już tak samo, jak my, żebyśmy mogli cieszyć się sobą, a nie myśleć o sądach, wyjazdach na sprawę itd.. 

Napisałam dwa pisma do sądu, w którym trwa cały proces regulacji dokumentów naszego dziecka. 
Jedno pismo poszło do Sędziego, który prowadzi całą sprawę z dokumentami, drugie pismo do Dyrektora Sądu, mam nadzieję, że coś to da i przyspieszy sprawę. 

Jak się wali wszystko, to faktycznie wszystko. 
Ktoś by może powiedział, że powinniśmy być szczęśliwi, że mamy Ami, że się kochamy i jesteśmy zdrowi. To fakt, dlatego właśnie jesteśmy szczęśliwi, ale jednak do tej pełni szczęścia brakuje nam jeszcze naszego miejsca na ziemi. Tylko naszego, jednego i jedynego. 
Chcieliśmy kupić dom na wsi. Właśnie - chcieliśmy. 
Główną sprawą dla jakiej zrezygnowaliśmy była kwestia nacisku ze strony pośrednika nieruchomości i właściciela, żeby podpisać umowę przedwstępną w ten czwartek, my byliśmy przygotowani finansowo na to, jak i z dokumentacją naszą, natomiast nie ma jeszcze wszystkich dokumentów domu, nie widzieliśmy ich, co chcieli byśmy widzieć wcześniej, nie w dniu podpisywania umowy, albo po tym fakcie.. tak samo jak samą umowę przedwstępną, by móc wszystko sprawdzić i mieć pewność. 
Niestety właściciel i pośrednik uważali inaczej, bo wręcz nachalnie chcieli podpisać w czwartek i żaden inny dzień, choć prosiliśmy również o czas do końca miesiąca, aby zrobić to zupełnie na spokojnie, bez nerwów, tak jak powinno być. 
Pośrednik zaczął mówić, że mają innych chętnych (choć przez 4 lata nikt domu nie kupił), dopiero my się zainteresowaliśmy. Jeśli jest ktoś, to niech kupuje w ciemno. My się nie zdecydujemy, bo później mogło by być za późno. 
Drugą sprawą jest nie wyjaśniona sprawa małej, według banku niezgodnie z prawem pobieram zasiłek macierzyński, a nie mamy dziecka! Czaicie? 
Ręce nam opadły, bo nie wiadomo, czy byśmy dostali kredyt według projektu MDM. 
Żal ściska moje serce, bo jednak czułam, że ten dom i to miejsce to właśnie to nasze miejsce na ziemi, w którym mogli byśmy być szczęśliwi, spokojni. 
Wczoraj pisałam, że jednak prosimy o czas do końca miesiąca. 
Pośrednik się nie odezwał. Bardzo szkoda. 
Cieszyłam się tym domem i tym, że może nam się uda. :(
Najśmieszniejsze jest to, że męża siostra, która jest z trzecim w ciąży myśli wciąż, że w marcu/kwietniu przeprowadzą się tu do mieszkania, gdzie teraz my jesteśmy, nawet w niedzielę przyjechali niby w odwiedziny wszyscy, ale widziałam, że oglądali kątem oka mieszkanie po remoncie! :] pff..
Nie chcę mieszkać w bloku, ani ja, ani mój mąż. 
Może jeszcze kiedyś spróbujemy. 
Może jeszcze spotkamy takie miejsce na ziemi, które będzie nam odpowiadać, chociaż po tym właśnie domu wątpię, bo na prawdę był dla nas idealny. 
Ehh..

Dzisiaj u nas za oknem nie najzimniej, ale wiatr paskudny i deszcz. Pogoda odpowiadająca mojemu nastrojowi. Ehh..

Kilka zdjęć córci.. 

Tak śpię..

Tak łobuzuję..

Tak jem obiadki..

Tak się wspinam..


Ehh.. 




piątek, 8 stycznia 2016

Totalna porażka!!!

Ucichło wszystko, co złe. Wiem niestety, że czasowo.
Niestety lepsze dni nie potrwały długo.
Wczoraj postanowiłam ruszyć z miejsca, bo za każdym telefonem do sądu słyszałam ciągle to samo od września!
Skontaktowałam się z OA, niestety kiedy drugim razem chciałam porozmawiać z Panią, która"prowadzi" nas usłyszałam, że oddzwoni. Nie oddzwoniła. Rozumiem. Może ma, co robić.
Sama również wczoraj zadzwoniłam do sądu, dowiedziałam się, że..
UWAGA UWAGA!!!!!
Termin sprawy rozstrzygającej sytuację z dokumentami Amelki to 14.03.2016r.!!!
Czujecie to?!?!
Myślałam, że źle słyszę!
Akurat wydział cywilny prowadzi ten odcinek sprawy i ważniejsze są rozwody i inne durne sprawy od adopcji dziecka.
A raczej od ustalenia dość istotnych faktów.
Bo nie ma wolnego terminu wcześniej!
Najśmieszniejsze jest to, że ta sprawa będzie trwać zaledwie 10-15 minut!
Czyż to nie chore?!
Dalej od 14.03.2016 uprawomocnienie i będziemy mieli 14.04. po czym może - MOŻE termin sprawy adopcyjnej ustalą na przykładowo 25.04.2016 + uprawomocnienie - daje nam to koniec maja i oczekiwanie na akt urodzenia malutkiej w USC i mamy piękny miesiąc CZERWIEC 2016r. - pamiętajmy, że termin może być przekładany z różnych względów technicznych itp..
Mamy dziecko od marca 2015 , bez numeru pesel, bez ubezpieczenia, problemy z wizytami lekarskimi, ksiądz oczekuje na informacje z nowymi danymi itd...
My wciąż od marca 2015 czekamy na to , aż malutka zostanie prawnie naszym dzieckiem i nie wiem, kiedy nastąpi koniec. Bo mimo, że wiemy o tym, że będzie nasza to wciąż nie jest prawnie i każdego dnia w głowie mi to siedzi i tak gnębi od środka.
Niech mi ktoś kur** powie, że wszystko idzie szybko!!!
W dupie mają skur****ny, że dziecko czeka.. że my czekamy i martwimy się. Bo tak przecież jest.
Takie są właśnie Polskie sądy! :) Cała prawda!
Wczoraj rozmawialiśmy też z innymi osobami prowadzącymi sprawę i nie udało się tylko z sędzią. Dlatego dzisiaj wysłałam dwa polecone:
1- do sędziego prowadzącego
2- do Dyrektora tamtejszego Sądu Rejonowego
Takie same. Oba z prośbą o przyspieszenie terminu sprawy. Gdyby była pod koniec stycznia nawet.. To dwa miesiące różnicy.
Nie róbmy sobie już żartów.


Mąż jest wściekły, stwierdził tylko, że tak tego nie zostawi.


Poza tym NIUSIKIEM..
Malutka rośnie i wstaje przy meblach. W środę zaczęła raczkować. Wcześniej pełzała.
Wyciąga rączki, kiedy chce się przytulić, wołając "mamma" :)
Bo właśnie od jakiegoś czasu chętnie się przytula.
Uwielbia się bawić i wygłupiać ze mną, ale z tatą zawsze inaczej!
Zaskoczyła nas kiedyś bardzo: Mąż wchodzi do mieszkania z pracy, a mala na dywanie i widząc go krzyczy:"taatta" i w pełzanie i do niego!
Cudowne to chwile! :)
Dużo mówi coś w swoim języku.
Tuli tuli mamę i tatę i Beti i lalę ;)
Od trzech dni zęby nie dają spokoju!
Malutka ma biegunkę, ale nie często, tylko tak się załatwia rzadko, wymiotuje mi po posiłkach, ma katarku troszkę i gardło delikatnie czerwone. Jeśli nie przejdzie pójdziemy do lekarza.
Widać bardzo dolne jedyneczki - są widoczne, ale nie mogą się wcale przebić.
Dzisiaj wieczorem był kryzys bólowy. Malutka płakała i tuliła się, dopiero podałam jej lek przeciwbólowy i pomogło. Cały czas śpi. Oby dospała do rana i oby ząb był już na powierzchni!
A to dopiero początek!


Jutro jedziemy na kawę i w odwiedziny do znajomych. Urodzili przed świętami córeczkę. Miała być Amelką, została ostatecznie Emilką. :)
Amelka niestety zostanie z moimi rodzicami, bo nie będę jej zabierać do małego dziecka . My też raczej z daleka.
A dziewczynki będą mieć jeszcze wiele okazji do spotkania i poznania! :)


Do następnego. Bądźcie czasem z nami w tym oczekiwaniu na zakończenie wszystkiego z malutką, bo osiwieje niebawem z tego wszystkiego!
Amelka zaczyna właśnie 10 miesiąc!


Pozdrawiamy!


P.S. Dziękuję za maile, przepraszam jeśli komuś nie odpisałam. Obiecuję to zrobić! ;*







niedziela, 3 stycznia 2016

Stan zawieszenia..............


Nie piszemy, co u nas od jakiegoś czasu i pewnie tak zostanie. Nie wiem jak długo, nie wiem również, czy jeszcze będziemy pisać.
Z pewnych względów nie jestem w stanie normalnie pisać.
Powinnam jeszcze coś napisać ? Może.. Tylko nie wiem, po co.
Ciężki czas.


Amelka ma się bardzo dobrze. Wkrótce rozpocznie 10 miesiąc swojego życia i jest coraz bardziej mobilna i radosna.
Kocham ją ponad wszystko.
Jest moim największym skarbem.


Życzę Wam wszystkiego dobrego.