środa, 3 lutego 2016

11 miesięcy córci...

W skrócie wielkim piszę na szybko, że u nas czas leci wciąż tak samo.
Amelka ma się całkiem dobrze, nie licząc wychodzących ząbków (6 jednocześnie idzie), poza tym widoczna dobrze dolna jedynka i przebiła się wczoraj górna jedynka :) 
Amelka próbuje już stać sama przy melbach. Jest niesamowita, nic się nie boi, że gdy upadnie będzie bolało. Robi wszystko, co chce. :) 
Nauczyła się w ostatnim czasie pięknie pokazywać kilka rzeczy: 
- "Jaka duża urośniesz?"
- "Ile masz kłopotów?"
- "Gdzie jest mama?"
- "Amelka brawooo!"
- "Amelka gdzie jest dzidzi? " (tu wskazuje na siebie na zdjęciach wiszących w salonie).
 Ulubione jest "brrrrr, brrrrrrr" podczas biegania w chodziku.
Uwielbia piosenkę disco "balujemy dziś w domu", przy której piszczy i wymachuje rączkami i cała skacze, prawdziwe szaleństwo!
Czasem zerka na bajkę "Ul - The Hive", ale głównie piosenka z niej ją interesuje! :)

Zawsze wita nas szalonymi piskami jak wracamy ja lub mąż do domu :) 
Mamie chętnie daje buziaczka! :) Otwiera wtedy całą zaślinioną buźkę i cmoook! ;)

Posiłku w ciągu dnia.. Jest ich 5. 
Pierwszy i ostatni to mlekunio z kaszką, środkowy to obiad. 
Zawsze koło 16-17 dostaje owocka, albo deserek.
Po pierwszym porannym mleku jest albo jajo, albo kanapeczka z wędlinką, albo twarożek, czasem Danonek albo inny serek. 
Często czytam, że tego nie wolno, tamto złe, a to ma mnóstwo cukru.. W tej kwestii jestem neutralna, wiem doskonale, że sama miałam słodycze w dzieciństwie ograniczane i później, kiedy już mogłam źle to wpłynęło na mnie, bo słodycze uwielbiałam i tylko to jadłam. Wydaje mi się, że z umiarem można, bez przesady. 
Dzieci lubią i będą, więc czasem coś słodkiego to nie grzech :) 

Waga Amelki z ostatniego czasu 9.5 kg. Jest wysoką dziewczyną, nie mierzyłam, a ubranka nosimy na 80-92 - w zależności od wielkości z danej fimry ubranek, bo jednak są spore różnice. 
Włosy mamy ciemne blond, a oczy cudownie zielone z odcieniami niebieskiego :)
I w tym miesiącu 11 miesiąc. 
W przyszłym miesiącu będziemy świętować roczek Meluśki! :) 

Jak bardzo szybko zleciało.. nawet nie wiem, dopiero była taka mała :) 

Kilka zdjęć malutkiej...

 Czasem u taty..
 Ale najlepiej u mamy... ;)
 A czasem z zabawkami.. :)


Ostatni wpis był dla mnie trudny , dlatego i tym razem nie piszę wiele. 
Dziękuję Wam za tak wiele ciepłych słów.
Chcę jednak zapewnić, że wyjątkowo serce moje uleczyła Amelka na tyle mocno, że nie mam czasu myśleć o tym, jakoś po prostu żal mi i smutno, że tak się wydarzyło, bo mogło by być zupełnie inaczej, ale nie chcę się w to zagłębiać. Widocznie tak jak 7 lat temu miało tak być i kropka. 
Żałoba pozostanie w moim sercu przez jakiś czas, jednak Amelka na tyle rozświetla moje życie, że jest takim opatrunkiem na ranione serce.. 
Amelka jest moją cudowną córką, która daje mi wiarę, nadzieję i sprawia, że nasze życie ma sens. 
Jest wszystkim, co mamy, jest prawdziwym szczęściem!
:) 
Dlatego chcę poświęcać się teraz jej, nie chcę się smucić, chcę się cieszyć z bycia z nią. <3

Kocham moją córeczkę <3
Kochamy ją wszyscy w rodzinie! <3 

Sprawa ma się odbyć w tym tygodniu, pozostaje oczekiwać na wezwanie na naszą sprawę po uprawomocnieniu po tej sprawie. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko będzie zakończone! :)
I wtedy pozostanie nam żyć i cieszyć się życiem i sobą! :)  





9 komentarzy:

  1. Wiesz, to nie chodzi o to, aby unikać cukru obsesyjnie, bo wszyscy wiedzą, że jest choćby w owocach, z danonkami jest przede wszystkim ten problem, że zawierają tak wiele sztuczności, że nawet dorosłemu by zaszkodziły. Mnie bardzo uczulał na nie alergolog, że są bardzo "chemiczne". Można kupić zwykły serek naturalny homo (np. z Rolmlecza) i dodać co, tylko się chce i będzie zdecydowanie zdrowsze. No i dziecko nabiera pewnych nawyków żywieniowych a im starsze tym trudniej skusić je na nowe smaki. Z jogurtów naturalnych polecam Klimko i Łowicz- nie mają mleka w proszku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może tu ciężko uwierzyć, ale w mojej malutkiej miejscowości nie dostanę nic, oprócz miejscowych homo.. A tych mala nie tknie. Może jest chemia, ale jest we wszystkim.

      Usuń
  2. Ciężko się zdrowo odżywiać, patrząc z perspektywy dorosłego, a co dopiero dziecka...
    ja jakoś lubię wspierać polskie firmy i staram się sięgać właśnie po ich produkty. Jeśli chodzi o jogurty, to przeżyłam traumę po obejrzeniu filmu na temat koszenili - pięknych czerwonych robali, które są suszone, mielone i legalnie dodawane do jogurtów i innych spożywczych produktów, celem zabarwienia ich na czerwono ;] od tej pory zrezygnowałam z wielu produktów, bo może te robale są nieszkodliwe, ale ja ich z pewnością jeść nie będę.. fuuuj...
    w słodyczach natomiast jest straszna ilość tłuszczów trans więc sama staram się unikać. Z dziećmi jest różnie - niekoniecznie te, które miały ograniczane słodycze - będą się na nie potem rzucać. Niektóre nie mają tego nawyku i po prostu słodycze ich "nie kręcą" ;) znam takie przypadki :)

    życzę by sprawa Córci w końcu się zakończyła i byście żyli sobie razem zdrowo i szczęśliwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jadam raczej jogurtów i nic innego, gdzie są dodawane, ale będę teraz sprawdzać składniki ;) może tak jest ze słodyczami, każdy jest inny, jednak nie będę ich dziecku zabraniać :) rozsądnie zawsze można :)

      Usuń
  3. Ojej, to już 11 miesięcy ?! Tak szybko zleciało, nie wiadomo kiedy ! Amelcia rośnie jak na drożdżach!

    A odnośnie żywienia temat jest faktycznie bardzo "na topie" od jakiegoś czasu - odkąd nastała moda na wszystko, co ekologiczne. Ja staram się nie przesadzać w żadną stronę : ani nie jestem jakąś eko-maniaczką, która zna wszystkie etykiety produktów na pamięć, ani też nie daję Bąblowi słodyczy w nadmiarze. No i niestety mam w domu strasznego niejadka, który większości rzeczy w ogóle nie chce konsumować - więc czasami wolę podać mu tego Danonka czy parówkę niż żeby zupełnie nic nie zjadł, bo na każdy inny posiłek reaguje wręcz alergicznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas właśnie podobnie, czasem są dni i nic nie chce jeść. Wtedy daje coś, były dni jak chorowała bardzo i wtedy nie chciała nic. Jedynym ratunkiem był Danonek waniliowy, bo lepsze to niż zupełnie nic przez kilka dni. Tak to różnie w zasadzie. Słodyczy jeszcze nie je, ale np flipsy czy czasem biszkopta to czemu nie. Na pewno nie będę dawać jej chipsów i tu nie ma dyskusji nawet ze mną. Chyba, że domowe to wtedy kilka (ale jak urośnie jeszcze trochę!) :P
      Niektóre osoby mają świra na punkcie zdrowego żywienia, a przecież wszystko dawniej było takie zwykle ;) wychowam malutką na pewno na zdrową dziewczynkę :)
      W tych czasach nie.ma.nic zdrowego, dlatego kiedy uda nam się i będziemy mieć swój dom to.na pewno pojawią się: Kilka kurek i jajka będą i drób swój, różne warzywa, jabłka i może króliczki:) bo najlepiej mieć swoje.

      Usuń
  4. To już ma 11 miesięcy ?. Duża z niej dziewczynka. Z odżywianiem zwłaszcza z tym zdrowym trzeba uważać żeby nie przesadzić w żadną stronę. Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już za miesiąc roczek :) temat odżywiania to temat rzeka, a nawet burza! ;) ale fakt trzeba rozważnie - pół na pół! :D

      Usuń
  5. To ile kłopotów ma Mela? :) Wierzę, że wcale.
    Duża z Niej dziewczynka. Dobija do Tygrysa, mimo że ciut młodsza.
    Jedzenie to dla mnie bardzo stresujący temat. Staram się nie przeginać w żadną stronę. Zdarza się, że Młody je słodycze, ale raczej domowe i oczywiście w rozsądnych ilościach, raczej na zasadzie podgryzania nam. Zamiast serków kupuję jogurt naturalny Bakomy (jest u nas w pss-sach) i dorzucam świeże owoce w sezonie, a teraz dodaję łyżeczkę lub dwie dżemu truskawkowego. I paróweczki Tygrys też wcina. Znajoma pracuje w sanepidzie, badała Sokoliki i powiedziała, że można dawać dzieciom.
    Kochana, życzę aby sprawy szybko się rozwiązały.
    Teraz pewnie szykujecie się na roczek.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń