niedziela, 28 czerwca 2015

Jedna nóżka dłuższa od drugiej...

Bo tak się właśnie zastanawiałam nad tymi nóżkami. 
Początkowo Pani doktor stwierdziła faktycznie, że trzeba koniecznie wykonać badanie bioderek, bo Mela ma dłuższą prawą nóżkę od lewej. Badanie USG wykonywane było dwukrotnie i nic nie pokazało. 
Odwodzenie w lewej gorsze jeśli chodzi o bioderko ale nic o długości nóżek lekarz nie wspominał, a teraz widzę, że jednak brakuje fałdek, jedno kolanko niżej od drugiego i zastanawiam się, co to może oznaczac jeżeli z bioderkami wszystko ok?! 
Słyszałyście o krótszej nóżce u takich dzieciaczków malutkich? 
Nie chcę, żeby córcia w przyszłości miała jakieś problemy z tego powodu. 
Muszę pomyślec nad wizytą u specjalisty, dobrego specjalisty.. 

Zastanawiam się oczywiście nad ograniczeniem czytelników mojego bloga, a nie na całkowitym zamknięciu jego. Muszę się zastanowic


Tymczasem zdjęcie na dobranoc.. Mela już śpi. My też będziemy powoli kładli się spać...






Takie tam...

Sama nie wiem, czemu ostatnio jestem jakaś niespokojna. Może własnie dlatego, że sędzia dopiero 9 września wyznaczył nam termin sprawy i dopiero po niej odetchnę pełną piersią i z wielką ulgą w sercu. 
Być może dopiero po tym wszystkim będę mogła spokojnie zająć się wychowaniem naszej córeczki. 

Swoją drogą tak myślę, że już 12 sierpnia będę mogła zadzwonić z zapytaniem, co z tym pozbawieniem praw, bo właśnie tego dnia się to odbędzie w sądzie. Wtedy też odetchnę jak wszystko pójdzie jak należy. Oby poszło jak należy! Nie może być inaczej. No i jakby sędzia nie był pewny, to też by nam nie obiecywał nic, bo jest zbyt ułożonym, dobrym i odpowiedzialnym człowiekiem jak i sędzią. 



Oboje wraz z mężem nie wyobrażamy sobie życia bez naszego Skarba! :)

Chciałam napisać , bo tak jakoś potrzebę miałam, wypisania się. 




Dzisiaj znów pogoda bez większych rewelacji, człowiek nawet nie wie jak ubrać siebie, a co dopiero dziecko.. Za chwilkę, kiedy tylko Melcia wstanie wybieramy się do moich rodziców i babci. Obiadek, posiedzimy i ja w między czasie skoczę nieopodal do swojej pacjentki na masaż, bo wczoraj nie byłam ze względów zdrowotnych (swoich) :) .
Później wrócimy grzecznie do domku, bo przyjedzie pożegnać się męża starsza siostra - przywiozła dziewczynki (córki) na wakacje do dziadków i wraca do domu (nad morze), a ponieważ zostanie chrzestną Meli to chce się z nią widzieć przed powrotem do domku, a i tak mąż odwozi ją na pociąg. :) 

A oto jeden z prezentów od cioci... 




Śmiałam się do męża, że jeszcze taki oto potwór w domu potrzebny jak tyle rzeczy mamy, a jeden taki miś (mój od męża) leży schowany w piwnicy, bo po prostu kurzył się tylko! Ale w końcu od cioci i dziewczynek, więc niech siedzi grzecznie i nie szaleje! :) 
Ciocia stwierdziła, że wszystkie dzieciaki miały duużego misia to i Melka musi mieć !


Myślałam, że uda nam się zorganizować w ostatni weekend września chrzciny ale czuję, że może się nie udać i chyba przeniesiemy to na pierwszy weekend października, bo nie wiem jak czasowo wyrobimy się z dokumentami malutkiej w razie czego. Wiem, że nie czeka się długo ale od 9 września 21 dni uprawomocnienia i później trochę czasu na aktu urodzenia (ile? nie wiem!). Mam nadzieję, że uda nam się tych chrzestnych zorganizować jakoś tak, aby było dobrze, bo inaczej to nie wiem..

Właściwie to wystarczy moich myśli. 




Tutaj powyżej troszkę Nas :) Wciąż zastanawiam się nad zamknięciem bloga i chyba to zrobię, tylko potrzebowała bym czasu, aby rozesłać zaproszenia. Właściwie to sama nie wiem. Nie mam ani wielu znajomych tutaj, ani czytelników, więc można by było. Wtedy też prościej napisać by można było o swoich rozważaniach, smutkach, problemach ale i radościach, a przy okazji pokazać się :)
Może kiedyś.. zobaczę.. nie wiem :)

Właściwie to szkoda, że wiele z czytających nie prowadzi swoich blogów. I tak właściwie nie ma nas wiele.. hmm.. tzn. piszących.. 
Nie wiem jak Wam ale mnie pisanie tutaj daje możliwości podzielenia się drogą jaką trzeba przejść podczas całego procesu adopcyjnego, a później radością z bycia rodzicem. Wiele dowiaduję się od Was Kochane i dzięki temu wiem jak postępować, uczymy się w pewnym sensie od siebie i dowiadujemy właśnie o wielu rzeczach, sprawach.. :)




Melka rośnie. Przypuszczam, że jej waga dobija do 7 kg. Cieszę się z tego, że przybiera na wadze i wszystko jest w porządku. Trochę płacze popołudniami, bo boli ją brzusio przed kupką ale ogólnie jest dobrze. Przesypia mi zazwyczaj całą noc, od 21-22 do 7 rano. 
Ogólnie jest radosną pogodną Iskiereczką, którą oboje z mężem kochamy nad życie i nie wyobrażamy sobie życia bez niej.

Jest jeszcze jedna kwestia, która mnie zastanawia ale o tym innym razem. Uciekam do małej, a później niedziela "u mamusi" ;) 


środa, 24 czerwca 2015

Sprawa Sądowa...

Dzisiaj rano wyruszyliśmy na sprawę. Na miejscu spotkaliśmy się z opiekunką prawną Małej .
Po drodze zepsuta nawigacja, bo wybraliśmy trasę, którą jechaliśmy pierwszy raz i przed miejscowością docelową mąż dostał od tajniaków mandacik za 89km/h w zabudowanym terenie- 200 zł i 6 pkt. Taki psikus..
Na szczęście jak pisałam wyżej dotarliśmy nawet przed czasem.
Zaproszono nas na salę i oczywiście sędzia najpierw obejrzał zdjęcia malutkiej, które przygotowaliśmy dla niego i dopiero przeszedł do sedna sprawy.
Oznajmił, że faktycznie miała być to sprawa o przysposobienie - właśnie - MIAŁA!
Wynikło kilka spraw, które to skomplikowały.
Pierwsza- mała ma dwa akty urodzenia ( jeden nadany przez sąd i drugi przez biologicznych- wszystko przez hmm.."nieporozumienie" tak na prawdę!)
Druga- biologicznych pozbawiają praw dopiero w sierpniu!
O nich- wiem, że są pewni decyzji i podtrzymują to, że nie są w stanie opiekować się malutką.
Sędzia oznajmił, że też ciężko było jak się dowiedział o nich, bo malutka była już z nami.
Na dzień dzisiejszy sędzia powiedział, że i tak teraz już decyzja o tym, gdzie będzie malutka należy wyłącznie do niego i sprawa, którą nam wyznaczył- ta o przysposobienie - to czysta formalność i mamy cieszyć się już naszym szczęściem! :)
Sędzia to cudowna osoba, ciepła i życzliwa. Stąd jego otwartość na wszystko w całej tej sprawie.
Na koniec dodałam, że kochamy ją całymi sercami wszyscy w rodzinie i nie wyobrażamy sobie życia bez niej po czym sędzia dodał, że bardzo się cieszy i widzimy się 9 września o godzinie 10:00 na odczytaniu, bo już nas przesłuchał dzisiaj :)
Wierzę sędziemu, bo nas zapewniał i teraz tylko formalności we wrześniu!
Po powrocie mąż pojechał odstresować się na rybki, a ja na spacer z malutką :)


Kocham nasze dziecko i jestem bardzo szczęśliwa!
Może los w końcu uśmiechnie się do mnie :)
Mam dla kogo cieszyć się życiem! <3


Wam wszystkim dziękuję bardzo, bardzo za wsparcie!



wtorek, 23 czerwca 2015

Przed rozprawą w sądzie...

Nadal nie wiem, co nas tam czeka. Właściwie to nie wiemy, czy to będzie sprawa adopcyjna i to mnie denerwuje, bo jeśli nie, to co ? Hmm.. 
Zobaczymy w końcu już jutro o 11:00 tylko, że do tego czasu wyjdę z siebie i stanę obok. 
Amelka niczego nie świadoma leży właśnie obok mnie w swoim leżaczku-bujaczku i próbuje zjeśc swój śliniaczek, który nosi, bo w przeciwnym razie zaraz całe ubranie ulane. 
Niby ulewa mniej ale jednak nadal coś.. Nie byliśmy z nią jeszcze u lekarza, bo faktycznie ulewanie zmniejszyło się po drugim syropie. Może będzie lepiej już cały czas, zdarza się tylko czasami ale jednak :) 

Zmieniamy smoczek.. z okrągłego na dynamiczny :) Może się uda, bo póki jak na razie jesteśmy na dobrej drodze.. 


Wracając do poprzedniego posta - zdjęcie w spódnicy nie było moje :) 
Dzisiaj pokażę siebie, oczywiście nie bardzo widocznie ale lepiej tak, niż wcale! :)




Jeszcze pochwalę się nowo zakupionymi butkami.. :)


Dużo nie napiszę, bo mój Kochany brzdąc nie daje mi wcale! Obecnie leży na wielkim i okrągłym fotelu w swoim pokoju (obok mnie) i obserwuje co robię - nawet grzecznie ale znając ją za chwilkę zacznie swoje wywody, że chce na ręce ;) 
Strasznie ją interesuje śliniak i ciągle z nim walczy :) 

Uciekam.. zaczyna ;) 
Stres przed sprawą coraz większy.. ajj.. byle by do jutra! :) 





piątek, 19 czerwca 2015

Kilka słów ode mnie..

Postanowiłam skorzystać z okazji i napisać, co u nas słychać..


Tutaj moje największe szczęście na sesji zdjęciowej u cioci Sylwii.. :)


Jak zapewne wiecie pogoda nie dopisuje i spacery są takie nijakie. Albo wychodzimy, albo tak jak na przykład dzisiaj - jedynie autem i szybko po rynku przeleciałyśmy od sklepu do sklepu. Na tym skończył się spacer, bo zimno najzwyczajniej w świecie. 
Siedzimy we dwie właściwie w domu i nic ciekawego nie robimy poza oglądaniem telewizji. Wpatruję się w głupie programy ale jakoś nie mam do poczytania nic ciekawego.. Może dokończę w końcu 3 część mojego Greya?! :) 
Tylko, że jakoś ogarnęło mnie lenistwo, nic mi się nie chce.. 
Zastanawiam się, czy lenistwo nie jest spowodowane tym, że siedzę z Melką na kanapie, wcinam i patrzę w tv. 
Aj.. nie chcę stać się totalnym leniem-kanapowcem! Pomocy! :)

Dlatego też postanowiłam zaprzestać wcinać słodycze i słone przekąski!! 
Postanowiłam wprowadzić do swojego odżywiania więcej warzyw, owoców i ciemnego pieczywa, zamiast jasnego. 
Wybrałam grahamki, może wcale nie powinno się jeść pieczywa ale zupełnie nie potrafię zrezygnować i kropka.
Piszę to tutaj, bo jak tego nie zrobię - to.. no właśnie to, co? - pewnie nic z tego nie wyjdzie, a tak obiecuję wstawić zdjęcie przed i po. 

Tutaj przed poniżej..

Właściwie nic nowego więcej u Nas. Leci jak zwykle.

Miałam i mam nadal dylemat w co się ubrać do sądu. 
Nie chcę przesadzać tylko być sobą i dzisiaj kupiłam elegancką spódnicę długą z białymi paskami. 
Do tego po prostu założę białą bluzkę (która ma nadrukowane niebieskie dwa flamingi na sobie, chyba no.. że znajdę coś lepszego, a pewnie tak.) 
Obuwie oczywiście nie na szpilkach, tylko normalne jakieś. Balerinki, czy tam coś na koturnie chyba schludnego mam. 

Wygląda mniej więcej tak jak ta pokazana wyżej. :] co sądzicie? :)

***

Denerwuję się i zastanawiam o co będą pytać i jak to będzie wyglądało wszystko ale najważniejsze, że może to już TA sprawa i Maleńka zostanie nasza na zawsze. Jak wiecie nie do końca wiemy, czy to już koniec. 
Bo spodziewaliśmy się sprawy w sierpniu i tym razem sąd wcale nie miał nas wzywać o czym poinformowała kierowniczka sekretariatu w sądzie naszą opiekunkę prawną Małej. Dlatego stąd nasze zdziwienie, że sąd nas jednak wzywa. 

Ale opiekunce przyszły papiery, że małej nazwisko zmieni się tego dnia, co sprawa na nasze, więc może to ten dzień! :) Na to liczę!

Uciekam powolutku, bo po 20 kąpiemy naszego szkraba! :) 

Ulewanie i wymioty nadal zdarzają się mimo tego, że podaję Meli nawet i w nocy Gastrotuss. Nadal pobolewa ją brzuszek. Faktycznie zapisuję nas do dobrego specjalisty. Niech zerknie swoim okiem na nią.

Kilka zdjęć na koniec...





Tutaj jeszcze ostatnie zakupy, na które zabrał nas tatuś.. Myślę, że na upalne dni przyda się wszystko w sam raz.. Teraz mam komu kupować! :) 


Pozdrawiam!
Odezwę się w środę wieczorem! :) 

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Trochę nowych wieści..

Czas u nas przecieka przez palce, bo Malutka wymaga i domaga się coraz więcej uwagi i potrzebuje nas coraz więcej dla siebie, głównie do zabawy :) 
Ma coraz więcej humorków, bo płacze np. kiedy odkładam ją z rąk na łóżko. Najlepiej przecież na rączkach z mamusią, szczególnie jak się huś huś robi. ;) 
Ale przecież czasami trzeba. 

Ogólnie jest grzeczna. Nadal walczę z wymiotami, ulewaniem i bólem brzuszka i chyba umówię nas do dobrego specjalisty - kontrolnie (sprawdzę tylko, czy nasza Pani Doktor wie, co robi) jakoś będę spokojniejsza.




Moja Mela uwielbia rozmowy z tatą.. świetnie się dogadują i słyszę tylko śmiechy i przekrzykiwanie się.. aguu, bubuu, aaaaaa i aaaaaa ciągle to samo, kto głośniej! Małej sprawia to jak tata z nią rozmawia wiele radości. Lubi takie rozmowy tatusia z córunią, a ja jestem szczęśliwa widząc ich razem. 


Sprawy u nas.. więc tak..

10 czerwca złożyłam wniosek z zaświadczeniem z OA o urlop macierzyński i czekam na decyzję w ZUSie, bo nie wiedzą, co mają ze mną zrobić. Zwolnienie miałam od 1 kwietnia, a przecież w zaświadczeniu pisze, że od 27 marca Mela przebywa u nas w domu, więc ZUS głupi nie jest ale chce dobrze rozważyć sprawę i urlop dostanę tylko nie wiadomo jak to zrobią, bo ja bym wolała być na macierzyńskim od 10 czerwca (bo dłużej przecież!) :) Oczywiście wniosek złożyłam o roczny. :) 
Czekam na decyzję. 

Dzisiaj bardzo zaskoczył mnie dzwonek do drzwi i widok Pani Listonosz, trzymającej w ręku dwa listy z sądu.. do mnie i do męża. Tak! Przyszło wezwanie do stawienia się obowiązkowego w celu przesłuchania w charakterze strony w sprawie o przysposobienie naszej Meli. 

Zastanawiałam się czy to takie pismo przychodzi ale dzięki życzliwości dwóch koleżanek - jednej stąd - dziękuję Kochana. :) i drugiej, którą znam z warsztatów w OA, że takie właśnie przychodzi pismo, kiedy mowa o sprawie adopcyjnej. 
A dlaczego się zastanawiałam? Bo dzwoniłam w ubiegłym tygodniu i nic nie było wiadome poza tym, że prokuratura zakończyła sprawę, że czekał sąd na akt malutkiej i zrzeczenie rodziców biologicznych w sądzie. 
Pani stwierdziła, że jest to kwestią dni ale nie sądziłam, że w poniedziałek otrzymamy wezwanie i to w dodatku na już! Bo na przyszły tydzień - 24 czerwca (środa!).
Mam nadzieję, że będzie to ostatnia sprawa i faktycznie o przysposobienie Melki. :)
Nawet Pani z naszego OA, która nas prowadzi była zupełnie zaskoczona tym faktem i nie spodziewała się, stwierdziła tylko, że może sąd nas chce przesłuchać jedynie ale, ale.. do naszej opiekunki prawnej malutkiej przyszło pismo z sądu zaś, że 24 czerwca właśnie odbędzie się sprawa dotycząca przysposobienia i nadania nowego nazwiska Amelia.... 
Tak więc przecież to musi być to, co nie? 
Bo tak myślę, że nawet gdyby jednak z jakiegoś powodu nie, to wiemy, że oficjalnie miała się ta sprawa odbyć w sierpniu. Nie długo. :) 
Najważniejsze, że malutka zostanie teraz wolna prawnie. 
I tak jest już nasza i niczyja! :) 



Właściwie to tyle. Odezwę się wkrótce. 

Musi być dobrze! :) 



niedziela, 7 czerwca 2015

Dawno mnie nie było. Wszystko przez brak mojego notebooka, który leży w kącie i jakoś nie spieszno mi z zaniesieniem go do naprawy. A może zwykły brak czasu?!

Dni uciekają jeden za drugim, wszystkie podporządkowane właściwie tylko Meli. Cieszę się byciem z nią każdego dnia i jestem szczęśliwa, że mam taki skarb w domu, mimo tego, że czasem nie daje się wyspać się ;)

Sama jestem przeziębiona od jakiegoś tygodnia ale na szczęście Meli nic nie jest.
Byłam u Pani doktor, która stwierdziła tylko, że buzia małej wysypana jest potówkami, bo musiało ją dorwać gdzieś na buziuni słoneczko, a że jeszcze nie przywykła to są potówki, które z resztą będą teraz częstym gościem. 

Co do ulewania i zwracania pokarmu.. kazała dawać jej syrop gastrotuss baby  - coś takiego. Tylko, że jest to do podawania po każdym karmieniu, a w nocy Mela nie wypije mi tego, bo zjada mleko i zasypia snem kamiennym. Nie da rady, nie ma opcji - próbowałam. To samo w ciągu dnia na spacerze.. też nie zabieram go ze sobą, bo po prostu jest bardzo gorąco i nie wiem czy mogę nosić syrop w torbie. Masakra :D

Tak czy siak jest poprawa ale wtedy, kiedy syrop pijemy w miarę regularnie, inaczej nic z tego. Zapytam Pani doktor ile mam to jeszcze podawać, bo przecież nie da się wiecznie pić syropu.

Chrzciny minęły bardzo przyjemnie, wróciliśmy w niedzielę - ja z chorobą, a Malutka zmęczona, bo nie u siebie, więc skoro była zmiana otoczenia to i ona nie bardzo była zadowolona. Rodzina zdziwiona, że ona taka grzeczna, leżała całą imprezę w swoim foteliku, do karmienia tylko na rękach. Inne dzieci ciągle na rękach :) 
Spędziłam trochę czasu z rodziną i z żalem muszę stwierdzić, że to już nie ta sama rodzina, co dawniej jak jechałam. Każdy się pozmieniał. Echh.. 
Moja chrześnica ma już 14 lat.. Pannica co nie miara, nie poznałam jej zupełnie. :) posiedziałam z nią chwilę, a tak to czas nam leciał u kuzyna i mojego chrześnika Olusia :) 

Wczoraj byliśmy na dniu dziecka z męża pracy.. właściwie to bardziej my towarzysko, bo Mel przecież jeszcze nie rozumie ;) 


Dzień spędziliśmy w  miłym towarzystwie, chociaż jak dla mnie to wystarczają Pan K. i córcia! :) 

W piątek byłam z mężem i Melą u teściów. Był spacer, leżakowanie w ogrodzie, a że przy rzece jest podwórko to jest tam cudownie i miło :) czas błogo płynie, można odpoczywać całymi dniami. 




Dzisiaj wybieram się do rodziców i babci na obiad i spacer przy okazji, bo mam jakieś 4 km w jedną stronę. Jest już cieplutko, więc będzie gorąco. Założymy jakieś body i w drogę! :) 

Sąd nadal milczy. Będę dzwonić jutro do OA w sprawie mojego zaświadczenia do urlopu macierzyńskiego. Trzeba coś z tym ruszyć. Zadzwonię też do sądu w tym tygodniu. 
Już WSTYD chodzić mi tak, co dwa tygodnie po zwolnienie.. masakra jakaś. :(

Wiem, że Mela będzie już nasza. Jednak zawsze jest jakieś ALE. 

Idę korzystać z bycia mamą najcudowniejszej córeczki na świecie! :) buziaki!