poniedziałek, 30 marca 2015

Kolejne dni razem.

Dni lecą nie wiadomo kiedy.. wstajemy wcześnie rano, zmieniamy pieluszkę, jemy mlekunio, później odbicie i znów sen.. tak mniej więcej co 2.5-3 godziny to samo :) W między czasie mała rozgląda się, wodzi już wzrokiem i słuchem za mną jak coś mówię :) lubi jak przykładam jej moją dłoń do jej buziuni i głaszczę ją po brewce :)
Malutka je dużo ale cieszy mnie to, nie zjada dużo ale częściej za to. 
Staram się jej nie bujać.. ale to nie takie proste, bo sama łapę się na tym, że bujam mimowolnie :) ale jak nie bujać tej słodkiej istotki.

Amelka wypełniła nasze serca świeżą, cudowną, jedyną i najpiękniejszą miłością.. 
Zrozumiałam , że nawet gdyby coś poszło nie tak to ona i tak już na zawsze będzie moją córką.. to samo powiedział mój mąż i to on mnie właściwie utwierdził w tym, że to przecież co by się nie działo to tak już zostanie na zawsze.
Tak ją kocham - miłością matki do córki. Zawsze o niej marzyłam, prosiłam Boga, płakałam, cierpiałam.. 
Wierzę w to, że to w jaki sposób, że tak szybko z pomocą OA i sądu trafiła do nas to cud i dar od Boga.. wierzę, że jest dla nas, nasza najcudowniejsza. 
Ale w głębi serca, bardzo głęboko dopóki sytuacja prawna nie zostanie uregulowana będę odczuwać niepokój. 


Najgorsze jak mała zaczyna płakać i marudzić, chociaż bywa to bardzo rzadko ale jednak czasem.. wtedy wydaje mi się, że coś się z nią dzieje i coś jest nie tak, więc stajemy na głowie, aby temu zaradzić. Myślę, że się nauczymy. 

Uciekam - Mała płacze.. chce jeść.. 

Odezwę się niebawem.. 

niedziela, 29 marca 2015

Jesteśmy w domu...

Witajcie Kochane. 

Przepraszam, że nic nie pisałam. Tempo zawrotne- wszystkiego. 
Jesteśmy w domu, razem póki co i modlę się, że nic się już nie zmieni. 
Malutka została zabrana przez nas ze szpitala, bo tam zostawiła ją matka i tak też czekamy na 6 tygodni po zostawieniu. 
Sąd zgodził się oddać ją podczas tego czasu do nas, aby nie musiała być w pogotowiu opiekuńczym bądź też rodzinie zastępczej. 
Sądzimy, że wszystko będzie dobrze, mija 4 tydzień po zostawieniu jej mniej więcej. 
Nie będę pisać skąd ją przywieźliśmy ale jest z daleka. 

Przyjechaliśmy do domu późnym wieczorem w piątek. 
Po zobaczeniu w szpitalu jaka jest maleńka rozpłakałam się.. była taka maciupeńka.. nigdy nie spodziewała bym się, że to taka iskierka. 
Grzeczna, spokojna.. oczywiście dziś już nie tak do końca, nosimy ją i w ogóle i teraz jest tak, że płacze, bo na rękach wygodniej.. 

Jest cudowna i niesamowita, jestem zmęczona, bo w większości ja się nią opiekuję ale wiem po co i dla kogo żyję :) 
Jeżeli wszystko się uda i Maleńka zostanie z nami to będę wdzięczna Bogu za to i..
W tym roku po raz pierwszy przyjęłam księdza do naszego mieszkania, później to tak szybko się zadziało.. Teraz właściwie chyba mogę napisać, że jestem mamą cudownej córeczki.. muszę wierzyć w Boga, bo wiem o tym doskonale, że to on czuwa nad nami i to on sprawił, że dziś jesteśmy razem. 

Malutka w dodatku jest taka podobna do mojego męża.. jego oczy, włoski, nosek, usteczka.. identyczna jak on jak był mały.. więc to może coś znaczy. 

Dzisiaj troszkę kichała, a boję się o nią, bo sama mam coś z gardłem i tam od czasu do czasu pokasłuję delikatnie, a mężowi kończy się katar.. oby nic nie złapała. Ale póki co nic jej nie jest. A w środę idziemy na wizytę do lekarza, kontrolną. :) 

Jesteśmy zakochani w niej po uszy.. 
Jej waga obecna to 3400 kg.. jest maleńka.. Mała ma ponad cztery tygodnie. 
Czy to nie cud? 
Wierzę, że to cud, że to nasz najcudowniejszy cud.. 
Boję się o tym wszystkim pisać, bo procedury nadal trwają ale modlę się każdego dnia do Boga, np. karmiąc maleńką, żeby sprawił, żeby była tylko nasza, żeby się udało doczekać i być z nią.

Złożyliśmy już wniosek o adopcję jej.. także pozostaje czekać. 
Najważniejsze, że jest z nami, blisko.. 
Kochamy ją, jesteśmy szczęśliwi.. 
.. i niech to szczęście przy niej trwa zawsze.. 


A tutaj ja i rączka mojej najmniejszej Kropeczki na świecie.. 


Odezwę się niebawem.. 

Dziękuję za tak wiele cudownych słów.. 
Przykre, że niektóre z nas nie potrafią cieszyć się czyimś szczęściem.. 
Zazdrość nie jest dobra.. każda z nas czeka, czekała.. i tak zawsze będzie, trzeba się wspierać.. 
Zawsze.. 
Po to tu jesteśmy. 
:) 


czwartek, 19 marca 2015

Telefon.

Moje życie obróciło się wczoraj całkowicie do góry nogami.
Propozycja przyjęcia do naszego domu maleństwa..
Dzisiaj mamy być tam w południe.
Wszystkiego się dowiemy..
Pamiętam tylko słowa: "... śliczna, zdrowa dziewczynka.."
Siedzę sama, czekam na mojego męża.. zaraz wróci z pracy..
Siedzę i czekam..
Czuję jak stres, emocje paraliżują moje mięśnie, ruchy, całe ciało..
Więcej nic nie wiem.
Nie chcę pisać za dużo, z różnych powodów..
I nie gratulujcie jeszcze niczego, bo sama nic nie wiem..
Chciałam tylko napisać, bo emocje są ogromne i chyba musiałam
gdzieś z siebie to wyrzucić, napisać.. nie chcę nikomu na razie mówić nic
szczególnie z naszego otoczenia.
Tu też wolę pozostać anonimowa.


poniedziałek, 16 marca 2015

Znów dzwoniłam, nadal cisza..

Dzisiejszy dzień rozpoczęłam dość wcześnie.. siedzę w domu ale jakieś emocje mną targają i nie mogłam zasnąć już po powrocie męża z nocki.. Powiedziałam, że wstaję. 
Zjadłam kilka tostów, teraz piję kawę i ... postanowiłam zadzwonić do Ośrodka Adopcyjnego. 
Usłyszałam tylko: "Pani Olu niestety na chwilę obecną w Państwa sprawie nic nie słychać, jak będziemy coś wiedzieć to będziemy dzwonić." 
Przyznam, że łzy napłynęły mi do oczu.. poczułam jak bardzo tęsknię i jak bardzo czekam na to Nasze Upragnione Dziecko.. jest tak blisko, bo prawie jak na wyciągnięcie ręki, a jednak tak bardzo daleko, w takiej wielkiej niewiadomej. 
Moje emocje związane są poniekąd z tym, że dzisiejszej nocy śniło mi się, że do męża (bo to do niego zawsze dzwonili z OA) dzwoni TEN TELEFON i mówią, że czeka na nas malutki synuś! Wydaje mi się, że przyśniło mi się tak, bo Wy dziewczyny piszecie o synusiach na świeżo :) i takie są we mnie emocje i tak po prostu przyśniło się. 
Wierzę całym sercem, że niedługo zostanę mamą i będę szczęśliwa! Muszę wierzyć! 

Co więcej u mnie..
Pracuję, zauważyłam również, chociaż zupełnie mnie nie interesują takie sprawy ale nie da się nie zauważyć, że od kiedy zaczęłam chodzić w nowej fryzurze i z rozpuszczonymi włosami do pracy to mam jakoś duże powodzenie u mężczyzn :) Wcale nie chcę i w ogóle ale no miło.. miło wiedzieć, że mogę się tam komuś podobać. Myślę, że każda kobieta to lubi. 
Mojemu mężowi nie podoba się moja fryzura.. mówi, że nie ładnie mi.. zastanawiam się czemu mówi mi tak?! Ech.. ten mój mąż.. 

Kolejne zakupy w Pepco zakończyłam z tym.. 


Chwilowo nie ma sensu kupować więcej. 
Nic nie wiem i nie wiadomo, kiedy coś będę wiedziała. 
Czekam.. coraz mniej spokojnie i coraz mniej cierpliwie ale nic innego nie pozostaje. 


***


Teraz tak zupełnie o czymś innym. 
W domu rodzinnym byłam jedynaczką i mama zawsze chciała dla mnie jak najlepiej, jednak słowa "jak najlepiej" według mnie i według mamy oznaczały coś zupełnie innego. 
Mama robiła wszystko, aby przywiązać mnie do siebie bardzo i robiła wszystko, abym stała się psychicznie uzależniona od niej. 
Ja osobiście zawsze z tym walczyłam, czułam też, że mama we mnie chce stworzyć niezrealizowaną i niespełnioną siebie. 
Ciężko było "wyrwać" się z tego ale na dzień dzisiejszy bardzo wiele zmieniło się od tamtych czasów, bo przecież mam męża, swój dom i będę mieć adopcyjne dzieci :) 
Oczywiście kocham moją mamę, mimo tego jak wiele głupot w życiu narobiła, mimo tego wszystkiego co się działo i właściwie można powiedzieć, że nadal dzieje. 
Jest specyficzną osobą, uważa się za lepszą od innych - czego ja nigdy nie odczuwałam. Narobiła w życiu wiele głupstw i chyba już się nie zmieni. 
Tak czy inaczej jak wspominałam  buntowałam się i nie pozwoliłam wybrać jej nigdy mojego partnera życiowego, mimo tego, że mój obecny nigdy jej się nie podobał. 
Wiele innych takich sytuacji również było ale nie mam sił na to, by wspominać o tym właśnie teraz. Może kiedyś otworzę się na spokojnie i napiszę. 
Czuję się niezależna, wolna, zdaję sobie sprawę z tego, że ciężką pracą można dokonać wszystkiego i spełniać swoje marzenia i dlatego powstało.. 


Zrobiłam to dla siebie.. nie dla innych. 
Długo nad tym myślałam i nie żałuję i wiem, że nie będę żałować nigdy. 
Pewnie nie każda z Was jest fanką tatuowania się ale ja osobiście lubię. 
Każdy jeden robię dla siebie. 
W pewnym sensie jest t drugi taki związany z wolnością i siłą. 
Jednym jest smok, którego mam na lewej łopatce.. czarny smok.. teraz ten. 
Wszystkich mam trzy i na dzień dzisiejszy wiem, że to nie koniec. :)
Pierwszym był motyl też na plecach. 



***

Z mężem układa nam się według mnie wciąż średnio. Takie bycie ze sobą średnio zaspokaja moje potrzeby i tym samym jak on jest jaki jest ja również nie mam ochoty na zaspokajanie jakichkolwiek jego potrzeb. Liczę, że jesteśmy zmęczeni tym wszystkim i coś się zmieni. 
Wiem, że jestem zmęczona. Siłę dodaje mi wspaniała pogoda za oknem. Muszę się pozbierać. 
Ostatnio staram się dbać dużo o siebie.. w końcu żyję przede wszystkim dla siebie! :) 


 Tutaj jeszcze smok.. :) 

***

Do kolejnego.. :)




niedziela, 8 marca 2015

Hmm..

Dzisiaj Dzień Kobiet więc życzę Wam Kochane wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, oczywiście tego najważniejszego jak najszybciej! ;*

Moją niedzielę rozpoczęłam dosyć późno. Wstawiłam rosół, zrobiłam kawę i siedzę, a właściwie to siedzę w zawieszeniu, zamyślona, Beti wygrzewa się na słoneczku pod oknem balkonowym. 

Zdążyłam posprzeczać się już z mężem, teraz czytam.. przyniósł artykuł, w którym piszą o naszym Ośrodku Adopcyjnym.. nic złego.. Pani Dyrektor wypowiada się, że w ciągu ostatnich trzech lat przekazali do adopcji 175 dzieci.. więc myślę, że to chyba dobrze. pisze również, że w tej chwili (my też w tych osobach) oczekuje na adopcję 21 par.. - patrząc na 3 lata wstecz. to przecież chyba na prawdę dobrze.. ale mnie się jakoś humor zepsuł.. pomyślałam, że MY to pewnie na samym końcu otrzymamy nasze Maleństwo. Jesteśmy 21 parą.. i pewnie tak właśnie będzie. 

Ostatnio mało kiedy widzimy się z mężem, bardziej się mijamy w drodze do pracy. Mimo tego, że tak chwilami się widujemy to 1/6 jest tych przyjemnych chwil, reszta to same pretensje o "coś" - nie ważne o co, ważne by było o co skrzeczeć na siebie. 
Przygnębia mnie to wszystko, zawsze jednak robię dobrą minę do złej gry.. 
Dlatego też staram się kupić coś od czasu do czasu, bo daje mi to nadzieje, że może już niebawem zadzwoni Ten Telefon. Tylko ta nadzieja szybko mija i znów nic więcej tylko praca, praca i praca.. i moje smutne, szare życie.



Uciekam. 











sobota, 7 marca 2015

Leniwa sobota :)

Tak właśnie dzisiejszy dzień spędziłam.. po godzinie 5 rano wróciłam do domciu, byłam padnięta, ledwo stałam na nogach.. pracowałam od niedzieli do dzisiejszego ranka po 12 godzin (od 13 do 01, od 15 do 03, od 17 do 5 rano.. ) takie miałam zmiany.. wracałam wykończona, odsypiałam tylko tyle ile miałam możliwość i znów i znów.. Dzisiaj więc po powrocie z pracy, wzięłam prysznic i położyłam się spać obok męża.. 5 dni nie spaliśmy praktycznie w ogóle razem :) Wcale nie spałam dobrze, bo przecież byłam wykończona i bolały mnie bardzo stopy i właściwie to wszystko.. Na chwilę obecną czuję się jakby mnie ktoś pobił, przejechał po mnie autem, zrzucił z 10 piętra! Hehe :)

Mniejsza z tym jak się czuję, piszę więc dalej.. Jakoś po 13 pojechaliśmy do teściów na obiad, zjadłam ledwie kulkę ziemniaków i trochę sosu, później kawę z kawałkiem szarlotki - na tym zakończyłam jedzenie jak nigdy. Teść wręczył mi mega Milkę Carmelovą ;) i oprócz tego oryginalny bukiet - BUKIET BAZI :) - z okazji dnia kobiet - oczywiście jeszcze była lampeczka winka. 

Wróciliśmy i zaliczyliśmy popołudniową drzemkę we dwoje, bo mąż przed nocką, a ja padnięta więc się dołączyłam. Przed zaśnięciem mąż poprzytulał się troszkę do mnie.. uwielbiam <3 :) hehe. 

***

Zrobiłam dzisiaj porządki w dziecięcych rzeczach. Wiele nie mam ale postanowiłam spisać i zrobić zdjęcia, więc mam:
kieszonki nad łóżeczko, schodek, 4x body z długim rękawkiem, spodnie i koszulkę, długie body, grzechotka-gryzak, buciki, kilka książeczek, czapeczka, ręczniki nowe, karuzela pluszowa, naklejki na ścianie, 2x kocyk..  same zobaczcie.. :) 








Tak to wszystko mniej więcej wygląda.. 
Jeszcze są pluszowe misie i pluszowa leśna sowa.. :) 

Teraz pozostaje dokupić.. Fajne bajki do czytania - chcę by znalazły się w tym m.in. Muminki i Kubuś Puchatek.. :) Macie jeszcze jakieś fajne pomysły? :) 

Z rzeczy jakie zakupię jeszcze teraz będą.. kubeczki niekapki, nocniczek, śliniaczki, plastikowe talerzyki i sztućce.. 
Podpowiedzcie mi coś jeszcze.. :)
Pewnie jakieś zabawki.. 

***


Jutro mam wolne, spędzam dzień bez makijażu, w dresie z herbatką :) Muszę odpocząć , bo w poniedziałek znowu do pracy idę.. :)

Jeszcze mam do Was takie jedno pytanie.. bo ostatnio osoba, która jest znajomą mojej mamy dała mi taką radę, aby dzwonić raz na dwa tygodnie do Ośrodka Adopcyjnego, że wcale nie raz w miesiącu ale częściej.. że ona tak dzwoniła i szybko dostała swoją córeczkę.. co o tym sądzicie? 

***

Jeszcze prezent od mojego mężusia, który już dostałam na Dzień Kobiet.. i do tego czekolada Milka Carmelova taka sama jak od teścia :)



***

Mój piesek.. serduszko u moich stóp <3. :)




Odezwę się wkrótce... 
<3


poniedziałek, 2 marca 2015

Miesiąc marzec czas zacząć..

Właściwie to wczoraj powinnam była tak napisać ale po powrocie z pracy zrobiłam pizzę na pół z mężuśkiem i po piwku - po kolacji padłam na kanapie przed tv, a później przeniosłam się za mężem do sypialni- nie, nie.. - on na swojego kompa, a ja na łóżeczko z piwkiem i przed tv.. :) 
Dzisiaj ambitnie zaplanowałam sobie tyle, że zrobię od samego rana, bo planowałam wstać o 9 najpóźniej.. jak się okazało wstałam o 12, aż wstyd się przyznać, ale może lepiej, bo idę do pracy dzisiaj na 15. Będę w niej aż do 3 w nocy i powrót do domku.
Więc wczorajszy dzień spędziłam w pracy na dzień byłam. Zleciało. Wiadome.


***

Ostatnio kupiłam coś ładnego - kocyk zwierzątko w Biedronce dla dzieciątka. Mam już dwa cienkie kocyki, jeszcze grubszy kupić muszę. 



Kocyk ma 100cm x 150cm :)

Nic więcej się nie działo.. lecą dni i lecą.. 
W tym tygodniu pracuję cały tydzień, nie licząc weekendu - mam wolny! :) 

Ostatnio to i z mężem układa nam się jeszcze lepiej.. 
Cierpliwie czekamy na nasze maleństwo. 



Uciekam, muszę się szykować powoli do pracy..

Do następnego.