Dzisiejszy dzień rozpoczęłam dość wcześnie.. siedzę w domu ale jakieś emocje mną targają i nie mogłam zasnąć już po powrocie męża z nocki.. Powiedziałam, że wstaję.
Zjadłam kilka tostów, teraz piję kawę i ... postanowiłam zadzwonić do Ośrodka Adopcyjnego.
Usłyszałam tylko: "Pani Olu niestety na chwilę obecną w Państwa sprawie nic nie słychać, jak będziemy coś wiedzieć to będziemy dzwonić."
Przyznam, że łzy napłynęły mi do oczu.. poczułam jak bardzo tęsknię i jak bardzo czekam na to Nasze Upragnione Dziecko.. jest tak blisko, bo prawie jak na wyciągnięcie ręki, a jednak tak bardzo daleko, w takiej wielkiej niewiadomej.
Moje emocje związane są poniekąd z tym, że dzisiejszej nocy śniło mi się, że do męża (bo to do niego zawsze dzwonili z OA) dzwoni TEN TELEFON i mówią, że czeka na nas malutki synuś! Wydaje mi się, że przyśniło mi się tak, bo Wy dziewczyny piszecie o synusiach na świeżo :) i takie są we mnie emocje i tak po prostu przyśniło się.
Wierzę całym sercem, że niedługo zostanę mamą i będę szczęśliwa! Muszę wierzyć!
Co więcej u mnie..
Pracuję, zauważyłam również, chociaż zupełnie mnie nie interesują takie sprawy ale nie da się nie zauważyć, że od kiedy zaczęłam chodzić w nowej fryzurze i z rozpuszczonymi włosami do pracy to mam jakoś duże powodzenie u mężczyzn :) Wcale nie chcę i w ogóle ale no miło.. miło wiedzieć, że mogę się tam komuś podobać. Myślę, że każda kobieta to lubi.
Mojemu mężowi nie podoba się moja fryzura.. mówi, że nie ładnie mi.. zastanawiam się czemu mówi mi tak?! Ech.. ten mój mąż..
Kolejne zakupy w Pepco zakończyłam z tym..
Chwilowo nie ma sensu kupować więcej.
Nic nie wiem i nie wiadomo, kiedy coś będę wiedziała.
Czekam.. coraz mniej spokojnie i coraz mniej cierpliwie ale nic innego nie pozostaje.
***
Teraz tak zupełnie o czymś innym.
W domu rodzinnym byłam jedynaczką i mama zawsze chciała dla mnie jak najlepiej, jednak słowa "jak najlepiej" według mnie i według mamy oznaczały coś zupełnie innego.
Mama robiła wszystko, aby przywiązać mnie do siebie bardzo i robiła wszystko, abym stała się psychicznie uzależniona od niej.
Ja osobiście zawsze z tym walczyłam, czułam też, że mama we mnie chce stworzyć niezrealizowaną i niespełnioną siebie.
Ciężko było "wyrwać" się z tego ale na dzień dzisiejszy bardzo wiele zmieniło się od tamtych czasów, bo przecież mam męża, swój dom i będę mieć adopcyjne dzieci :)
Oczywiście kocham moją mamę, mimo tego jak wiele głupot w życiu narobiła, mimo tego wszystkiego co się działo i właściwie można powiedzieć, że nadal dzieje.
Jest specyficzną osobą, uważa się za lepszą od innych - czego ja nigdy nie odczuwałam. Narobiła w życiu wiele głupstw i chyba już się nie zmieni.
Tak czy inaczej jak wspominałam buntowałam się i nie pozwoliłam wybrać jej nigdy mojego partnera życiowego, mimo tego, że mój obecny nigdy jej się nie podobał.
Wiele innych takich sytuacji również było ale nie mam sił na to, by wspominać o tym właśnie teraz. Może kiedyś otworzę się na spokojnie i napiszę.
Czuję się niezależna, wolna, zdaję sobie sprawę z tego, że ciężką pracą można dokonać wszystkiego i spełniać swoje marzenia i dlatego powstało..
Zrobiłam to dla siebie.. nie dla innych.
Długo nad tym myślałam i nie żałuję i wiem, że nie będę żałować nigdy.
Pewnie nie każda z Was jest fanką tatuowania się ale ja osobiście lubię.
Każdy jeden robię dla siebie.
W pewnym sensie jest t drugi taki związany z wolnością i siłą.
Jednym jest smok, którego mam na lewej łopatce.. czarny smok.. teraz ten.
Wszystkich mam trzy i na dzień dzisiejszy wiem, że to nie koniec. :)
Pierwszym był motyl też na plecach.
***
Z mężem układa nam się według mnie wciąż średnio. Takie bycie ze sobą średnio zaspokaja moje potrzeby i tym samym jak on jest jaki jest ja również nie mam ochoty na zaspokajanie jakichkolwiek jego potrzeb. Liczę, że jesteśmy zmęczeni tym wszystkim i coś się zmieni.
Wiem, że jestem zmęczona. Siłę dodaje mi wspaniała pogoda za oknem. Muszę się pozbierać.
Ostatnio staram się dbać dużo o siebie.. w końcu żyję przede wszystkim dla siebie! :)
Tutaj jeszcze smok.. :)
***
Do kolejnego.. :)