środa, 29 kwietnia 2015

Upojona szczęściem...

Dokładnie tak!
Każdy jeden dzień łącznie z dniem 19.03.2014 r. - kiedy to zadzwonił TEN telefon jest najszczęśliwszym. Mimo tego, że tak wiele strachu towarzyszyło naszej decyzji i nic nie było wiadome to czułam, że Mimi jest właśnie naszą córeczką. 
Już w dniu kiedy dowiedziałam się o tym, że jest takie dziecko coś w sercu poczułam, coś drgnęło, A przecież nic jeszcze nie wiedziałam. Dostałam tylko cynk o niej od koleżanki i słowa, że może będzie dla kogoś z grupy?! :) 
Serce zabiło mi wtedy mocniej i ot był telefon za dwa dni, że jest śliczna dziewczynka. 
Dni przy małej są cudowne, chłonę ją ile tylko mogę i kocham miłością matczyną i bezgraniczną! 

Mimi od pierwszego spojrzenia jest mą miłością i nie mogła by być bardziej moja. 
Ostatnio zadziwia mnie swoim głużeniem. 
Kiedy postawię naprzeciwko niej słonika albo lewka to słyszę mniej więcej: niee, aguuu, auuu, yyy, kk, kaa, no tak mniej więcej prezentują się jej słówka! ^^ Zachwycam się każdym dźwiękiem z jej ust i nawet stwierdzam już, że ma na tą chwilę najpiękniejszy głos świata! <3


Od jakiegoś czasu wymachuje już energicznie rączkami i nóżkami, wodzi za nami wzrokiem ale to już dłuższy czas, szczególnie (tutaj pękam z dumy) za mną wodzi wzrokiem i jakby szuka mojego głosu najbardziej. Mam tą siłę przebicia, chociaż w grupie zawsze ginęłam, to teraz jest taki mały ktoś - moja maleńka Mimi, która chce słuchać i widzieć tylko mnie. <3

Co tu więcej pisać.. nie spodziewałam się, że to wszystko potoczy się tak szybko, bo przecież dokumenty jakoś w lipcu składaliśmy i minęło 9 miesięcy, a zaledwie 3 po kwalifikacji.. i już jestem najszczęśliwszą mamą świata! <3

Czekam z niecierpliwością na wieści od pozostałych osób z grupy.. zastanawiam się czy może coś już u nich dzieje się ale może nie chcą się na razie tak jak i my odzywać. 
Wiem tylko o tych jednych znajomych, którzy zakochali się w swojej 3 miesięcznej córuni i odwiedzają ją w Rodzinie Zastępczej. :) 
Reszta póki co nic nie daje znać. Oby szybko im zleciał czas oczekiwania i też byli tak szczęśliwi!

Kocham naszą Mimi mocno i nie wyobrażam sobie życia bez niej teraz. 
Wiem, że już to pisałam ale nie mogę się powstrzymać.
Każdej z Was życzę takiego szczęścia i wiem, że niebawem nadejdzie. :) 


Tak wiele złego spotkało mnie już w życiu.. ja wiem, że inni mają większe problemy i gorsze zło ich dotyka ale to też było dla mnie wszystko bardzo trudne. 
Myślę, że Mimi zaklei wszystkie rany na moim sercu, może nie do końca ale na pewno dzięki niej mam dużo sił i chęć życia :) 

Ale.. nigdy też nie zapomnę o tym, że Mimi ma Anielską siostrzyczkę Zosie, która jest aniołkiem i będzie zawsze głęboko w  moim sercu i pamięci. (*) Na Zawsze. 



Trochę jeszcze z innej beczki..
Wpadłam dzisiaj w szał.. Rano dostałam smsa z Play, że mam do odbioru telefon z naprawy, bo miałam na gwarancji (mam go 7 miesięcy dopiero), więc wyszykowałam się z Mimi i pojechałam odebrać, a przy okazji w odwiedziny do mamy. 
Odebrałam oczywiście i jak się okazało.. TELEFON NIE ZOSTAŁ NAPRAWIONY - zastanawiam się czy w ogóle ktoś raczył tam w serwisie zerknąć. 
A zepsuł mi się w Lumia 630 klawisz blokady ekranu i włącz/wyłącz telefon. Czyli NIC SIĘ NIE DA.
Wściekłam się i wróciłam sama do Play, bo Mimi została z moją mamą. Pracuje tam koleżanka i też pokiwała tylko na to głową. 
Sporządziła kolejną karteczkę i napisała, że WŁAŚCICIEL ŻĄDA WYMIANY TELEFONU NA NOWY, PONIEWAŻ NIE ZOSTAŁ ON W OGÓLE NAPRAWIONY!!! PILNE.!!!
Ciekawa jestem, co to teraz będzie.. póki co czekam. Dopiero w poniedziałek pojedzie do tego serwisu Nokia. Porażka. Kolejne dwa tygodnie bez telefonu.. ?! Ehh.. a tak się cieszyłam, bo poprzedni mam ale starszy model i kiepsko działa net. 

Porażka, porażka, porażka.. ^^



Kończę.. nie będę już zanudzać. :) 
Czy ktoś dotrwał do tego momentu? ^^ 


wtorek, 28 kwietnia 2015

Jesteśmy :)

Dawno się jakoś nie odzywałam ale spowodowane to jest tymi wszystkimi obowiązkami i zajęciami jakie na mnie spadły. Wiadome.. Myszka wywróciła nam całe życie do góry nogami ale to jest przecież najcudowniejsze.

Więc tak po kolei napiszę co u nas i w miarę krótko:

* Beti jest po operacji, ma się dobrze, skończyła brać antybiotyk. Było ciężko, szczególnie po zabiegu ale wszystko doszło do normy i już myślę, że zagoiło się również. W czwartek idziemy jeszcze tylko na zdjęcie szwów z brzuszka :) Ma apetyt nie najgorszy, pije i załatwia się już jak należy, widać też jak bardzo jest szczęśliwa :)

* Wizyta Pani z OA i Pani opiekunki prawnej Myszki też odbyły się całkiem przyjaźnie. Pani opiekunka przywiozła nawet małej prezent - zabawkę/ grzechotkę. Siedziały 2 godziny, poczęstowałam je szarlotką (były zachwycone smakiem) :) 
Oczywiście same nie wiele wiedzą, bo sędzia milczy.. liczę , że niebawem coś się ruszy. 

* Dzisiaj byłam po kolejne zwolnienie lekarskie - już trzecie - kolejne dwa tygodnie przede mną. 
Lekarz przy okazji zbadał bioderka Myszki, bo jak leży to nie rozkłada ich jak to dzieciaki tylko po prostu wyciąga więcej czasu przed siebie. Trochę nie za równe też nóżki ma ponoć ale póki co to tylko tak o. 
I oczywiście jeszcze było oglądanie oczka ale lekarz od razu wiedział co jej- zatkany kanalik i muszę go masować i przemywać solą fizjologiczną. 
Mam nadzieję, że się odetka i będzie dobrze, chociaż już nie ropieje oczko i widzę też, że jest lepiej póki co. 

* Myszka ma się właściwie dobrze, troszkę dwa dni dokuczało jej to oczko ale już po masowaniu jest lepiej. Oby tak już zostało i problem znikł. 
Umówiliśmy się również na wizytę do ortopedy, bo z tymi nóżkami i bioderkami trzeba wyjaśnić czy jest ok. 
Myszka jest również po pierwszym szczepieniu. Zdecydowaliśmy się ostatecznie na 6 w 1 szczepionkę i nie żałuję, bo nie było żadnych efektów po szczepieniu, mała czuła się dobrze i nic się nie działo. 
Pneumokoki zaszczepimy kolejnym razem, bo już wszystko o szczepieniach wiem, co wiedzieć powinnam i przemyślałam, że zaszczepię na to jak zostanie już taka nasza NASZA. :]
Rotawirusy odpuszczam - za dużo domysłów odnośnie autyzmu (mimo, że nie ma dowodów) ale też innych powikłań, a rota nie zagrażają kto wie jak tam.
Meningokoki zaszczepimy ale około 5 r.ż.

* Dni uciekają, czas spędzam wspólnie z Betką i z Myszką. 
Mąż zajmuje się sobą i albo nie ma go w domu albo znajduje sobie jakieś zajęcie. 
Ostatnio mnie denerwuje jakoś ale nic poważnego. 

Właściwie to tyle, a więcej nic nowego. Czekamy na wieści z sądu.. 
A tymczasem Myszka ze swoim pięknym, nowym słonikiem od pewnego wujka :]...



I jeszcze jedno zdjęcie z pierwszych dni razem :)







poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kolorowo tylko na chwilę...

Bo tak właśnie jest, że nigdy nic nie jest do końca kolorowe. Jak jedno się układa to inne się psuje. 
Wspominałam jakiś czas temu o tym, że nasza pieska jest chora i ma problemy gastryczne. 
Jak się okazało objawy wskazywały na paskudne problemy z jelitami, a jednak to były tylko pozory. 
Po wybraniu zastrzyków z antybiotykiem pieska czuła się dobrze, jednak po kilku dniach objawy wróciły.. znów problemy z załatwianiem się, bo biegunka i nie taka zwykła ale paskudna.. i temperatura, stan zapalny, wymioty..
Nie patrząc na nic w sobotę rano pojechałam do weterynarza, bo gdzie bym miała później szukać pomocy? 
Wcześniej inny lekarz zajmował się Beti, a tym razem trafiłam do głównego i naszego weterynarza. 
Sprawdził, co pieska miała podawane oczywiście i co jej było w zeszłym tygodniu i stwierdził, że objawy zgodne z diagnozą ale skoro coś dalej się działo zrobił USG, okazało się wtedy, że pieska ma: Powiększone ściany żołądka i macica wypełniona jest ropą. Bardzo skrycie się to rozwija, to czyli ROPOMACICZE. 
Leczenie: hormonami (80%, że się wyleczy pieska do ale do czasu następnej cieczki, bo później to powróci) albo operacja (sterylizacja ale większe cięcie, bo trzeba wyczyścić dobrze wszystko). 
Aż mi się słabo zrobiło, bo to takie maleńkie stworzonko i jeszcze tak cierpi. 
Szczeniaki już mieliśmy dwukrotnie, więc zdecydowałam oczywiście, że będzie sterylizacja. 
I tak ze względu na urojoną ciążę, którą pieska obecnie przechodzi/ przechodziła mieliśmy ją wysterylizować ale jeszcze nie teraz. 
Tak więc w sobotę dostała antybiotyk, aby poprawić stan żołądeczka i dieta (karma Royala Gastro), teraz zabrałam jej miseczkę z karmą, bo już do rana sama woda. Na godzinę 9:00 mam ją dostarczyć do Gabinetu na operację. Odbiorę ją dopiero popołudniu, bo po zabiegu jeszcze kroplóweczki i takie tam ponoć z tego, co wyjaśnił mi doktor N. :) 
Boję się trochę ale liczę, że wszystko będzie dobrze. Boję się również rany pooperacyjnej. Muszę pilnować, żeby później Beti nie wskakiwała i nie zeskakiwała z wysokości. Ech..


Mój piesek, serduszko u moich stóp <3



Tak więc nic nie idzie lekko. Zawsze coś. 

Więcej no to tak.. pisałam kieedyś, że miałam wypadek i sądziłam się o odszkodowanie.. Miało być już wszystko pozapłacane, po czym kilka dni temu przyszło z sądu pismo, że muszę wpłacić 330 zł (zwrot kosztów procesu sądowego).. Sprawę wyjaśniłam ale zapłacić muszę i nie do końca jest to fair, bo powinna zapłacić firma, która zdarła ze mnie mega dużo kasy za to, że prowadziła w moim imieniu wszystko. Tylko, że koszty powinni płacić oni ale tak potrafili namotać, że wychodzi właśnie, że ja jednak muszę to sobie teraz zapłacić. Brak słów. 

MY <3 Mamy się dobrze, rośniemy i cieszymy się sobą :)
Wierzę, że wszystko będzie dobrze. 
Nie wyobrażam sobie życia bez córeczki. Jest cudowna, słodka.. 
Coś tam sobie czasem próbuje mruczeć pod noskiem :) 
Patrzy już na mnie, a jak mówię: "Co tam Aniołeczku?!" to uśmiecha się cudownie do mnie :) 
Nie wiem sama, czy to uśmiech przypadkowy, czy nie.. ale i tak najcudowniejszy. 
Teraz mogę coś jeszcze śmiało napisać: 

"PROSZĘ NIE PYTAJCIE MNIE, 
CZY MOŻNA KOCHAĆ ADOPTOWANE DZIECKO JAK SWOJE WŁASNE.
NIE WIEM JAK KOCHA SIĘ URODZONE PRZEZ SIEBIE DZIECKO. 
NIE DOWIEM SIĘ. 
ZAPEWNE KAŻDEGO CZŁOWIEKA KOCHA SIĘ NIECO INACZEJ. 
WIEM JAK KOCHAM SWOJE DZIECKO. 
WYŻEBRAŁAM JĄ, WYMODLIŁAM, WYCIERPIAŁAM. 
W BÓLU RODZI SIĘ DZIECKO.
MOJE TEŻ.
MOJE WŁASNE. " 
<3

Znalazłam gdzieś, kiedyś te piękne słowa i zapisałam. Niestety nie zapisałam skąd je mam :(. 
Są cudowne i idealnie pasują do tego co czuję. 
Kocham moje dziecko najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie bez niej życia. 
:)




sobota, 18 kwietnia 2015

23 dni razem...

Dokładnie tak jak w tytule posta Kochane.. jesteśmy już razem 23 dni 
i jestem szczęśliwą mamą cudownej córeczki :) 

Nie wyobrażam sobie życia bez niej, każdego dnia oddaję się tylko jej w całości, oczywiście kiedy mogę to sprzątam, piorę, gotuję i opiekuję się pieseczkiem. 
I kiedy mogę wchodzę do Was i oczywiście na Fb - ale na to najmniej czasu mam niestety.
Zawsze kiedy chcę z całego serca poczytać, cjakby czuje i budzi się.o u Was to Kropeczka 

Kiedy jest tylko ciepło to spacerujemy. Mniej więcej 2-3 godzinki dziennie, bo chcę by mała dużo przebywała na spacerach, bo to samo zdrowie przecież :)

W ogóle według tego jak zapisał małej sędzia datę urodzenia to mamy już 7 tygodni :) 
Kropeczka rozpoznaje mnie już, co dodaje mi skrzydeł i przestaje płakać jak biorę ją od jakiejś np. cioci z rączek do siebie :) czuje, że jestem jej mamą? chyba tak i jestem z tego najdumniejsza na świecie! 
Uwielbiam cmokać ją ile się da i kiedy się da.. uwielbiam jak się do mnie uśmiecha, kiedy mówię do niej i uwielbiam jej niebieskie oczki.. 
Dzisiaj pewnie Kropeczka ma już jakieś 4500 kg wagi, bo je ile się da i rośnie jak na drożdżach. 
Byliśmy ostatnio na wizycie u pediatry i wszystko w porządku, zalecono nam tylko szerokie pieluszkowanie, bo mała ma blisko siebie nóżki, za blisko. Ogólnie czeka nas kontrolna wizyta u ortopedy, żeby się upewnić czy wszystko jest w porządku. 

Umówiliśmy się już na szczepienie 24 kwietnia..
I tutaj właśnie z mojej strony takie pytanie dotyczące szczepienia dodatkowego na Pneumokoki, Rotawirusy - co Wy Kochane sądzicie o tym? Bo sama nie wiem, najpierw chciałam ale jednak chyba dam sobie spokój z tymi szczepieniami i po prostu zaszczepimy się jak każdy - normalnie i już - sama podstawa. Napiszcie :) 


Okazało się po podaniu informacji o zostaniu rodzicami do znajomych z naszej grupy, że nie tylko my jesteśmy już w zasadzie rodzicami.. 
Nasi znajomi z grupy dostali telefon z Ośrodka Adopcyjnego mniej więcej w tym samym czasie, co my.. Zaproponowano im zdrową, śliczną niebieskooką dziewczynkę, która ma obecnie 3 miesiące. Odwiedzają ją póki co w rodzinie zastępczej. Czekają na sprawę w sądzie, która dopiero w maju. Ale najważniejsze przecież, że są już blisko i mają swoje szczęście :) 

Takie informacje dodają skrzydeł.. mam nadzieję, że inne osoby z grupy również są pozytywnie nastawione do tego, że u nas coś się zadziało, bo ponoć jak nam wiadomo ciągle coś się w naszym OA dzieje i ciągle są telefony i powstają nowe grupy, bo OA boi się, że zabraknie im rodziców, a to serio dobry znak :) 
Liczę, że cała nasza grupa do końca roku zostanie rodzicami! :) 


Moje życie kręci się wokół mojej córeczki i nigdy nie myślałam, że tak wielkie szczęście mnie spotka jeszcze kiedyś w życiu. 
Teraz wiem, że to wszystko, co przeżyłam w swoim życiu to była trudna droga do tego właśnie, aby przygotować mnie na zostanie mamą i na to, co teraz :) 
Bóg jest blisko nas, kiedyś zamknęłam się na niego i bardzo żałuję.. teraz wiem, że to był błąd. 
Każdego dnia modlę się o zdrowie i szczęście i każdego dnia dziękuję Bogu za to, że dał nam taki cud.. bo nasza córcia jest cudem.. darem od Pana Boga. 







Nawet tatuś załapał się na zdjęcie ale Kropeczka tak słodko głaskała go podczas jedzenia, że nie mogłam się oprzeć i musiałam Wam pokazać :)
Oboje z mężem kochamy te malutkie rączki.. bo jak ich nie kochać, co? <3 

Ostatnio napisałam mail do Pani B. z naszego OA, która jest ciągle z nami, że 
"Każdego dnia poznajemy siebie nawzajem i każdego dnia kochamy tą naszą kropeczkę coraz bardziej - o ile w ogóle da się ją kochać jeszcze bardziej, niż my w tym momencie, bo nasza miłość do niej jest bezgraniczna od pierwszego wejrzenia!" :)

I tak na koniec ktoś mi ostatnio powiedział: 
"Macie wielkie serca, jesteśmy z Was dumni. Urodzić może właściwie każdy.. ale nie każdy może adoptować dziecko i jest to ogromny zaszczyt móc być takim rodzicem, móc dać godne i szczęśliwe życie takiej maleńkiej istocie!" 

Usłyszałam też od kilku znajomych, że właśnie Bóg czuwa nad nami i to on dał nam takie maleństwo.. prawdziwy cud. 

Cudownie słyszeć takie piękne słowa. 
To fakt.. 
Czuję się zaszczycona, bo dostałam najpiękniejszy cud od życia.. 
Maleńką istotę, która zasługuje na wyjątkowe szczęście! 
Pragnę wychować ją na dobrego człowieka i zrobię wszystko,
aby zawsze była szczęśliwa! <3


Kocham.! <3




niedziela, 12 kwietnia 2015

Korzystając z wolnej chwili..

Korzystając z wolnej chwili napiszę, co u nas.. :)
Każdego dnia od Poniedziałku Wielkanocnego spacerujemy, teraz nasze spacery są 3 godzinne, zatrzymujemy się tylko u rodziców albo babci na zmianę pampersa i mlekunio i dalej w drogę :) 
Kupiłam wygodne buty, kupię jeszcze jedną parę i będziemy mogły śmigać ile będzie się dało ;)




Dni wciąż uciekają. W piątek minęło 2 tygodnie razem. Odwiedziły nas w czwartek Panie z OA. Myślę, że wszystko było w porządku, stwierdziły obie zgodnie, że malutka podrosła już, że lepiej wygląda, ma duże policzki i w ogóle jest cudowna :) - zgadzam się w 1oO %. 

Widziało mnie już wiele osób na osiedlu i w moim mieście, bo w końcu zrobiło się ciepło i ludzie wychodzą z domów, jednak póki co większość z ludzi mimo, że mnie widywała do nie tak dawna myśli, że urodziłam ale nie było nic widać ;) A ja po prostu nic nie odpowiadam. 
Jeśli ktoś będzie pytać, że skąd jak nie byłam przecież w ciąży to odpowiem, że Ami jest adoptowana ale jak nikt nie dopytuje to ja nie będę wychylać się przed szereg.. a przecież to też nie tajemnica, bo Ami będzie wiedziała. 

Zdałam sobie ostatnio sprawę, że jestem mamą i tego szczęścia nikt mi nie odbierze. Dziękuję za to każdego dnia Panu Bogu.. wiem, że czuwał nad nami i to dzięki niemu Mela jest z nami. 
Nasza mała pociecha jest naszym największym szczęściem. Moje życie od kiedy jest nami toczy się wokół niej i to niej jest podporządkowane. Malutka pochłania mega dużo czasu i jestem zmęczona, bo sypiam maksymalnie 6 godzin dziennie ( a dawniej sypiałam jakieś 12 h) :D - ale wiem dlaczego jestem szczęśliwa, mam dla kogo żyć! :) 

Malutkiej pojawił się ropień po szczepieniu przeciw gruźlicy na ramieniu.. nie ładnie to wygląda ale to chyba znak, że szczepionka przyjmuje się i będzie dobrze. W końcu zdarza się, że trzeba ją powtórzyć jak nic się nie zadzieje. 

Czekamy na sąd i na to kiedy odbędzie się sprawa adopcyjna.. liczę, że prędko i już będzie dobrze i Malutka będzie nasza i tylko nasza.! Już niedługo. 

Także cieszę się byciem mamą i może czasem ponarzekam ale nie jest źle i Ami jest na prawdę grzecznym niemowlakiem, więc nie powinnam narzekać! Tylko czasem jestem zmęczona i nie lubię jak płacze, bo mi jej żal i serce się kraja.. wiem, że musi i popłakać ale same wiecie jak to jest jak płacze dziecko ;) 

O siebie staram się dbać jeśli o wygląd chodzi, w końcu muszę być ładną mamą. :] 
Mój mąż - widzę, że jest szczęśliwy i kocha malutką ale póki co nie przewijał jej ani nie kąpał, jedynie karmi i pomaga mi. Uważam, że boi się jej dotykać, bo jest taka malutka i krucha.. trzyma ją tylko w rożku z usztywnianą wkładką kokosową. Inaczej szans nie ma. :) 
Mąż dużo pomaga mi w domu, robi zakupy, sprzątać pomaga albo opiekuje się maleńką, kiedy ja chcę posprzątać, gotuje i czasem robi pranie :) dobry z niego mąż :) 

Malutka wczoraj i dzisiaj po spacerze pada nam, kiedy tylko zje mlekunio po 20:oO.. dzisiaj wykąpaliśmy ją ładnie z mężem przed jego wyjściem na noc do pracy i malutka póki co śpi sobie. Myślę, że przebudzi mi się tak koło godziny 24-01 w nocy. Później dopiero 5-6 rano. 
Wcześniej jak jadła po 23 ostatnie mlekunio to wstawała mi koło 5-6. 
Pięknie, co ? :) 

Zauważyliśmy z mężem, że Ami lubi załatwiać nam się w najmniej odpowiednich momentach, kiedyś pomyślałam, ze gdyby była chłopakiem to już wielokrotnie obsisiana by była mamusia.. ;) 
O tym drugim nie wspomnę.. najbardziej lubi to robić albo na przewijak, albo na gąbkę w wanience :] wtedy biedny tata musi zmieniać wodę prędko i myć gąbkę ;) hehe.. my mamy wtedy ubaw.. i to zawsze centralnie po tym malutka zaczyna się uśmiechać pokazując swoje cudowne dziąsełka.. :]

Daje nam wiele radości i na prawdę, wiem o tym doskonale, że oboje czujemy się spełnieni.. 
Mąż co jakiś czas dostaje w pracy gratulacje, bo niby nikt nie wie oprócz kilku najlepszych znajomych ale według mnie to wszyscy wiedzą ale on nie wie o tym! ;) 
Wiadome, że takie sprawy jak posiadanie dziecka nie są długo w tajemnicy i rozchodzą się błyskawicznie. 
Niby czekamy na zakończenie się spraw formalnych ale przecież nie będę spacerować z dzieckiem po krzakach jakichś albo nie będę opowiadać, że się tylko opiekuję. Jest nasze i koniec. :)

Ktoś dotrwał do końca wpisu? :) 

Jeszcze jakieś zdjęcie i znikam póki mam wolną chwilę, korzystając z tego, że mała śpi.. moje niedzielne seriale na TVN za chwilkę i chipsy :x ale cii.. ;)

 Tutaj jak widać.. dzisiejsze My.. 
<3 kocham, kocham, kocham.. <3



Odezwę się niebawem. 

Dziękuję, że jesteście, że byłyście wtedy, 
kiedy Was potrzebowałam 
i służycie zawsze dobrym słowem ;*




wtorek, 7 kwietnia 2015

Święta, święta i po świętach.. :))

Właśnie tak.. zleciało nie wiadomo kiedy i nigdy tak szybko nie leciało. 
Niedzielę spędziliśmy u teściów na wsi z malutką, posiedzieliśmy i później przyjechała odwiedzić nas kuzynka męża, zobaczyć malutką :) 
Poniedziałek zaś spędziliśmy u moich rodziców, co prawda babcia z mamą w duecie jak zawsze mnie złościły ale trzeba było przeżyć ;) posiedzieliśmy trochę i kierunek dom.. 
I właśnie pierwszy spacer zaliczony - po powrocie od rodziców pojechaliśmy z malutką na spacer. Krótki- bo nie było ciepło ale był.

Dzisiaj znów spacerowaliśmy. Właściwie to zrobiliśmy sobie spacer do weterynarza z psem.. 
Weterynarz mnie tak zaszokował diagnozą tego co jest mojemu psu, że padłam.. 
Moja Beti ma - Ciążę urojoną. - ma mleko w cyckach.. masakra.. 
Dostała antybiotyk dzisiaj - kolejne dawki - czwartek, sobota, poniedziałek.

Malutka bywa nam ostatnio mniej spokojna z powodu brzuszka.. zastanawiam się czy to nie zbliżające się kolki? Co prawda dostaje kropelki Bobotic ale sama nie wiem.. 
Wieczorami szczególnie lubi sobie pomarudzić. 

Ogólnie to jesteśmy chorzy, przeziębieni. Biorę antybiotyk, mąż lżejsze środki.. drżę, że mogę malutką zarazić ale przecież muszę się nią zajmować. Póki co nie jest jej nic, a nas już tydzień trzyma, prawie od początku jak jest z nami. 
Po domu chodzę w masce lekarskiej takiej zielonej, kiedy ją karmię szczególnie no i jak przewijam też. 
Liczę, że będzie dobrze.

Uciekają nam dni jeden za drugim, w czwartek odwiedzi nas chyba Pani z Ośrodka :) 
Ta, która była z nami po malutką. :) 

Jakoś piszę w cały świat chyba. Nie mogę się skupić, bo myślę co mam jeszcze dzisiaj do zrobienia. 
Może znajdę czas, aby na spokojnie napisać co i jak to dam znać. 

Dodam jeszcze, że to były najcudowniejsze święta w moim życiu i cieszę się, że mam dla kogo żyć, że mam taką cudowną iskierkę w domu, lepszej córki nie mogła bym sobie wymarzyć!
:) 



Kochamy najbardziej na świecie.. ale same zobaczcie.. jak nie kochać?! :) 


Przepraszam, że tak w cały świat napisałam.. 
Postaram się kolejnym razem normalniej :D



piątek, 3 kwietnia 2015

Święta..

Witajcie Kochane. 

Na początku wpisu pragnę życzyć Wam po prostu wesołych, spokojnych świąt Wielkanocnych. 
Tym z Was, które starają się i czekają na Maleństwo życzę wytrwałości, choć wiem jak bardzo trudno o nią i powodzenia..
Tym zaś, które mają już swoje pociechy życzę samych cudownych chwil z dzieciaczkami, zdrówka, które tak bardzo ważne i dużo uśmiechów. :) 


Nam dni uciekają jak szalone, mija dzisiaj tydzień od kiedy nasza córunia jest z nami. 
Byliśmy ostatnio na kontroli pediatrycznej, mamy się całkiem dobrze, wszystko w normie, 
no i waga większa już.. z 3360 wzrosła do 3720 kg :) 
Dzwoniłam dzisiaj koło 16 do szpitala, skąd zabieraliśmy córunię, dowiedzieć się co z jej badaniem przesiewowym ale oczywiście przepraszam za wyrażenie "gówno" się dowiedziałam.. nie wiem co to za lekarze tam są ale brak słów.. Pierwszego razu jak pojechaliśmy po małą zostaliśmy źle potraktowani i dzisiaj telefonicznie powtórka z rozrywki była oczywiście. 
"Szanowna" Pani doktor oznajmiła, że co ma znaczyć, że ja dzwonię o tej godzinie (16:00), bo wcześniej po prostu zajmowałam się małą, bo marudziła a byłam sama.. i że nie ma już kto mi powiedzieć, co z wynikami, że nic nie wie i w ogóle, a przecież mają tam całą swoją dokumentację i chyba wiedzą z czego żyją, chociaż jak się mnie wydaje to najwidoczniej nie wiedzą, co dzieje się na oddziale.. to po co tam są? Żenada. 
Zapytałam czy jutro będzie ktoś kto mi odpowie, a więc dowiedziałam się, że: "a co Pani nie wie jakie jutro święto czy co, przecież jutro ważny dzień... " ble ble ble.. odpowiedziałam ze złością, że wiem co za dzień ale sądziłam, że szpital jak to szpital pracuje do cholery 24 godziny na dobę!!!
I dodałam: "Dziękuję bardzo za ogrom informacji jakie zostały mi udzielone w sprawie badań przesiewowych mojego dziecka!!!" 
Byłam tak wściekła, że dopiero mi przechodzą nerwy. 
Dzwonię to powinna ruszyć szanowne dupsko i odpowiedzieć, a nie tak.. Masakra.
Zadzwonię we wtorek. 
Poza tym doktorka, która dawała nam wypis brała w razie czego nasze numery telefonu, więc najwidoczniej po prostu jest dobrze. :) Bo miała w razie "W" dać znać koniecznie. 


My obecnie jemy ładnie, mamy się dobrze, czasem coś  brzuszkiem ale Pani Doktor nasza dała nam kropelki Bobotic czy coś takiego na brzusio i od wczoraj lepiej :) 
Oby nie było kolki. 
Tata nadal boi się brać dziecko na ręce, chyba no, że mała jest w rożku :) 
My radzimy sobie dobrze. 

Pani doktor zaleciła wkładanie nam na pampersa pieluszki tetrowej, bo wydaje jej się, że jedna nóżka dłuższa od drugiej, więc profilaktycznie tak musimy przez 2 tyg, a jak się nic nie poprawi to pojedziemy do ortopedy wtedy. 

Ja mam się dobrze, jestem zmęczona ale wiem dlatego jestem zmęczona, żyję i nie żałuję niczego. Cieszę się , że mam prawdziwą rodzinę i cudownego męża, który może małą się nie wiele zajmuje, bo po prostu się boi, bo wydaje mu się maciupeńka ale za to robi zakupy, gotuje.. i trochę sprząta. :)

Dni uciekają jak szalone, minął tydzień z małą jak jeden dzień. 
Kocham ją i nie wyobrażam sobie już życia bez niej. 
Liczę, że wszystko się wyjaśni szybko i będziemy szczęśliwi w końcu! :) 



Wesołego Alleluja.! 
Odezwę się po świętach. 
Pewnie jak większość z Was. :)