wtorek, 28 kwietnia 2015

Jesteśmy :)

Dawno się jakoś nie odzywałam ale spowodowane to jest tymi wszystkimi obowiązkami i zajęciami jakie na mnie spadły. Wiadome.. Myszka wywróciła nam całe życie do góry nogami ale to jest przecież najcudowniejsze.

Więc tak po kolei napiszę co u nas i w miarę krótko:

* Beti jest po operacji, ma się dobrze, skończyła brać antybiotyk. Było ciężko, szczególnie po zabiegu ale wszystko doszło do normy i już myślę, że zagoiło się również. W czwartek idziemy jeszcze tylko na zdjęcie szwów z brzuszka :) Ma apetyt nie najgorszy, pije i załatwia się już jak należy, widać też jak bardzo jest szczęśliwa :)

* Wizyta Pani z OA i Pani opiekunki prawnej Myszki też odbyły się całkiem przyjaźnie. Pani opiekunka przywiozła nawet małej prezent - zabawkę/ grzechotkę. Siedziały 2 godziny, poczęstowałam je szarlotką (były zachwycone smakiem) :) 
Oczywiście same nie wiele wiedzą, bo sędzia milczy.. liczę , że niebawem coś się ruszy. 

* Dzisiaj byłam po kolejne zwolnienie lekarskie - już trzecie - kolejne dwa tygodnie przede mną. 
Lekarz przy okazji zbadał bioderka Myszki, bo jak leży to nie rozkłada ich jak to dzieciaki tylko po prostu wyciąga więcej czasu przed siebie. Trochę nie za równe też nóżki ma ponoć ale póki co to tylko tak o. 
I oczywiście jeszcze było oglądanie oczka ale lekarz od razu wiedział co jej- zatkany kanalik i muszę go masować i przemywać solą fizjologiczną. 
Mam nadzieję, że się odetka i będzie dobrze, chociaż już nie ropieje oczko i widzę też, że jest lepiej póki co. 

* Myszka ma się właściwie dobrze, troszkę dwa dni dokuczało jej to oczko ale już po masowaniu jest lepiej. Oby tak już zostało i problem znikł. 
Umówiliśmy się również na wizytę do ortopedy, bo z tymi nóżkami i bioderkami trzeba wyjaśnić czy jest ok. 
Myszka jest również po pierwszym szczepieniu. Zdecydowaliśmy się ostatecznie na 6 w 1 szczepionkę i nie żałuję, bo nie było żadnych efektów po szczepieniu, mała czuła się dobrze i nic się nie działo. 
Pneumokoki zaszczepimy kolejnym razem, bo już wszystko o szczepieniach wiem, co wiedzieć powinnam i przemyślałam, że zaszczepię na to jak zostanie już taka nasza NASZA. :]
Rotawirusy odpuszczam - za dużo domysłów odnośnie autyzmu (mimo, że nie ma dowodów) ale też innych powikłań, a rota nie zagrażają kto wie jak tam.
Meningokoki zaszczepimy ale około 5 r.ż.

* Dni uciekają, czas spędzam wspólnie z Betką i z Myszką. 
Mąż zajmuje się sobą i albo nie ma go w domu albo znajduje sobie jakieś zajęcie. 
Ostatnio mnie denerwuje jakoś ale nic poważnego. 

Właściwie to tyle, a więcej nic nowego. Czekamy na wieści z sądu.. 
A tymczasem Myszka ze swoim pięknym, nowym słonikiem od pewnego wujka :]...



I jeszcze jedno zdjęcie z pierwszych dni razem :)







10 komentarzy:

  1. Czym i jak szczepić to chyba jedna z trudniejszych decyzji nas rodziców .Zaokrągliła się córeczka fajny słonik . Nie znoszę tych wszystkich wizyt to czekanie denerwowanie się dziecka,ale jak trzeba to trzeba. Życzę wam siły do tych kontroli i żeby było wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście już decyzje za nami. :)
      Myślę, że będzie dobrze! :)
      Słonik też mnie urzekł :) Śliczny :) i Mel też go lubi :]

      Usuń
  2. "Mąż zajmuje się sobą" - to mnie najbardziej uderzyło w twoim poście...Ale mam nadzieję, że jednak choć trochę Ci pomaga i nie jesteś zupełnie sama ze wszystkimi obowiązkami i życiem wywróconym do góry nogami :)

    Myszka słodka i faktycznie okrąglutka :) Mam nadzieję, że wizyty lekarskie nie będą jej często potrzebne, bo stres to dla Maleństwa ogromny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam dość szybko wczoraj i już rozjaśniam całą sytuację dot. męża ;)
      Jest to tak, że już od pierwszego dnia jak ją zobaczył to bał się jak my się nią zaopiekujemy, bo była tak bardzo maleńka ale pokochał ją równie mocno jak ja. W domu zaczyna dopiero teraz brać ją przodem do siebie do odbicia, bo powoli mija lęk przed zrobieniem jej krzywdy, karmi ją czasami i przytula ale w rożku, bo bezpieczniej :) Pomaga w przygotowaniu kąpieli i pomaga podczas niej zabawiając malutką :)
      Właściwie to ma czas na ryby, czy piłkę wieczorami, bo malutka jest spokojna i potrafi też sama grzecznie leżeć. :)
      Resztą zajmuję się sama, bo mąż to od czasu do czasu jak muszę wyjść gdzieś albo coś zrobić :)
      Ogólnie to nie narzekam na niego, bo robi zakupy, gotujemy wspólnie, sprzątam to on zajmuje się malutką, ostatnio nawet wsadzał kwiaty na balkonie i poziomkę, którą kupił sam z siebie ;) Nie lata nie wiadomo gdzie i wiem, że cieszy się tym, że jesteśmy pełną rodziną ale są czasem takie dni, że coś mi wypomni albo złości się na mnie, czy powie o kilka słów za dużo, mniej okazuje pozytywne emocje, bo skrywa je w sobie ale widzę jak kocha małą i mnie też, bo do adopcji nikt go nie zmuszał :) sam przemyślał to i zdecydował, że to czas.
      Ogólnie to dobry facet - może to ja chcę za dużo miłości i przytulania :D hehe.. bo ja to taki pieszczoch jestem i mogła bym się ciągle całować, przytulać.. a mąż bardziej stąpa mocno po ziemi :)
      Długi to temat i musiała bym wiele pisać i pisać o tym jak to z nami jest.
      Wiele razem przeszliśmy i wiem, że mnie kocha, tylko on tego nie okazuje przytulaniem, całowaniem.. tylko właśnie taką pomocą w domu :)
      Buziaki Kochana ;*

      Usuń
    2. No to super, już rozumiem :) I w sumie nieważne, jak to okazuje - najważniejsze, że Ty jesteś usatysfakcjonowana i czujesz jego miłość i wsparcie :)

      Usuń
  3. Słodziaczek :)) Ma szczęście malutka, że trafiła w tak dobre ręce :)
    A mąż może faktycznie potrzebuje czasu, ale jednak dobrze by było, jakby się zajął Wami, a nie sobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź wyżej :)
      Napisałam tyle, że prawie jak drugi post. Ale nie chciałabym, żeby źle wyszedł w świetle poprzedniego posta :)
      Buziaki ;*

      Usuń
  4. Cieszę się, że psinka dochodzi do siebie - za jakiś czas śladu po zabiegu nie będzie.
    A córcia rośnie i tyle radości, a to najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, niech Myszka zdrowo Wam rośnie.
    Oby, jak najmniej wizyt u lekarzy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Uf, dobrze, że się odezwałaś! No i dobre wieści przynosisz. Mąż może więcej czasu potrzebuje. Trzymajcie się ciepło!

    OdpowiedzUsuń