poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Codzienność...

Zabieram się za ten post od kilku dni, tylko zawsze jest coś ważniejszego, a może nawet równie ważnego i tak leci tylko czas.. :)



Wszystko u Nas dobrze.. Amelka rośnie, coraz więcej siedzi. Nauczyła się jeść flipsy, gotuję jej obiadki i zajada deserki :) Bardzo zaczęła się ślinić, dokuczają jej dziąsełka, ale nie wiem czy to już.. Chyba jeszcze chwila do pierwszego ząbka jest :)





Za 9 dni odbędzie się nasza sprawa o przysposobienie Amelki. Jedziemy wszyscy razem, bo będzie trwać krótko. Zrobimy sobie wycieczkę, a i chcieliśmy pochodzić tam po tej miejscowości, bo jest piękna. Zawsze mnie bardzo przyciągała, a zawsze była daleko jakoś nie po drodze.. Okazuje się, że tam urodziło się moje dziecko. Nigdy by mi nie przyszło do głowy. <3 Pewnie więcej tam nie pojedziemy, dlatego 9 września jedziemy wszyscy. :) Mimo, że atmosfera w sądzie jest wyjątkowo miła to jest już stres, nerwy, niecierpliwość. Lada chwila Amelka będzie TYLKO NASZA NA ZAWSZE! :)
Dzisiaj już śmiało mogę napisać, że nie wiem jak żyliśmy bez niej do tej pory.. Bo Amelka to sens naszego życia! <3 Nasza miłość.


Kilka kwestii odnośnie poprzedniego wpisu..
W końcu dogadaliśmy się na temat chrztu, wózka i wszystkiego innego. Długo się nie odzywałam i byłam zła, a teraz wiem, że było warto, bo wyszło na moje. :) Także nie ma tego złego! ;)
Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Nawet powstały plany dotyczące budowy domu, które wcześniej już były, ale teraz są bardzo intensywne! :) Na chwilę obecną, będziemy szukać bez nerwów placu pod budowę. Chcielibyśmy wybudować dom we wsi, w której wychował się mój mąż, tylko jakby w innej dzielnicy, bo to duża wieś, gdzie jest przedszkole, szkoła podstawowa i przychodnia, a nawet 4 sklepy! :) Mamy tam blisko teściów i znajomych. Tylko trzeba trochę poczekać, żeby zechciał ktoś sprzedać plac. Mamy upatrzone dwa"rejony", które Nas bardzo interesują!
Chcielibyśmy skorzystać z projektu MDM ;)
Wszystko w swoim czasie.



Dzisiaj spędzam czas z córeczką, która właśnie śpi. Tymczasem ja delektuję się kawką.
Zamówiłam zaproszenia na chrzest. Będą śliczne! Przyjdą to wstawię! ;) Chwilowo czekam na projekt, a później przyjdą to rozdamy zaproszonym. ;)

Zamówiłam sobie sukienkę, którą szyję u krawcowej z prawdziwego zdarzenia, zna się na najnowszej modzie, nie jest jakaś zacofana i będzie to zwykła, prosta sukienka (chyba czerwona) z krótkim rękawkiem i dekolt będzie dla mnie, większy - mam biust, więc będzie idealna. :) - na chrzest naszej córci i przy okazji na wesele znajomych.! :)


Wczoraj spędziliśmy miło czas na wsi u teściów.. a przy okazji same zobaczycie jakie piękne miejsca są tam, gdzie własnie planujemy budowę i kupno działki, bo mam kilka fotek z ostatniego spaceru z Amelką.. 











Prezent na teściowej urodziny... (dwie blaszki, ściereczka, słoiczek i ramka ze zdjęciem z sesji Meli)..
I mega lizaki dla chłopaczków męża siostry.. Amelka też się interesowała, kiedyś na pewno kupię jej nie jednego takiego! :)





Na sam koniec jeszcze prezent od pewnej Pani (babci przyszywanej), którą opiekuje się moja mama dla Amelki na chrzest, ale dostała wcześniej - srebrna łyżeczka, święcona w Częstochowie. 



Teraz już kończę. Jeszcze szybkie sprzątanie, obiad (mielone z ziemniakami i surówką), spacerek z Ami i kiedy tata wróci z pracy szybkie zakupy.. Niestety nadal mamy zamkniętą Biedronkę.. niech, że już otworzą! :)

I kilka fotek ze wsi...





Wczoraj zupełnie PRZYPADKIEM w troje ubraliśmy wszystko na czerwono... :D

Amelka z mamą w drodze do dziadków. 

Amelka z tatusiem <3

I mimo tego, że planowałam pod tymi fotkami the end to pokażę co kupiliśmy małej w Pepco ostatnio i, co ja kupiłam w 5-10-15. 
I świetny kubek treningowy Canpolu, który mała uwielbia i nie kapie!


Body za 9.99, a bezrękawnik za jedyne 19.99 przyda się na chłodniejsze dni, a cena bardzo ok. ^^,

The End.!




poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Niepotrzebna..

Ostatnio często kłócimy się z Mężem. Nie wiem już, czy jest sens tego, żeby jeszcze z nim rozmawiać. Zawsze to ja wyciągam rękę po kłótni. Tym razem zamilknę..
Wczoraj pokazał (powiedział) u znajomych trochę za dużo na mój temat i ogólnie. Od tego się zaczęło. Dzisiaj po jego pracy poszło o to, że moja mama chciała jechać na zakupy trochę km od naszego miasta i mimo tego, że mam czas i mogę to - NIE MOGĘ, bo po co, bo auto to nie tylko paliwo. I awantura gotowa.
Później to już poszło. Ma nawet pretensje, że moja mama chce kupić malutkiej spacerówkę dobrą (znalazłam taką za 650 ) , a mieliśmy kupić taką za 200 zł. Rozumiecie?! Bo ja już nie ogarniam. Mam tego dosyć.
Ogólnie zaproszeń na chrzciny też jeszcze nie ma, bo nie zamówi, bo nie i już, bo qr** takie jego widzi mi się!
Nawet gdyby to było tyle z całej kłótni to ok, ale wiecie.. Uzbierało się we mnie dużo wszystkiego, aż w końcu pękłam.
Dzisiejszy wieczór przepłakałam, bo miałam taką potrzebę. Malutka śpi dzisiaj ze mną.
Poza awanturą też mam dużo"ale" do niego i nie wiem czy i kiedy mi przejdzie. Chociaż musi przejść, bo jest Ami i to ona jest najważniejsza.
Zastanawiałam się czy pisać tutaj w ogóle o kłótni, w końcu każdy może przeczytać. Ale nikt nie jest idealny i my też nie. Jesteśmy jak większość ludzi. Tylko jakoś nie możemy się dogadać.
Smutno mi, że tak jest, ale trzeba dwojga do tego, żeby coś poprawić i zmienić na lepsze. A ja nie mam zamiaru pierwsza podawać ręki.
Może jutro znajdę chwilę, żeby coś jeszcze napisać. Chyba musiałam dzisiaj wyrzucić z siebie trochę..


Idę spać. Jestem tym wszystkim zmęczona. :(


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Kilka słów..

Krótko o tym, co słychać u Nas.



Nic z nowości, spędzam nadal w większości tylko ja czas z córeczką, bo mąż pracuje. Urlop dostanie dopiero w październiku, więc w tym roku wakacji nie będzie. Właściwie może i lepiej, bo Amelka malutka, nie ma sensu,  żeby  podróżować z takim małym bąkiem. :) Nadrobimy w przyszłym roku.
Ostatnio dzwoniłam do ZUSu, ale oczywiście ktoś odkłada moją sprawę do ostatniej chwili (27.08) i wtedy zobaczymy, czy dokumenty, które złożyłam będą wystarczającymi. Mam dzwonić ponownie w tą środę.  


W naszej grupie kolejna adopcja – samotna kobieta była z nami na warsztatach, dostała dwa tygodnie temu cudowną 3 latkę. :) Zostały tylko dwie pary od grudnia. Można śmiało stwierdzić, że nasz OA działa prężnie i dąży do tego, żeby było jak najwięcej adopcji. Cudownie.


Chrzest Święty Amelki odbędzie się 10 października, nie potrzebny księdzu ani akt urodzenia, ani prawomocny wyrok, tylko zaświadczenie o tym, że odbyła się sprawa już i dane (imię i nazwisko nowe dziecka, data urodzenia i nasze imiona i nazwisko)- wszystko, żeby się zgadzało po prostu. Nie ustalałam z księdzem godziny. Trochę z nim porozmawiałam, był zachwycony, widać było, że chce pomóc, chętny był zrobić chrzest nawet w piątek albo w tygodniu jakby zaszła taka potrzeba. :) Co z naszym księdzem to raczej nie bardzo prosta sprawa.
Także chrzestny to mój brat cioteczny (najbliższa mi rodzina), a chrzestna to starsza siostra męża. Jest tak jak miało być. Szukam teraz kreacji dla Meli. Ja w razie czego mam.
Zaproszenia ze zdjęciem Meli wybrane. Zdecydowałam się na takie ze zdjęciem, bo żal nie wykorzystać zdjęcia z sesji.


Ostatnie dni dały nam się we znaki, a raczej noce. Chodzę jak zombie, bo malutka szaleje od około 1-3 w nocy, nie chce spać i marudzi, bo gorąco.
Na szczęście dzisiejsza noc była już chłodna i dzień też szary, ponury, krążą chmury nad nami i jest chłodno. Może tak zostać jak dla mnie.

Kończę. Trzeba ogarnąć mieszkanie po weekendzie, czeka mnie prasowanie, a później jadę do znajomych mojej babci na masaż, bo odmówić nie mogłam z różnych względów. Tak mi się chce, że masakra, ale co poradzić. Czasem tak trzeba ;)
Ostatnio mam jakieś gorsze i smutne dni. Chyba czasem każdy człowiek tak ma. Przecież jest Melek i jestem szczęśliwa, a jednak jakoś tak.
Z mężem mijamy się ciągle, nie mamy dla siebie zupełnie czasu. Tęsknię za nim. Może głupio to brzmi ale tęsknię, bo jesteśmy niby blisko, a jednak jak na odległość.

Melek ma się świetnie, rośnie cały czas, coraz bardziej sama podnosi się do siadania, nadal nie gaworzy od jakiegoś sporego czasu. Nie wiem dlaczego, czasem wyskoczy jej jakieś przypadkowe: nie, agu, bbu albo coś podobnego. 
Sypnął się włos, z czego jestem bardzo dumna, w ogóle z każdej rzeczy jestem dumna.. :) 



Np. wczoraj byłam dumna, bo moje dziecko pierwszy raz jadło Gerber kurczaka z warzywami. 
Coraz więcej się śmieje, a ja uwielbiam to! :) 

Prezent od babci i dziadka (moich rodziców). Miało by jasno szaro-kanarkowe, a później jasno szaro-białe, a przywieźli takie, ale jest ok.. 

Tutaj jeszcze jeden prezencik od dziadka i babci (moich):

Podczas ostatniej wizyty u teściów znalazłam serce w kawie.. ;)


Odezwę się wkrótce.


czwartek, 13 sierpnia 2015

Szczęśliwi!

Zebrałam się w sobie i jestem. Są oczywiście najnowsze wieści.
Wczoraj (12.08) odbyła się sprawa o pozbawienie praw RB Małej. Przed samą 12 zebrałam się w sobie i zadzwoniłam do sądu, który prowadzi naszą sprawę. Pani kierownik sekretariatu uprzejmie poinformowała mnie, że nasza sprawa wrześniowa odbędzie się jak najbardziej i jest ona jedynie formalnością, a dziś wszystko przebiegło lepiej, niż by się mogli spodziewać. RB byli, podtrzymali decyzję o świadomym oddaniu Małej i to wszystko.
Mnie więcej nie potrzeba. Wiemy, że we wrześniu sprawa to tylko odczytanie postanowienia, bo byliśmy poprzednim razem przesłuchani, co by nas już sędzia nie męczył, bo dobry z niego człowiek i tak zadecydował sam. Mówił, że we wrześniu na sprawie może być równie dobrze tylko jedno z nas ale my za taką okazaną dobroć i w ogóle chcemy pojechać wspólnie z Mimi. Będzie miała tego dnia równe 6 miesięcy, więc żaden problem myślę, bo dziecina uwielbia jeździć autem. Ostatni raz się przecież pokażemy.
Tak więc chyba wczoraj reszta stresów zeszła ze mnie, bo wiemy już teraz, że Mimi to NASZA CÓRECZKA - teraz już na dobre i na złe. Inaczej być nie może.
Ja jestem mamą, mój mąż jest tatą i jesteśmy najszczęśliwsi na świecie.
Do ostatniej chwili miałam stresa, bo człowiek jest tylko człowiekiem. Bałam się, ale teraz jestem dobrej myśli, bo kiedyś musi każdemu zaświecić słońce! :)

Więcej to męczymy się nadal w te upalne dni, potówki są, bo gdzie my nie, a i dopadły Mimi przecież meszki, bo co by nie! Pogryzły ją na czole i głowie, a teraz babcia kupiła Mimi moskitierę nad łóżeczko i śpi jak hrabianka! :) Już nic jej nie kąsa cichaczem! :)

Odebraliśmy zdjęcia z sesji i zostawiam tak o, jedno..






Okazało się, że chrzestny malutkiej przyjedzie do Polski w te wakacje tylko na 3 tygodnie i oczywiście albo się wyrobię z chrztem na 9 październik, albo będę musiała wziąć brata chrzestnego, który jest w razie, czego. Jednak wolę pozostać przy decyzji numer jeden. Oby się udało, a jeśli nie to późniejszy termin. Mam nadzieję, że uda się bez aktu urodzenia. Znajomej się udało to może i nam.
Tymczasem MAMA OLA w upalne dni popija..
Wodę z cytryną..




A na sam koniec dzisiejsze zakupy w nowo otwartym u nas 5.10.15 ;) za całe 15 zł z groszami. 





niedziela, 9 sierpnia 2015

5 miesięcy Mimi i zdjęcia z remontu :)


Podoba mi się w nowym salonie ;)



Zaległości z pisaniem są u mnie spore.. Wszystko jak wiecie spowodował remont salonu. Niby jeden pokój, a całe mieszkanie było w remoncie przez bałagan. Mąż ostatnio kupił panele do kuchni i będziemy jeszcze i tam robić remoncik.. Malowanie, panele i płytki na ścianie. Najgorzej, że jeszcze nie posprzątałam wszystkiego, a wkrótce jak mój tata będzie wolniejszy to remont kuchni się zacznie! :)
Cały tydzień siedziałam z Malutką u rodziców. Dni nie spokojne, noce przerywane, bo Mimi czuła, że jest nie u siebie.. Do południa siedziałam z Mimi w domu, po południu woziłam do mieszkania obiady tacie i mężowi. Po powrocie z mieszkania wychodziłyśmy z Mimi i moją mamą albo same na spacerki. Koło godziny 19.oO był powrót i kąpiel Mimi. Kiedy już zjadła i zasypiała na dobre jechałam po tatę i spać. I tak cały tydzień.

W sprzątaniu po remoncie pomogła mi moja mama. A babcia zajmowała się prawnuczką :) Z poniedziałku na wtorek zostałyśmy już w mieszkaniu :) tak nam się dobrze spało, że pobudkę zrobiła nam Mimi dopiero po 9.oo i nawet tatuś spał tej nocy razem z nami, bo się baaarrdzoo stęsknił :)



Wszystko wyszło tak jak chciałam. Rolety są takie jak chciałam. Są świetne i mogę każdemu bardzo polecić rolety dzień / noc. Jest chłodno, zatrzymują słońce, wyglądają super i kolor dopasował się idealnie- taki jasny szary, może srebrny. Cieszę się, że zdecydowałam się na rolety zamiast firanki! :) jest świetnie! :)









Między tym wszystkim musiałam znaleźć chwilę dla Mimi, bo wyszło jej coś na rączkach.. Czerwone plamki takie suche. Dostała maść ze sterydem ale nie przeszło jeszcze. Nadal smaruje i natłuszczam.
Ogólnie Mimi ma się dobrze i spędzam z nią cały swój czas.
Teraz staram się nadrobić czas stracony podczas remontu.
Ostatnio chodzę znowu nerwowa. W środę jest sprawa o pozbawienie praw RB Mimi. Jeśli skończy się pozytywnie to i nasza we wrześniu też.
W poniedziałek mam dzwonić do ZUSu z zapytaniem, co z tym moim macierzyńskim. Nadal nie było decyzji. Porażka.
Wypłata z trzech miesięcy zatrzymana. :|


A niech, że się już to wszystko zakończy, bo idzie zwariować.


Mało tego mojego męża boli od jakiegoś czasu kręgosłup i wczoraj było tak kiepsko, że wysyłałam go na pogotowie ale nie zdecydował się przecież, bo dzisiaj do pracy. I znów odłoży wizytę u lekarza, bo dzisiaj było NIBY lepiej! Pf! ;)


Okazuje się, że nie będę miała za wiele czasu na posta dzisiaj, bo zapowiedzieli się goście, których w ogóle nie spodziewałam się! :)
Tzn. przyjechała męża siostra, która mieszka nad morzem i zazwyczaj my odwiedzamy ich u rodziców na wsi, a tu tak zapowiedzieli się, że dzisiaj na kawę wpadną popołudniu.
Zadzwoniła dzisiaj koleżanka (najlepsza) z narzeczonym (który starszym męża był na naszym ślubie) , że wrócili z nad morza z wakacji i mają prezent dla Mimi i wpadną popołudniu jak małżonek mój z pracy wróci.
Także zapowiada się gości, co nie miara.
Podrzuciłam Mimi do babci i dziadka, a ja sama wróciłam, kończę posta, wstawiłam zaległe pranie Malutkiej i chociaż troszkę odkurzę, zmyję podłogę i zetrę kurze, co by jakoś było w tym mieszkaniu, a nie sam syf ciągle ;)

Moja córcia kończy dzisiaj 5 miesięcy! :)
Jestem z niej taka dumna!
Niby nadal jest taka maciupeńka ale jednak rośnie w oczach i kawał dziewczyny z niej, bo na wadze 7.5 kg <3
Mimi ostatnio bardzo łapie za ręce i chce do siedzenia, nawet udaje jej się główkę do góry i tułów.
Kiedy leży bokiem i złapie się mojej ręki to sama wstanie.. ale jeszcze nie siedzi stabilnie, więc prowokuję, by poturlała się na plecki, bo jak ją sama położę to jest wielki wrzask! :)
Nie wmuszam jej na siłę stałych pokarmów, bo bez sensu, czekam.. cierpliwie.
Na chwilę obecną wcinamy same jabłuszka ze słoiczka. Chociaż dzisiaj z okazji 5 miesięcy zakupiłam jej kurczaka z jasnymi warzywkami z Gerbera (po 5 mies.).
Malutka jest ostatnio jak foczka - podnosi się wysoko na raczkach z leżenia na brzuszku i wymachuje nóżkami, udane jej się dzięki temu zmieniać pozycję. :) oprócz tego na rączkach podnosi się i opuszcza jak foczka :)
Nie chce już leżeć wcale sama na podłodze, musi się z nią bawić ktoś zawsze.
Ostatnio zostawiłam ją samą w łóżeczku przy kręcącej się karuzeli i urwała ją :D łobuziak nam rośnie - złapała mocno latającą kaczkę i nie chciała puścić, aż w końcu karuzeli pękła śruba (zdziwiło mnie to bardzo, bo karuzela Canpolu, a jednak zepsuła się - działa nadal, dostałam śrubę w spadku po chłopczyku znajomych) :)

Drugie podejście w samotności w łóżeczku - zostawiłam ją leżącą jak zawsze z karuzelą, wchodzę a Mimi nogi między szczebelkami - wymachuje zadowolona i się cieszy! :D
Trzecie podejście sam na sam z łóżeczkiem - wchodzę, a Mimi złapana za karuzelę za ten plastik z boku i się ostro podnosi w górę - tylko pupą i nogami dotykała materaca i tak się dzielnie trzymała, bo chyba usiąść chciała! :D

Normalnie dziecko moje zaskakuje mnie każdego dnia! :)

I nawet włos się sypnął trochę ostatnimi czasy... 



Kończę, bo muszę ogarnąć troszkę, wiem o tym doskonale, że niedziela ale nie ma kiedy!

Prezent od BABCI (mamy mojej) dla Mimi, z okazji ukończenia 5 miesięcy - Słoniczuś :)
jest taki duży jak Amelka :D



Do kolejnego! :)