poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Niepotrzebna..

Ostatnio często kłócimy się z Mężem. Nie wiem już, czy jest sens tego, żeby jeszcze z nim rozmawiać. Zawsze to ja wyciągam rękę po kłótni. Tym razem zamilknę..
Wczoraj pokazał (powiedział) u znajomych trochę za dużo na mój temat i ogólnie. Od tego się zaczęło. Dzisiaj po jego pracy poszło o to, że moja mama chciała jechać na zakupy trochę km od naszego miasta i mimo tego, że mam czas i mogę to - NIE MOGĘ, bo po co, bo auto to nie tylko paliwo. I awantura gotowa.
Później to już poszło. Ma nawet pretensje, że moja mama chce kupić malutkiej spacerówkę dobrą (znalazłam taką za 650 ) , a mieliśmy kupić taką za 200 zł. Rozumiecie?! Bo ja już nie ogarniam. Mam tego dosyć.
Ogólnie zaproszeń na chrzciny też jeszcze nie ma, bo nie zamówi, bo nie i już, bo qr** takie jego widzi mi się!
Nawet gdyby to było tyle z całej kłótni to ok, ale wiecie.. Uzbierało się we mnie dużo wszystkiego, aż w końcu pękłam.
Dzisiejszy wieczór przepłakałam, bo miałam taką potrzebę. Malutka śpi dzisiaj ze mną.
Poza awanturą też mam dużo"ale" do niego i nie wiem czy i kiedy mi przejdzie. Chociaż musi przejść, bo jest Ami i to ona jest najważniejsza.
Zastanawiałam się czy pisać tutaj w ogóle o kłótni, w końcu każdy może przeczytać. Ale nikt nie jest idealny i my też nie. Jesteśmy jak większość ludzi. Tylko jakoś nie możemy się dogadać.
Smutno mi, że tak jest, ale trzeba dwojga do tego, żeby coś poprawić i zmienić na lepsze. A ja nie mam zamiaru pierwsza podawać ręki.
Może jutro znajdę chwilę, żeby coś jeszcze napisać. Chyba musiałam dzisiaj wyrzucić z siebie trochę..


Idę spać. Jestem tym wszystkim zmęczona. :(


20 komentarzy:

  1. Samo życie...Powiem szczerze, że mój M. na początku miał takie trochę olewające podejście. Pokutowało to, co wyniósł z własnego domu rodzinnego - a mianowicie przekonanie, że to kobieta ma zajmować się domem i dzieckiem, natomiast on PRACUJE i może mieć wywalone na wszystko inne. Trochę go musiałam od nowa "wychować' i potrząsnąć jego systemem wartości - a teraz tatuś pełną gębą i naprawdę pomaga mi, ile tylko może :) Dogadacie się, na pewno. Dajcie sobie tylko trochę czasu na ochłonięcie i szczerą rozmowę. Powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jest niby podobnie ale nie wiem czy da się coś zrobić. Wątpię. Nie mam już sił. Jestem zmęczona tym ciągłym szarpaniem się i wysłuchiwaniem.. Ehh..
      :(

      Usuń
  2. Jakiś kryzys się zebrał nad wami. Spadło napięcie ostatnich miesięcy i musi się teraz wszystko ułożyć na nowo... nie przestawajcie rozmawiać. Powodzenia. Nie warto tracić sił na drobnostki. Tyle przeszliscie razem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryzys.. Po prostu może to wszystko, ale nie tylko . Nie koniecznie wina jest jednostronna ale to nie powód, żeby zachowywać się jak mój mąż. Myślałam, że rano będzie lepiej, a tymczasem ehh..

      Usuń
  3. może to będzie źle odebrane co napiszę, ale to niestety kobieta jest tą osoba, która łagodzi , takie jest moje zdanie....
    kobieta próbuje i rozmową i zachowaniem naprawiać to co zepsuje facet....co nie znaczy, że nie ma swojej godności i nie na wszystkie ustępstwa pójdzie.
    wydaje mi sie, że twój mąż poczuł się po prostu zazdrosny o Ami, o czas jaki z nią spędzasz.... do tej pory to on "był najważniejszy"
    myslę, że kryzys minie, ale nie zacinaj sie w sobie, spróbuj powoli z nim rozmawiac, bo on jako facet po prostu pewnych rzeczy NIE POJMUJE
    wierz mi, ja przeszłam niejeden kryzys, 2 rozwody i obecnie też czasami nie jest różowo, i mój mąż jest z tych co to "za skurwysyna" nie powie przepraszam i nie przyzna sie do "winy", bedzie kluczył, omijał słówka, ale to przyniesie stokrotkę z ogrodu a to winogronko....
    nie potrafi się przemóc i chyba to wyniósł z domu, ale ja juz nie zmienie charakteru faceta lat 65 na lepsze....
    przemysl to sobie, poukładaj , bo przecież jest dziecko i nie może odczuwać waszych złych dni.... myslę, że twój mąż po spokojnej rozmowie zrozumie twoje argumenty, przytul go w łózku mówiąc że i on jest ważny, ale Ami wymaga więcej uwagi...
    trzymam kciuki za was
    a co do pisania, ja też ostatnio nie pisałam, bo za dużo znajomych mnie czyta, ale miałam ochotę załozyc drugiego bloga i tam spisać wszystkie żale.... i może kiedys to uczynię
    serdecności....

    leptir
    http://leptir-visanna7.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, ja wiem, źe teraz emocje biorą górę - ale z czasem na wszystko patrzymy z dystansem. Pomyśl, ile razem przeżyliście, ile udało Wam się przezwyciężyć trudności - aby dziś być razem z Ami.
    W każdym związku są lepsze i gorsze dni, a jeśli nazbierało się tego trochę to pomóc może tylko jedno - szczera rozmowa. Może nie dziś, nie jutro - ale na spokojnie.
    Pamiętaj, że my kobiety jesteśmy nadzwyczaj silne.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Masakra, u nas dokładnie to samo :-(. trochę odpuściłam, ale jak słucham, ze on to robi dla nas to już mi się za przeproszeniem rzygać chce. Bo ja przecież tylko siedzę z dzieckiem w domu i w sumie mogę wszystko. co z tego, ze czasami nie mam czasu siku zrobić. Zaczęłam poważnie wątpić w sens takiego związku. Na dodatek mieszkamy z teściami (niby osobne mieszkania na górze - ale jednak), którzy delikatnie mówiąc nie przepadają za mną. Tej sytuacji ze spacerówka to nie rozumiem już zupełnie, no ale już jakiś czas temu stwierdziłam, ze faceci to od innej małpy muszą pochodzić. I tak jak piszesz my mamy świadomość, ze trzeba się dogadać bo są nasze dzieci. Trzymaj się i ciesz się chwilami z córeczką. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  6. I pamiętaj, ze jest Ktoś, dla kogo jesteś całym Światem.

    OdpowiedzUsuń
  7. A może macie możliwość zostawienia Ami na parę chwil z rodzicami czy przyjaciółmi, tak aby móc razem spędzić trochę czasu, pójść na randkę, do kawiarni, na spacer, porozmawiać, o tym, co się dzieje, co każde z Was czuje, przeżywa? Może po prostu potrzebny jest Wam czas spędzony razem? Nie mamy jeszcze dzieci. Wiem, że życie weryfikuje wiele założeń i planów. W każdym razie staramy się raz w miesiącu wygospodarować taki wspólny, szczególny czas, najczęściej w okolicach rocznicy ślubu, kiedy możemy szczerze porozmawiać, są kwiaty i ciasto. Mówimy sobie wtedy za co siebie nawzajem cenimy, za co chcielibyśmy sobie podziękować w tym miesiącu, później rozmawiamy też o tym, co nas boli, co druga strona mogłaby zrobić inaczej, abyśmy lepiej się czuli. Jak chcielibyśmy spędzać czas. Co jest największym problemem w naszej relacji w chwili obecnej. Kończymy postanowieniami (po 1 na osobę), wymyślamy je dla siebie nawzajem; dotyczą tych spraw, które najbardziej kuleją z punktu widzenia drugiej osoby. Nie, nie zawsze było kolorowo. Czasem te rozmowy kończyły się płaczami i kłótniami, czasem były przekładane ze względu na panujący nastrój, czasem przerywane ("jak możesz!" trzask drzwiami), ale podsumowując zawsze nam wiele dawały. Pomogły nam też przejść przez najczarniejsze dni naszej walki i ostateczną diagnozę. W ich trakcie podejmowaliśmy też najważniejsze dla nas decyzje. O adopcji też. Zachęcam do powrotu do świetności Waszego małżeństwa.
    Głowa do góry. Trzymam za Was kciuki i gorąco kibicuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to nie brzmi jak wymądrzanie się. U nas też bywa różnie. A dzieci jeszcze nie mamy i teoretycznie cały czas dla siebie. Teraz na przykład właśnie zakończyła się awantura (o nic oczywiście) i siedzimy w oddzielnych pokojach z mega fochem :)

      Usuń
  8. Do tej pory tylko czytałam, ale teraz chce dodać coś od siebie. Też przez to przechodzę, mam 8 miesięczne dziecko. Rzadko mówi się o tym że zawsze pojawienie się dziecka to sytuacja stresować i kryzysowa dla związku, tylko różnie przez to przechodzimy bo mamy różne temperamentu doświadczenie itd. Tak bywa. To minie, potrzeba czasu i dobrych chęci. U mnie po urodzeniu odezwaly się też konflikty z rodzicami, mam o niektóre sprawy z dzieciństwa do nich żal, trochę inaczej chcec wychować dziecko a dla nich to jakby krytyka ich wychowania. Podobno to też częste. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie sądziłam, że odezwie się tyle z Was. Napisałam wczoraj posta pod wpływem emocji i chyba dzisiaj emocje są jeszcze większe. Gorsze. Atmosfera nadal beznadziejna i nie wiem jak będzie. Zawsze starałam się łagodzić wszystkie konflikty ale według niego nie da się rozmawiać, bo wszystko co robię jest źle. Ciągle słyszę, że siedzę w domu, nic nie robię, wypłaty nie mam nadal i mam to ciągle wypominane. A akurat w tym miesiącu chodzę na masaże prywatnie i zarobiłam już kilka groszy dodatkowo i nie wezmę ich dla siebie - tylko odkładam w nasze domowe miejsce. Mój mąż chyba zapomina, co to uczucie, szacunek, wrażliwość i zrozumienie..
    A ja w końcu pękłam, bo wcale nie siedzę w domu bezczynnie. Opiekuję się Ami, psem, sprzątaniem, robieniem zakupów, itd.. Tylko według niego LEŻĘ CAŁYMI DNIAMI I NIE ROBIĘ NIC.
    Przykre to strasznie. Myślałam, że.. Ehh.. Co ja nie myślałam.. Przykro mi, smutno i źle. Czuję, że jestem sama z tym wszystkim. Może kiedyś mnie przeprosi. Ja pierwsza nie podam ręki, bo nic go to nie nauczy. Dzisiaj kolejny wieczór z rzędu kłótnia, a raczej ostra wymiana zdań i znów mam poszargane nerwy.
    Chce się tylko wyć!
    Gdybym tak w osobnym poście napisała dokładnie to może dało by się go zrozumieć ale nie jest to temat na otwartego bloga niestety. Trochę szkoda, bo może razem udało by się wyciągnąć wnioski..
    Idę spać. Czuję się bardzo bezradna z pewnych względów. :(
    Dziękuję za te wszystkie słowa wsparcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuje zostawic mezowi corke na caly dzien. Niech sobie tez "polezy do gory nogami ": Powodzenia!! Justyna B

      Usuń
  10. Jejku,szkoda strasznie że się tak kłócicie mam nadzieję że zmądrzeje i przyjdzie i przeprosi i przytuli :) W końcu od tego są Ci mężczyźni. Pamiętaj że macie cudowne maleństwo które was potrzebuje takie wspaniałej drużyny Powodzenie

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurczę, no masakra jakaś ostatnio :( My się tyle czasu szarpaliśmy, teraz widzę, że u Ciebie to samo :(
    Przykro mi, naprawdę, i uwierz mi- dokładnie wiem co czujesz. Nie wiem co jest z tymi facetami, oni czasami zachowują się jak jaskiniowcy. Mój Marcin do przepraszania też ostatni. I też u siebie nie piszę wszystkiego, choć bym chciała... I ta samotność, pustka, bezsilność, zawiedzione nadzieje, pragnienia...
    Przytulam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  12. Doskonale rozumiem i wiem co czujesz... U mnie jeszcze gorzej... Powodzenia, żebyście wyszli cało z tego :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję, ze dziś jest już trochę lepiej, że jakoś się dogadaliście. Nie dobrze, ze tak się dzieje, nie potrzebna wymiana słów- a raczej niektóre jego słowa niepotrzebnie rzucane w Twoją stronę. Wydaje mi się, ze faceci powinni się z tym pogodzić, ze w pewnym momencie to oni pracują a kobiety pracują w domu z dziećmi. Ach.. bądź twarda. Mam nadzieję że twój M odpuści i zrozumie. Trzymaj się. Tulę ;* Buziaki dla Ciebie i dla Malutkiej ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj tak faceci tak mają myślą, że kobieta jak w domu siedzi to leży i pachnie. A obiad prawie, gotowanie to krasnoludki robią. Myślę że jeśli masz możliwość aby dzieckiem zajęła się babcia to oddać ja na kilka godz. A z mężem usiąść naspokojnie w domu i wszystkie swoje żale wyjaśnić.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj tak faceci tak mają myślą, że kobieta jak w domu siedzi to leży i pachnie. A obiad prawie, gotowanie to krasnoludki robią. Myślę że jeśli masz możliwość aby dzieckiem zajęła się babcia to oddać ja na kilka godz. A z mężem usiąść naspokojnie w domu i wszystkie swoje żale wyjaśnić.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej. Czytam Twojego bloga już od dawna i bardzo Ci kibicuję. Moje zdanie na ten temat będzie odmienne od reszty. Zauważyłam, że kobiety tłumaczą mężczyzn mówiąc, że oni potrzebują czasu itd. To nie są dzieci i oni wiele rozumieją, tylko tak im wygodnie. Nie staraj się mu niczego tłumaczyć, bo z takim podejsciem, że to Ty zawsze musisz się starać, bo macie rodzinę, to On niczego się nie nauczy i będzie miał zawsze poczucie, że COKOLWIEK NIE ZROBI , TO TY I TAK BEDZIESZ RATOWAC SYTUACJĘ. Nie rozumiem, dlaczego tak wiele kobiet stawia się w pozycji przegranej j tej, która musi walczyć... Jeśli zachowuje się nieracjonalnie, to niech się ogarnie. Daj Mu do zrozumienia, że nie jest pepkiem świata i jeśli trzeba, to poradzisz sobie bez Niego i tyle.

    OdpowiedzUsuń