Dzisiejszy dzień miło rozpoczęłam u boku męża! :)
Zjedliśmy wspólnie śniadanie, wypiliśmy razem kawę i wyruszyliśmy przed 10 w drogę..
Najpierw odwiedziliśmy cmentarz, ponieważ miałam od "kogoś" piękne kwiaty takie jak stroik bardzo duży z róż, goździków.. w kolorach bieli, kremu i herbacianym to postanowiliśmy położyć je na grobie mojego męża dziadziusia, bo kiedy takie same miałam poprzednim razem to dostał je mój dziadziuś na grób.
Po cmentarzu wyruszyliśmy do Kielc.. na kolejne spotkanie w OA, oczywiście byliśmy za wcześnie, więc odwiedziliśmy Smyka i pooglądaliśmy wózki i łóżeczka :) Mój szanowny tak słodko wyglądał, kiedy przymierzał się do takiego czarno-zielonego wózeczka :) Cudo! :)
Rano mąż mi nawet powiedział, że powoli musimy wynosić rzeczy z pokoju dzidziusiowego, bo trzeba będzie się wziąć za niego i przygotować! Tak się cieszę, że w końcu zaczął o tym mówić! :)
Dotarło do niego, że wkrótce zostaniemy rodzicami! :)
Warsztaty minęły nie wiadomo kiedy. Oboje się udzielaliśmy i to dużo! - nie tak jak na pierwszym spotkaniu! :D
Ogólnie to było tak o więziach i listy do rodziców były z podziękowaniem.. i o genogramie. :) Musimy się za niego zabrać, echh.. :) u mnie to pójdzie raz, dwa ale u męża ciężko będzie, bo było w jego rodzinie od strony mamy wiele rozwodów, bo z 7 rodzeństwa - 2 są w małżeństwie (w tym mama męża), jedno nie było w poważnym związku, a 4 po rozwodzie, więc trochę to komplikuje to sprawę ale damy radę :)
Wybrałam już oficjalnie sówki i zamówiłam.
Na zdjęciu poniżej są sówki poduszki, mają powyżej 30cm jakoś, zamówiłam tą po lewej :)
Tutaj dużo mniejszych sówek, a moja będzie pierwsza :) Są to sówki przytulanki, takie mniejsze :)
Już sobie wyobrażam jak będzie pięknie w pokoiku :)
Dzisiaj nasze Panie z OA mówiły, że nie powinno dawać się imienia dziecku po dziecku, które zmarło, a jednak ja myślę, że tak bym chciała, bo to tylko symbolicznie no i przecież Zosia Aniołek nie urodziła się, więc nie będę jej idealizować, a chcemy dać naszej córeczce, na którą czekamy też Zosia ale to dlatego, że mężowi podoba się to imię i on tak zdecydował.. nie do końca jestem pewna, może jeszcze zmienię imię na inne, czasem jak zobaczy się dziecko to nie pasuje to wybrane tylko inne. Sama nie wiem, ach tyle dylematów i w ogóle..
Trochę Nas dzisiaj Panie z OA wszystkich zmartwiły, bo nasze warsztaty tak się trafiły, że wszyscy jesteśmy młodymi ludźmi w przedziale 25-35 lat mniej więcej i po prostu wszyscy chcemy jak najmłodsze dzieci.. i będziemy czekać długo.. :( mam nadzieję, że los zechce tak, że dostaniemy dzieciątko szybko, a nie jako jedni z ostatnich albo i ostatni..
Ech..
Uciekam.