niedziela, 7 czerwca 2015

Dawno mnie nie było. Wszystko przez brak mojego notebooka, który leży w kącie i jakoś nie spieszno mi z zaniesieniem go do naprawy. A może zwykły brak czasu?!

Dni uciekają jeden za drugim, wszystkie podporządkowane właściwie tylko Meli. Cieszę się byciem z nią każdego dnia i jestem szczęśliwa, że mam taki skarb w domu, mimo tego, że czasem nie daje się wyspać się ;)

Sama jestem przeziębiona od jakiegoś tygodnia ale na szczęście Meli nic nie jest.
Byłam u Pani doktor, która stwierdziła tylko, że buzia małej wysypana jest potówkami, bo musiało ją dorwać gdzieś na buziuni słoneczko, a że jeszcze nie przywykła to są potówki, które z resztą będą teraz częstym gościem. 

Co do ulewania i zwracania pokarmu.. kazała dawać jej syrop gastrotuss baby  - coś takiego. Tylko, że jest to do podawania po każdym karmieniu, a w nocy Mela nie wypije mi tego, bo zjada mleko i zasypia snem kamiennym. Nie da rady, nie ma opcji - próbowałam. To samo w ciągu dnia na spacerze.. też nie zabieram go ze sobą, bo po prostu jest bardzo gorąco i nie wiem czy mogę nosić syrop w torbie. Masakra :D

Tak czy siak jest poprawa ale wtedy, kiedy syrop pijemy w miarę regularnie, inaczej nic z tego. Zapytam Pani doktor ile mam to jeszcze podawać, bo przecież nie da się wiecznie pić syropu.

Chrzciny minęły bardzo przyjemnie, wróciliśmy w niedzielę - ja z chorobą, a Malutka zmęczona, bo nie u siebie, więc skoro była zmiana otoczenia to i ona nie bardzo była zadowolona. Rodzina zdziwiona, że ona taka grzeczna, leżała całą imprezę w swoim foteliku, do karmienia tylko na rękach. Inne dzieci ciągle na rękach :) 
Spędziłam trochę czasu z rodziną i z żalem muszę stwierdzić, że to już nie ta sama rodzina, co dawniej jak jechałam. Każdy się pozmieniał. Echh.. 
Moja chrześnica ma już 14 lat.. Pannica co nie miara, nie poznałam jej zupełnie. :) posiedziałam z nią chwilę, a tak to czas nam leciał u kuzyna i mojego chrześnika Olusia :) 

Wczoraj byliśmy na dniu dziecka z męża pracy.. właściwie to bardziej my towarzysko, bo Mel przecież jeszcze nie rozumie ;) 


Dzień spędziliśmy w  miłym towarzystwie, chociaż jak dla mnie to wystarczają Pan K. i córcia! :) 

W piątek byłam z mężem i Melą u teściów. Był spacer, leżakowanie w ogrodzie, a że przy rzece jest podwórko to jest tam cudownie i miło :) czas błogo płynie, można odpoczywać całymi dniami. 




Dzisiaj wybieram się do rodziców i babci na obiad i spacer przy okazji, bo mam jakieś 4 km w jedną stronę. Jest już cieplutko, więc będzie gorąco. Założymy jakieś body i w drogę! :) 

Sąd nadal milczy. Będę dzwonić jutro do OA w sprawie mojego zaświadczenia do urlopu macierzyńskiego. Trzeba coś z tym ruszyć. Zadzwonię też do sądu w tym tygodniu. 
Już WSTYD chodzić mi tak, co dwa tygodnie po zwolnienie.. masakra jakaś. :(

Wiem, że Mela będzie już nasza. Jednak zawsze jest jakieś ALE. 

Idę korzystać z bycia mamą najcudowniejszej córeczki na świecie! :) buziaki! 


11 komentarzy:

  1. Mój synek ten syrop pił kilka miesięcy dopóki nie zaczął zjadać pokarmów bardziej treściwych, Kropeczka się pewnie do niego przyzwyczai.Ja szczególnie na noc dawałam bo bałam się zadławienia i łóżeczko też wyżej stoi na wszelki wypadek - mam na myśli zagłówek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie że górną część, pod główką pod materacem jest dodatkowa cienka poduszka,nie wiem co mi z tym zagłówkiem odbiło;)

      Usuń
  2. Lubię czytać o tych Waszych wspólnych dniach - Mamy i Córci :)
    Widać, że jesteś taka szczęśliwa.
    I mi się od razu chce uśmiechać.
    Cieszę się razem z Wami Waszym Szczęściem.
    Przytulam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana jak bardzo cieszą mnie Twoje wpisy. Tyle w nich ciepła i radości. Buziaki dla rodzinki*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak miło czytać takie wpisy :) Przy takiej księżniczce inaczej być nie może :)
    Oby problem ulewania szybko się zakończył, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że się wyjaśniło, że to nie alergia. A teraz taki gorąc, że potówki faktycznie mogą być częstym gościem.
    Swoją droga nadchodzą ładne dni, więc spacerujcie do woli. Domek nad rzeką marzenie :) uwielbiam szum strumyka... bardzo mnie wycisza.

    W stosunku do sądu życzę cierpliwości, bo nic innego, chyba nie można zrobić.

    Buziaki dla Kropeczki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak miło poczytać że u Was tak błogo i rodzinnie...Malutka rośnie, mama szczęśliwa, czego chcieć więcej :-) Fajnie że macie gdzie pojechać by odpocząć... ja mam coraz bardziej dość miejskiego betonu...

    OdpowiedzUsuń
  7. U Bąbla też po tej pierwszej fali upałów pojawiły się potówki, ale bardzo szybko pozbyliśmy się ich, kąpiąc go w wodzie z dodatkiem szarego mydła. Praktycznie już po 2-3 dniach nie było nawet śladu nieproszonych gości, ale nie wiem, czy szare mydło nadaje się dla takiego maleństwa jak Kropeczka...

    Cieszcie się sobą nawzajem, Dziewczyny - korzystajcie ile wlezie ze wspólnie spędzonego czasu i pięknej pogody :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak cudnie się czyta Twoje posty :) Fajnie, że masz bliskich w zasięgu spaceru. Moi 50 km od nas, ale staram się raz w tygodniu ich odwiedzać na dwa dni z nolcegiem. Chociaż narzekać nie powinnam, bo nieopodal mam park.
    Tygrys gastrotuss pije dość długo. Kilka miesięcy. Już ostania butelka przed nami, ale widać znaczną poprawę. Teraz zdarza mu się ulać. Wcześniej ulewał regularnie. Ale w nocy nie podawaliśmy syropu. Też mamy podniesione łóżeczko. Koce pod materacem i książki pod nóżkami łóżeczka, tam gdzie główka Synka.
    Co do sądu, współczuję i łączę się w bólu. Ciągle czekamy na rozprawę. Na szczęście z ząswiadczeniem, to było kilka dni, ale wyrobiłam się w ostatnim momencie.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  9. Czesc kochana, macie jakies newsy z sadu?
    Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń