Ostatnie dni to świętowanie roczku naszej Amelki, naszego Motylka, bo tak ją od jakiegoś czasu nazywam. I podoba mi się, pasuje do Amelki i pewnie tak zostanie. :)
Roczek rozpoczęliśmy z moimi rodzicami i dwójką przyjaciół w środę, spędziliśmy miłe popołudnie, był tort, raca, baloniki i prezenty. Amelka mimo porannego szczepienia na Odrę, Świnkę i Różyczkę była zachwycona i bawiła się do późnego wieczoru. A to przecież najważniejsze.
Czwartek był natomiast dniem przygotowań na piątkową imprezkę Motylka.. TataMotylka był w pracy, a my we dwie ostro przeszłyśmy do działań od samego rana.
Piątek rozpoczęliśmy dosyć wcześnie ze względu na podróż męża do naszego OA z podpisanym wnioskiem o przysposobienie i dołączonym do niego nowo napisanym przez nas uzasadnieniem dla sądu, który to OA miał wysłać.
Mąż rano pojechał (50km), a na 7.30 był już tam na miejscu, tak jak się umówiliśmy z Panią, która prowadzi akurat naszą adopcję.
Teraz czekamy na ustalenie ostatniego terminu sprawy o przysposobienie Motylka.
Mąż na miejscu dowiedział się również czegoś więcej o RB Ameli.
Imiona, nazwiska, miejsce zamieszkania, wiem doskonale, że jedni wiedzą, inni nie.
Mniej więcej przybliżono nam temat DLACZEGO? się tak stało, a bynajmniej z jakiego powodu mogło tak być.
Zachowamy to wszystko dla siebie.
My w między czasie szykowałyśmy z Amelką wszystko ostatecznie na popołudniowa imprezkę, a po powrocie taty nadmuchaliśmy resztę balonów.
Kiedy wybiła 12.00 w południe przyjechali męża rodzice do opieki nad Amelką, bo my byliśmy umówieni na 13.00 do notariusza.
Wszystko przebiegło pomyślnie, staliśmy się właścicielami naszego domu, tego miejsca na ziemi, o którym pisałam.
Czekamy na wpłatę pieniążków przez bank i klucze do domu.
Po wizycie u Notariusza pojechaliśmy do banku, gdzie byliśmy całe dwie godziny, tyle trwały wszystkie formalności, aby ostatecznie uruchomić kredyt.
Jak się dowiedzieliśmy jesteśmy jednymi z ostatnich osób do MDM :) na szczęście się udało!
Po powrocie do domu (17.00) czekali już na nas pierwsi goście - chrzestny Amelki z żoną, ale nie mieli nam za złe spóźnienia ;)
Zaraz za nami przyjechała reszta osób.
Imprezka rozkręciła się na całego. Był tort, zabawy dzieci, prezenty i zleciał wieczór.
Torcik od moich rodziców dla Amelci...
Nasza maleńka solenizantka...
Torcik wykonania mojej koleżanki, która kocha to, co robi. Dopiero się uczy, a efekty są takie...
Pięknie i pysznie! <3
Najpiękniejszy prezent, który chętnie wykorzystamy to rowerek na trzech kółkach z daszkiem i głową Hello Kitty od chrzestnego właśnie :) Myślę, że już niebawem jak zrobi się cieplej będziemy w nim spacerować na wsi, zamiast wózka.
Były też duże klocki dla dziewczynki, książeczka z dźwiękami wiejskich zwierzątek, kubełki "jeden na drugi", ubranka i nawet mega jajo niespodzianka :)
Amelka była zachwycona.
Ostatecznie padła koło 23.00 :)
Kartka od nas, schowana do pudełka wspomnień...
Przy "Ko,Ko!" Amelka tańczy ;D
Chrzestny tak rozpieszcza Amelcie...
Rowerek jeszcze nie skręcony, ale jest taki...
Klocki od siostry męża.......
A tu Amelka zainteresowana sznureczkiem...
W zasadzie to tyle u nas. Prezenty udane, wszystko się odbyło i kolejne urodziny za rok.
***
Nasza maleńka córeczka ma już 1 rok.
Ach.. <3
***
Wkrótce czeka nas przeprowadzka, będziemy się niebawem pakować, przenosić i to pochłonie nasz czas, a w czerwcu wracam do pracy...
Odezwiemy się niebawem.
Blog zamknęłam tylko dla wybranych. Będziemy robić przenosiny prawdopodobnie na inny adres..
Damy znać.
100 lat Motylku :). Ale fajnie że Wam się z domkiem/kredytem udało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOjej ile cudnych wiadomości :-). przede wszystkim wszystkiego co najlepsze dla Motyla (ślicznie). I gratulacje !!! Bardzo się cieszę, ze się udało z domem i kredytem. Powodzenia w przeprowadzce.
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nowy adres bloga..
OdpowiedzUsuńwww.mamamotylka.blogger.com
:)
100 lat motyleczku ;]
OdpowiedzUsuńJa byłam tak pochłonięta swoimi sprawami, że umknęło mi bardzo dużo z życia Amelki. Ale już wszystko nadrabiam:)
OdpowiedzUsuńMy nadal tylko w dwójkę:(