Co ja mogę dziś rzec...
Dzień spędziliśmy znów wspólnie, zleciał nie wiadomo kiedy.
Koniec radości z auta, zaczęłam się martwić, ponieważ dzisiaj w drodze od teściów do domu zaświeciła się kontrolka silnika i auto straciło moc.
Okazuje się po ustaleniu z właścicielem, że już kiedyś tak się wydarzyło, jednak kontrolka po prostu sama zgasła i już było ok, aż do dzisiaj. Oczywiście po dojechaniu pod blok ponownie odpalił mąż auto i kontrolki już nie było. Wszystko w porządku, jak gdyby nigdy nic.
Okazuje się po głębszym zapoznaniu z tematem, że auto to właśnie, które zakupiliśmy jako wadę fabryczną, notoryczną ma - świecenie się kontrolek: silnika, airbag - bez powodu.
Jest to po prostu źle dopracowana sprawa komputera w samochodach.
Jeśli zaświeci się ponownie pojedziemy podpiąć go pod komputer po prostu w celu sprawdzenia tego.
Dobrze jeździ mi się tym autkiem, jest cudowne- niestety mąż nie chce mi go oddać. Stwierdził, że skoro tak zawsze jeździłam swoją Cordobą to mam nią jeździć dalej, a od mężowego Fiacika z daleka ;) tzn. będę nim jeździć ale głównie moje auto mi pozostaje.
***
Rano rozpoczęliśmy dzień od wspólnego śniadanka i kawki. Oglądaliśmy jakieś pierdoły w tv do południa, po czym pojechaliśmy na obiad do teściów.
Miło spędziliśmy popołudnie, posiedzieliśmy trochę i wróciliśmy do domu.
Dzisiaj to mój mąż pocił się nad swoją Księgą Życia cz. X już. Bo jakoś tak minęliśmy wcześniejsze części i przeszliśmy do końcowych.
***
Jutro czeka nas znów do południa szybki obiad, który już dzisiaj podszykowałam, aby jutro tylko wstawić, rachu ciachu i po strachu, bo o 12 musimy wyjeżdżać na warsztaty przecież. I tak cały dzień schodzi nam na zajęciach, bo powrót do domu to sporo po 18stej.
Wieczorkiem mają przyjechać do nas moi przyjaciele z LO, tj. koleżanka z narzeczonym (z jednym i drugim przyjaźniłam się w szkole:)), byli starszymi na naszym ślubie. :)
Więc muszę też coś przygotować na przegryzkę. Na szczęście część już mam.
***
Siedziałam dzisiaj troszkę w pokoju dziecięcym, łzy miałam w oczach, siedziałam trzymając na rękach misia w czapeczce dziecięcej, którą kupiliśmy.
Kochane Maleństwo.. czekamy na Ciebie z niecierpliwością.. Kochamy Cię już, mimo tego, że jeszcze się nie spotkaliśmy ale to już wkrótce.! Czekamy..
Betusia też czeka razem z nami... :) ...
Kubek bardzo mi się podoba. Z naszym samochodem były podobne akcje: zapalające się bez powodu kontrolki.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby Maleństwo już niedługo było z Wami. Będzie miało cudownych rodziców.
Pozdrawiam
We mnie pokoik wywołuje paletę uczuć - radość, niedowierzanie, smutek. Musimy obie jeszcze trochę wytrzymać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ja w pokoiku dzieciecym spedzam kazda wolna chwile, siadam na podlodze , i marzę..
OdpowiedzUsuńPokoik jest malutki, sama wiesz jaki, ale dopracowany jest kazdy szczegol...kiedys nasza sypialnia zamieni sie w pokoj dzieciecy,
nasze auto niestety okazuje kontorli jak mu cos dolega, ostatnio bylo wadliwe paliwko z Orlen, zmienilismy stacje i od pukać na razie nic nie dolega... Ah zazdroszcze Wam tych obiadkow u tesciow...
W naszym starym aucie zaczęła bez sensu palić się kontrolka poduszki powietrznej - ale stało się to dopiero po naprawie po stłuczce.
OdpowiedzUsuńTuch wspólnych chwil Wam zazdroszczę, my wymijamy się już ponad tydzień.
Jak się u nas okazuje nasze auto ma wadliwy układ elektroniki (w sensie, że nie został on do końca opracowany jak powinien) i czasem komputer szaleje, zaświeca się i gaśnie na szczęście :) Wszystko gra póki co. :)
UsuńAuto zakupiliśmy od najlepszego kolegi mojego męża wujka, więc kolega wiedział by sam też czy mieli stłuczkę czy tam coś, a tu nic się nigdy nie działo z autem, bo wie się takie rzeczy wiadomo- jak to w rodzinie bywa :) tym bardziej w bliskiej rodzinie :)
niestety potrzebna jest cierpliwośc, ale mam nadzieje że już niedługo będziecie cieszyc się Maluszkiem
OdpowiedzUsuńmiłego świętowania
http://leptir-visanna7.blogspot.com/