Dawno nie pisałam, bo nie było co pisać. Wiadome jak wygląda życie, gdy się oczekuje.
Chyba straciłam wenę do pisania.. a może dopadła mnie zimowa depresja.
Ciężko mi myśleć jak wiele jeszcze będziemy musieli wyczekać się na Maleństwo.
Dziecko wniesie do naszego domu wiele radości i wszystko się zmieni.
Teraz drażni mnie już nawet to, że chodzę do pracy, bo chciałabym być już mamą i opiekować się na macierzyńskim moim Skarbem, na który tak bardzo czekam.
Dużo pracuję, mąż również i mijamy się w zasadzie. Szału nie ma.
Jutro jedziemy ostatni raz na zajęcia do OA. Ciekawa jestem jak to się później potoczy wszystko. Ile jeszcze będę czekać.
Zbliżają się święta i wcale nie cieszę się z nich, nie chce mi się, bo po co..
Zlecą jak zawsze, tak samo, bo w pracy przecież.
Boje się tego oczekiwania na telefon, boje się, że długo poczekam nim zadzwoni.. :(
Ja czekanie znoszę bardzo, bardzo ciężko- nie spodziewałam się że aż tak mnie to sparaliżuje- dosłownie nie potrafię iść do przodu, utknęłam w martwym punkcie. A i na wenę do pisania czekam także... Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńDużą część Twojego postu mogłabym skpiować i wstawić u siebie. Jesienne nastroje, zimno, brak słońca powoduje, że nic się nie chce, a i oczekiwanie się dłuży.
OdpowiedzUsuńNa święta z jednej storny czekam, z drugiej boję się swoich reakcji. telefon raczej przed gwiazdką już nie zadzwoni.
Czekamy razem dalej.