Dzisiaj nasze szczęście Amelia skończyła całe cztery miesiące.. jak ten czas szybko leci.. dopiero była taka maleńka..
(18 dni, 3300kg).
Dzień, w którym zabraliśmy ją do domku..i pierwsze Nasze spotkanie z córeczką!
<3
(18 dni, 3300kg).
Dzień, w którym zabraliśmy ją do domku..i pierwsze Nasze spotkanie z córeczką!
<3
A teraz jestem taka...
Dzisiejszy wieczór spędzam – sama?!
Już wyjaśniam tak bardzo w skrócie..
Amelia śpi, Beti śpi, a mój małżonek jest na nocy w pracy.
J
Z tego też powodu postanowiłam posiedzieć dzisiaj na
komputerze, nadrobić to wszystko, co nadrobić powinnam, czyli głównie blog : )
Dzisiejszy dzień upłynął właściwie całkiem sympatycznie.
Poranek spędziłam u boku męża i muszę przyznać, że było całkiem przyjemnie ;)
czas do południa spędziliśmy w domu i później obiad u teściów na wsi ale nie
siedzieliśmy długo, bo czekały nas jeszcze zakupy i nocka małżonka. ;)
Amelia bardzo grzeczna dzisiaj, jakoś mało marudziła i
upodobała sobie ciągłe obroty z plecków na brzuszek – dzisiaj był to jej hit
numer 1. Później wybrałyśmy się we trzy na spacer i zabrałyśmy moją babcię z
nami ale spacer trwał zaledwie 30 minut, a może i nawet nie po czym zerwał się
paskudny wiatr – zdążyłyśmy wrócić tylko do domu i lunął deszcz. Tak więc od
godziny 17 leżakowanie na dywanie było i ciągłe obroty Amelki. :) a w między
czasie tak zwanym przytulaski – mama, Amelka i Betusia :)
Szanowny małżonek pojechał po 18 do pracy, a ja wyciągnęłam
spacerówkę, aby Was zapytać po przymiarkach, co Wy na to?! Czy już, czy
jeszcze?!
Następnie zjadłam kolację, wykąpałam i nakarmiłam Ami i
poszła spać.
Byłam wczoraj bardzo zaskoczona, kiedy to listonosz
dostarczył mi list z ZUSu. Jak się okazuje jednak wstrzymano mi wypłatę
pieniędzy, bo muszę:
- dostarczyć zaświadczenie z sądu o tym, że wystąpiliśmy z
wnioskiem o przysposobienie.
- zaświadczenie moje od kiedy mała jest z nami w domu,
- dane małej z numerem pesel (którego mała nie ma!),
- oświadczenie męża, że on nie będzie korzystać z zasiłku
(też już pisałam im!),
Kiedy zobaczyłam to pismo to wpadłam w złość. Przecież
kierowniczka mówiła, że wszystko już wiadome. Dzisiaj zdenerwowałam się jeszcze
bardziej, bo w nijaki sposób i to dosłownie NIJAKI nie idzie się dodzwonić do
ZUSu, bo wykonałam dzisiaj ze sto połączeń do Pani, która zajmuje się nami i
nikt ale to nikt żywcem tam nie odebrał. I oczywiście próbowałam dodzwonić się
do ZUSu po prostu i było dokładnie to samo.. Brak słów normalnie!
Teraz będę musiała jechać do miejscowości, w której odbywa
się sprawa (około 100 km w jedną) po czym do drugiej, tam właśnie, gdzie mieści
się siedziba ZUSu, aby wszystko wyjaśnić (ode mnie 50 km w jedną). Bo wiecie –
nie mam nic na głowie i mam dużo czasu.
Kolejną sprawą jest brak sędziego, który to prowadzi i nie
wiem czy uda mi się coś załatwić na miejscu. Jutro będę tam dzwonić, bo w razie
problemów z urlopem sędzia kazał mi się z sądem kontaktować. Chociaż tyle, że
to taka dobra w sumie chłopina. Tylko trochę za ostrożna (stąd ten czas
oczekiwania na sprawę).
W ogóle w osobnym poście opiszę kiedyś na spokojnie sprawę
urlopu mojego macierzyńskiego ale to już jak go faktycznie załatwię, bo może przydać
się to później którejś jeśli będzie u niej mowa o PREADOPCJI tak jak i u nas. :)
Nowości u nas kilka jak widać. :] Zamówiliśmy okna do salonu
i kuchni, bo były jeszcze stare i jakoś nie wiedzieliśmy czy tutaj zostaniemy,
ale skoro spółdzielnia zwróci nam całość za wymianę bez oczekiwania w kolejce
to wymienimy. Oprócz tego ze śliwki
węgierki na ścianach rezygnuję i będą szarości i może zmieszam je z brudnym
różem albo czymś. Nowe panele w salonie i rolety dzień/noc, bo żegnam się chyba
z firanką. Wszystko muszę dokładnie obmyśleć ale chyba tak właśnie mniej więcej
będzie.
Amelia zjadła dzisiaj pierwszy słoiczek, a w nim pierwszą
gruszkę. Nic się nie działo, tylko trochę na rzadko załatwiła się ale nie, żeby
jakaś biegunka czy coś. W sumie dobrze, bo pierwsza qpka była twardsza, a po
gruszce zrobiła normalną. :]
Lubię jak uśmiecha się słodko do mnie, jak szczypie mnie
swoimi pazurkami, zupełnie przypadkiem, uwielbiam jak kładzie swoją pachnącą
dzidziusiem główkę na moich piersiach, a ja wtedy chłonę ten zapach całą sobą i
dziękuję Bogu za każdą sekundę spędzoną z nią.
Jak mi ktoś ostatnio powiedział: „Amelka jest prawdziwym
dzieckiem z chmur..” – jakoś tak o tym nie pomyślałam, ale to prawda. Przecież była
taka znikąd i dopiero później ktoś tam się pojawił. Ale dla mnie to, że była
taka znikąd to znak, że miała być od samego początku nasza i Bóg to zaplanował
od początku do końca, bo nie mogłam jej urodzić ale ona urodziła się dla nas.
Po moim wypadku byłam podziękować Bogu za to, że przeżyłam w
Częstochowie, a teraz obiecałam sobie, że jak wszystko pójdzie dobrze to znów
się wybierzemy w trójkę do Częstochowy, podziękować Bogu za nasz największy cud
jakim jest Amelka, za największe szczęście jakim nas obdarował. W najśmielszych
snach, czy marzeniach nie wyobrażałam sobie takiej cudownej córeczki jaką
dostaliśmy, bo Amelia to cud, prawdziwy Dar Boży. Nasza Amelka, tylko nasza na
zawsze.. <3
Moje dwa najcudowniejsze skarby! <3 |
Dzisiaj odezwała się koleżanka, która robiła nam sesję.
Zrobiła już resztę zdjęć i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona efektami. Pewnie
pokażę Wam kilka zdjęć ale ostatecznie nie wiem, kiedy będą gotowe, bo wybrałam
więcej niż oferowała i musi je obrobić jeszcze.
Umówiłam się już również na sesję podczas chrztu świętego, bo to najważniejszy
dzień w życiu Malutkiej- ale do tego jeszcze bardzo daleko. :)
Tymczasem uciekam i jeszcze zostawiam:
Amelka z tatusiem..
Moje syraski najcudowniejsze, najpiękniejsze, najkochańsze, które kocham, wielbię, całuję każdego dnia miliony razy.. :)
Gdyby jeszcze ktoś szukał mnie kiedyś mailowo to zapraszam:
kamykowa1988@gmail.com
:)
Kolejnych cudownych, szczęśliwych miesięcy i lat u boku kochających Rodziców, Amelko ! :)
OdpowiedzUsuńZe spacerówką chyba jednak bym się wstrzymała do czasu, kiedy Maleńka będzie samodzielnie siadać - tak przynajmniej nam radzili lekarze i rehabilitantka (albo ewentualnie wozić z pochylonym oparciem, w pozycji półleżącej - i niezbyt długo).
Pozdrawiam serdecznie :*
Tak bardzo bardzo sie ciesze dla Ciebiedla Was dla Amelki ♡♡♡
OdpowiedzUsuńAz lezka mi sie kreci w oku... Macie wspaniala corunie, wymarzona, wyteskniona, a ona ma Was. Piekne momenty na zdjeciach a jeszcze piekniejsze w sercach!
Odezwe sie na maila ale musze sie wpierw ogarnac bo mam kociol w pracy.
Sciskam!!!
Amelka to dziecko z chmur ;) a Ty jesteś prawdziwym Aniołem Stróżem !
OdpowiedzUsuńCudownie, to wszystko opisałaś.
Zdjęcie, z dnia kiedy zabraliście Malutką do domu- wzruszające, cudowne i niepowtarzalne ... fajnie,że macie taką fotkę na pamiątkę ;)
Życzę Ci, żeby ZUS nie podnosił Ci ciśnienia i żeby udało się wszystko załatwić jak najszybciej.
Myślę że wizyta w Częstochowie zapieczętuje ostatecznie Waszą miłość do Amelki- fajny pomysł, na prawdę.
Pierwszy słoiczek to kolejny etap rozwoju Amelki- jejku jak dużo się dzieję.. z dnia na dzień widać jak Mała rośnie.
Piękna jest- zdjęcie z usteczkami spowodowało że się rozpłynęłam ;*
Buziaki dla Was ;* i głaskania dla Beti ;)
Jaka cudowna Pyzuunia :) Aż sama bym chciała wziąć i przytulić. Taka buziunia kochana... Ciesz się tym czasem, bo dzieci tak szybko rosną. Nie wiadomo kiedy, a tu do przedszkola idzie taka Panienka :)
OdpowiedzUsuńSpacerówka dla mnie OK. Jeśli Amelce jakos za szeroko to tetrówki mozesz boczkami polozyc. Na pewno wygodniej niz w foteliku. Ale, że CI już z gondoli wyrosla.... to musi być duża Dziewczyna. Albo gondola mala :)
Podziwiam, że jestes elegancką mamą i paznokcie zawsze zrobione :) Ja niestety zawsze na koniec siebie i zostawiam i wychodzi, zę nigdy nie mam czasu :( aktualnie kolor paznokci od łuskanych truskawek... ;)
No i spacerówka to na leżąco lub z podniesioną górą o 1 stopień...
UsuńJakie cudne usteczka :) Amelka pięknie się rozwija. I już taka duża. A co będzie po normalnym jedzonku? :) Pierwsza łyżeczka za Wami - gratulacje. Teraz Mela poznaje nowe smaki. Za chwilę będzie robiła obroty w drugą stronę. Ależ się dzieje.
OdpowiedzUsuńPostępowanie ZUS-u mnie nie zaskakuje. U mnie też nie obyło się bez problemów. Tak, jakby osoby tam pracujące nie miały nigdy do czynienia z adopcją. Litości. Nie jesteśmy jedynymi mamami ado.
Dla nas MB Częstochowska jest bardzo bliska. Byliśmy u Niej prosząc o dziecko. We wrześniu wybierzemy się podziękować.
Uściski
Słodka ta Wasza Truskaweczka:)
OdpowiedzUsuńAle pulpecik się z Niej zrobił <3 Słodziaczek taki!
OdpowiedzUsuńZ tym ZUS-em to jakaś kpina po prostu. Współczuję! Koniecznie musisz pochwalić się zdjęciami i zmianami w mieszkanku. Lubię połączenie szarości z różem.
Amelka jaka wytrwała w swoich treningach!
Rozczuliły mnie Wasze zdjęcia, Kropeczka pięknie rośnie.
OdpowiedzUsuńA stópki nic tylko całować..... ;)