sobota, 27 lutego 2016

Codzienność...

Dzisiaj wyjątkowo w wielkim skrócie słów kilka od nas. 
Amelka całą noc szalała, spała mi nawet przewieszona przez moją szyję, normalnie istne szaleństwo. Nie wyspałam się, wstałyśmy już o 8 i pół nocy było wiercenie. Teraz Amelcia śpi z tatusiem, bo ten po nocy dzisiaj, a ja sprzątam, piorę, gotuję.. jak zwykle ;) 

Nadal nie ma wieści w sprawie o przysposobienie Ameli, będę kontaktować się z sądem w poniedziałek, ponieważ wyrok w sprawie poprzedniej już się uprawomocnił i można śmiało działać, aby wszystko zakończyć. 
Bank nadal milczy, minęły już dwa tygodnie od złożenia kompletu dokumentów i cisza. Trochę mnie to denerwuje i chodzę taka nijaka. 
Znów babcia (mama mojej mamy) ma jakieś humory, znów coś jej nie pasuje, kłócą się z mamą, a ta wydzwania do mnie z płaczem.. normalnie mam tego dość. Babcia robi się coraz starsza, coraz bardziej dokazuje i dokucza. Nie wiem, co będzie później, bo rodzice z nią mieszkają i nie sądzę, żeby się to zmieniło.. Ehh..

Amelka coraz lepiej radzi sobie na dwóch nóżkach, nawet czasem jest jazda "bez trzymanki" - puszcza się w najmniej oczekiwanym momencie, ale robi wtedy "klap" na pupkę! :) 
Wstaje do telewizora i "wali" rączką w niego, trzeba uważać.
Ostatnio nie było mnie w domu dwie godziny, z malutką został tatuś. 
Dopiero może dwa dni temu przyznał się , że mała sobie chodziła.. bla, bla i nagle patrzy a ona przygnieciona krzesłem w kuchni.. o masz Ci los.. 
Był płacz i przykładanie zimnej łyżki do czoła, żeby mama guza nie widziała.. 
Teraz miałam trochę śmiechu z nich, ale jednak wtedy była bym zła. Z poprawką na to, że różnie to bywa i nie upilnuje się przecież idealnie dziecka.
Mamy cztery ząbki. Czekamy na prawą, górną jedynkę, która ciężko wychodzi, widać bardzo jak mała cierpi przy tym. Na szczęście najgorsze już na razie za nami.
Kilka nie przespanych nocy z noszeniem małej na rękach, płacz, a wręcz wycie z całych sił, mimo Nurofenu.  Samej chciało mi się płakać w pewnych chwilach. 
Dziś widzę, że małej lepiej, ale nie chodzimy na razie na spacerki, dajemy jakoś radę w domu. 
Gardło, które też miało "słowo" w tych boleściach przeszło całkiem jak na razie, leków nie bierzemy i całe szczęście wstrzymałam się i nie dałam małej antybiotyku, trzy dni gorączki minęły i na tym koniec. 

Wciąż od kilku dni zastanawiam się kiedy ten czas zleciał, że mała na początku marca  skończy już roczek. Była taka maciupeńka, a teraz taka z niej dziewczyneczka!




A tak właśnie lubię lizać lodówkę, ściany i szyby.. ;) 
 


Zastanawiam się jak ją zostawię po powrocie do pracy i jak sobie poradzimy, raczej nie będę mogła liczyć na babcię, która ma się jeszcze całkiem dobrze, bo jak to powiedziała mojej mamie: "Nie będzie już gotować, ani sprzątać, ani robić zakupów, bo nie jest niczyją służącą!!!".
Czyli sądzę, że tyczyło się to również nas.. nie będzie nam służyć jako niania do Amelki. 
W porządku. Damy radę sami.
Podejrzewam to, bo mama tak dziwnie mówiła, a sama kiedyś wspominała, że babcia to na godzinę, dwie i tyle.. więc cóż. 
Myślałam o żłobku, ale nie chciałabym, wiem też, że muszę zacząć w czerwcu po urlopie pracę, jeśli uda się wszystko z domem, będziemy potrzebować pieniędzy na centralne.. więc muszę pracować. 
Ale jesteśmy silni, jesteśmy rodziną - Amelka, Ja i mąż. Damy radę. Kochamy się przecież. 

Kończę, dopijam kawę i biorę się za dalsze sprzątanie. :)
Pięknie świeci słońce, pies się wygrzewa w słoneczku, może jednak przyjdzie już wiosna?! :) 

 

7 komentarzy:

  1. Wiosna przyjdzie już niedługo i wierzę, że przyniesie rozwiązanie wszystkich Waszych spraw. I słoneczko sprawi, że brzdące nie będą tak chorować.
    Ja mam szczęście, że mogę liczyć na Mamę, choć wiem, że dla Niej to również stres czy podoła. Z drugą babcią podobnie, jak z Twoją Mamą. Raz na jakiś czas dwie godzinki i tyle. Zresztą i tak nie powierzyłabym jej Malucha.
    Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno wszystko się jakoś ułoży! Nie wiem jak to wygląda w Polsce, ale przecież chyba jest też tacierzyński?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś to będzie, podobnie jak i u nas :) Nasze podejście do żłobka okazało się kompletnie nietrafione i już wiem, że na razie na powrót do pracy nie ma szans - a dziadkowie też zawiedli ostatnio i przekonałam się, że na nikogo nie powinno się zanadto liczyć, tylko na siebie. Oby się Wam wszystko poukładało po Waszej myśli !

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż trudno uwierzyć, że ta malutka kropeczka już niebawem kończy rok i teraz jest całkiem dużą dziewczynką :)
    Trzymam kciuki za dobre wieści z sądu i banku!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  5. Echhh taka już duża :))
    Szczerze mówiąc wolę brać opiekunkę i jej zapłacić, niż zostawiać dzieci z dziadkami na dłużej - jakoś tak jaśniej wytyczone granice i nikt się nie czuje potem wykorzystany i pretensji nie ma. I moich zasad nie narusza, co dla mnie ważne. Babcie są dobrymi babciami (do kochania), ale jako opiekunki i wychowawczynie dzieci się nie sprawdzają...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś sie wszystko ułoży, tego życzę

    OdpowiedzUsuń
  7. przyjdzie, przyjdzie.. chociaż jak patrzę na to co się wyrabia dziś za oknem, to trochę wątpię;)
    JA nie lubię z nikim dzieci zostawić, ale jak juz miusze, to zawsze opiekunke prosze

    OdpowiedzUsuń