wtorek, 23 lutego 2016

Historia smutnego psa i choróbsko małej...

Często w głowie układam słowa, które chciałabym napisać właśnie tutaj, a później kiedy przychodzi czas i chwila na napisanie posta wszystko ucieka mi z głowy. Zawsze jest tak samo, jakoś nigdy nie mogę albo nie mam chwili, bo muszę coś.. i tak w kółko, a później masz ci babo placek. :)

Ostatnim razem zapomniałam napisać o piesku, młodym.. brązowym, ślicznym, ale smutnym Spanielu. Kilka dni pod naszymi oknami przesiadywał i kręcił się pod blokiem pies z obrożą, rasowy. Zastanawiałam się kto go tak wypuszcza i czy nie boi się, że ktoś go złapie po prostu. 
Któregoś dnia mąż wyszedł ze śmieciami, pies siedział, więc mąż go przywołał do siebie, a ten biedny podszedł. Mąż zauważył karteczkę przy obróżce. Pisało: "Zaopiekuj się nim, bo ja nie mogę!". 
Wrócił do domu i opowiedział mi, że ten to właśnie młody piesek, który od kilku dni siedzi tak pod blokiem musiał być najwidoczniej nieudanym prezentem na święta dla jakiegoś dziecka i ktoś chciał się go pozbyć, więc wyrzucił go z domu. 
Serce mi pękało, ale nie miałam możliwości, żeby zabrać go do mieszkania, bo jest mała i nasz pies. Tego dnia calutki dzień lało.. a pies siedział wiernie, czekając.. Siedział na deszczu cały dzień.. 
Mówiłam do męża, aby coś z tym zrobić, że zaraz zacznę płakać, że tak nie można! 
Wyszłam do niego, okazał się być milutkim, młodym, uroczym i przemoczonym do suchej nitki pieskiem, który był okrutnie wygłodzony, dałam mu kiełbaski, które zabrałam dla niego, jadł mi z ręki. Nie bałam się, bo widać było, że jest spokojny. Zjadł i chciał więcej, chciał później ze mną do domu. Zrobiłam mu zdjęcia, wstawiłam na Fb nawet, czy ktoś nie chce, bo jest taki i taki piesio z karteczką.. 
Zrobiłam mu nawet zdjęcie.. 


Wysłałam też MMS do kilku osób. Całe szczęście nie wiele później szukałam pieska, bo jechały już po niego cudowne i znajome osoby. Dzisiaj mieszka nie daleko mnie, jest szczęśliwi, a właściciele kochają psy ponad wszystko. Jest mu dobrze, sucho, ciepło, ma jedzenie, legowisko i kochających właścicieli, którzy mają domek z podwórkiem! :) 

Nikt go nie szuka, ja wiem czyj to pies i wiem, że był dla tamtych ludzi nie wygodny. Nie chcieli go. 
Ale nie potrafię zrozumieć jak tak można..  
Sama często mam nerwy na nasza psinę, ale nigdy bym jej nie wyrzuciła na ulicę!
Bo jest częścią nas, mieszka z nami, jest członkiem naszej rodziny, a poza tym pies to najwierniejszy przyjaciel człowieka <3

***

Amelka od poniedziałku rano gorączkuje, cały czas mamy na termometrze 38.5 C.. 
Wczoraj wieczorem czuła się źle, zastanawiałam się nad pogotowiem, ale po Nurofenie spadło nam o stopień do 37.5 C. 
Dzisiaj już o 8 byliśmy z Amelką u naszego lekarza, dostała coś na grypę, gorączkę i gardełko. 
Umówiliśmy się z lekarzem, że jeśli będzie się dzisiaj w dzień i w nocy utrzymywać temp., to rano podamy jej antybiotyk Ospamox. 
Wyczerpałam baterie w termometrze przez to ciągłe mierzenie temperatury ;)

Mała dużo śpi, jest wyczerpana. Minimalna temp., to ciągle 37.7-38.0 C.. bez rewelacji. 

Miejmy nadzieję, że wkrótce przejdzie wszystko.
Ogólnie to temperatura jest z powodu gardła i ząbkowania.. trochę to i trochę to. 
Mamy dwie dolne jedynki, Górną jedynkę z dwójką, a jeszcze przebija się powoli jedynka górna z dwójką obok. Szaleństwo, wszystko na raz! 

***

Dzisiejszy dzień spędziliśmy u lekarza rano, później byliśmy na wsi u rodziców męża, bo przyjechały córki jego siostry (duże pannice już), ale chcieliśmy się przywitać. Nie byliśmy długo, bo Amelka w kiepskiej formie. 
Posiedzieliśmy, zjedliśmy obiad, później było cudowne ciasto Tiramisu i kawusia. <3
Wróciliśmy do domu po 14, mąż poszedł spać, bo był po nocy. 
My z Amelką miałyśmy trochę płaczu, trochę zabawy i trochę marudzenia! :) 

Ostatnio mała zaczęła stać przez kilka sekund sama bez trzymanki, ale jednak boi się chodzenia samemu jeszcze, kiedy czuje się nie pewnie to woli siadać. Radzi sobie już coraz lepiej, dzisiaj i wczoraj wieczorem pierwszy raz wstawała już do TV i waliła rączką w ekran.. normalnie trzeba pilnować, pilnować i jeszcze raz.. PILNOWAĆ! :)
Nauczyła się również sama wchodzić do łóżeczka turystycznego, oczywiście zamykam ją w nim jeśli nie chcę, aby wychodziła :) Pierwszym razem śmiesznie wyleciała, bo weszła, usiadła i chciała się oprzeć tu, gdzie odsunięte :D Miałam śmiechu, upadła na miękkie, więc było ok. ;)




Amelka nauczyła się również wymuszać wszystko, na co tylko przyjdzie jej ochota. 
Zrobiła się taka, że kiedy wspina się po naszych spodniach w górę i stanie, a my ją posadzimy, bo np. zmywam naczynia to maleństwo nasze wpada w szał nie z tej ziemi. :) 
Jest płacz, a raczej wycie, które jest specjalnie, wymuszone i słychać to bardzo, jedynie mąż daje się nabrać i staje się wtedy często "dobrym tatusiem" hehe, który bierze małą na pół minuty na rączki, po czym wkłada do łóżeczka np. i znów zaczyna się wycie syreny alarmowej na nowo ;) 

*** 

Nasze małe szczęście na początku marca skończy roczek, a z tej okazji zakupiliśmy śliczne baloniki, na których napisane jest...




 Do zestawu zamówiliśmy również RÓŻOWĄ świeczuszkę (na zdjęciu niebieska akurat), a dodatkowo girlanda, która ma krzyczeć tak jak reszta dekoracji, że nasza malutka dziewczynka ma już roczek! :) 



Chcę, żeby Amelka miała pamiątkę na całe życie, żeby miała co wspominać.  

***

Decyzji o kredycie nie ma w dalszym ciągu. Tzn. decyzje otrzymaliśmy od strony finansowej na poziomie oddziału, ale obawiam się centrali, chociaż chyba zupełnie nie potrzebnie, ponieważ oddział wydał zgodę na kredyt i stwierdził, że posiadamy zdolność kredytową. 
Osoba kontrolująca nieruchomość, również życzyła miłego mieszkania, bo byliśmy w czasie jej przyjazdu, aby pokazać dokumenty domu, ponieważ właściciel mieszka daleko, a otwierała znajoma tylko osoba.
Ogólnie dom wypadł bardzo dobrze, poza jednym dokumentem, który dostarczyłam na drugi dzień do placówki banku. 
Oczekujemy teraz.. chyba maksymalnie do trzech tygodni, chociaż osoba zajmująca się naszym kredytem stwierdziła, że bardzo chce "zakończyć sprawę" naszą do końca lutego i liczy, że tak właśnie będzie. 
Poza widzi mi się banku (centrali) nie powinno byc złej decyzji..
-finansowo wszystko ok,
-dom bardzo ok,
-dokumenty w sumie ok,
-dofinansowanie na MDM zablokowane w dniu dostarczenia dokumentów i umowy przedwstępnej, 
Wszystko wygląda dobrze, ale bank centrala to jednak centrala.. 
Dopóki nie podpiszemy umowy o kredyt z bankiem, będę się zastanawiać, czy wszystko w porządku i czy się uda, czy będzie, a może jednak coś pójdzie nie tak. 
Muszę mieć wszystko na papierze, czarno na białym.  

***

Ponieważ czuję, że smucę już za długo, to kończę wpis, dodając tylko krótko, że wiedziałam doskonale jak będzie, że szwagierka zachodząc zrobi z siebie cierpiącą ofiarę, która jest w ciąży i trzeba na nią dmuchać, chuchać i piastować ją ciągle. Po prostu ŻAL! 
Wkur*ia mnie to okrutnie, drażni mnie zachowanie mojego męża w tej całej sytuacji, który dla mnie przy tym jest głupcem. Ale nie mam sił, ani nerwów, żeby poruszać głębiej ten temat i sytuację jaką stwarza w okół siebie ten "pępek świata" !  ŻAL i to wszystko :] i kropka. 

***

Ostatecznie jest wieczór, idę pic melisę na uspokojenie jakieś i prasować córci ubranka :) 






9 komentarzy:

  1. Wiesz,jeśli mój Młody stoi przede mną z płaczem to oznacza,że potrzebuje przytulenia i to właśnie dostaje zawsze;)
    Brawo za uratowanie psiuńcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak jest, ale są chwile kiedy chce żeby ją prowadzić za rączki, gdy ja coś robię, bo znudziły jej się zabawki. Rozpoznaję u swojego dziecka płacz, bo coś się dzieje albo kiedy chce się przytulić i ten, gdy robi mmmm yyyy łłee :) bo chce coś już i teraz, a gdy to faktycznie osiągnie to jest od razu śmiech ;)

      Usuń
  2. Uff, dobrze, że historia z psiakiem dobrze się skończyła. Niedługo będzie rok, jak pod naszym blokiem wylądował Misiek i tak się cieszę, że to my się nim zajęliśmy. Nie wyobrażam sobie, żeby go dziś z nami nie było.

    Biedna Amelka, mam nadzieję, że uda się bez antybiotyku, to jednak mocno osłabia a teraz na przednówku, to łatwo będzie coś nowego złapać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie historie z psiakami bardzo rujnuja mi psyche. Strasznie się wczuwam i cierpie razem z każdym napotkanym porzuconym psem na ulicy. Ciesze sie ze Twoja historia dzięki Tobie zakonczyla się pozytywnie :)
    Ja w zeszlym roku tez znalazlam dom dla dwóch psiakow... dla yorka, którego ktoś celowo zostawil w sklepie spożywczym i dla poluszka porzuconego na naszej ulicy. Cale szczęście ze SA tacy ludzie jak my :)

    Biedna Amelka :( ... jeszcze ząbki do tego. Mam nadzieje ze szybko wyzdrowieje :*

    Co do kredytu to centrale lubią tak przedluzac i stresowac, ale myślę ze nie masz po co się martwić... jakby mialo być cos nie tak to w oddziale by Wam powiedzieli. My jak czekalismy na swoja decyzje to się przedluzylo bo centrala postanowila sprawdzić czy faktycznie nasz pracodawca odprowadza skladki... wrr... na szczęście kredyt dostalismy.

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech przygotowania do urodzin, też będę musiała zacząć myśleć o marcowym czterolatku... Powodzenia i wspaniałej imprezy życzę! :)
    Pieska żal, jak dobrze, że znalazł dom! Jak mieszkałam jeszcze na osiedlu, to też ratowałam wszystkie bezdomne psy i koty :)
    Z tą szwagierką to hmm - może faktycznie czuje się źle? Sama wiem najlepiej, jak podle można czuć się w ciąży i jak bardzo człowiek wtedy potrzebuje wsparcia... Masakra.
    Zdrówka dla małej :* U nas też ciągle choroby na zmianę, ale już niedługo wiosna i ciepło będzie, to może jakoś dzieciaki będą mniej chorować..

    OdpowiedzUsuń
  5. Olej szwagierkę, nie zwracaj na nią uwagi, bo pewnie ona tylko na to czeka. Ale smutka historia z tym psiakiem, chociaz dobrzr się skończyła. Ja można psa wypuścić na ulicę żeby sie błąkał. Zupełnie tego nie rozumiem. Sama mam spanielkę w domu i wiem jakie to są cudownie rodzinne psy. Ciekawe co Amelci dolega, że tak gorączkuje. Życzymy zdrówka Królewnie! No niech sie kuruje bo imprezka tuż tuż :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Psia historia bardzo smutna, ale dobrze, że Ty masz dobre serce i, że udało Ci się znaleźć dom dla niego. Z dwojga złego lepiej, że w ten sposób pozbyli się psa, niż gdyby przywiązali go do drzewa w lesie...
    U nas też od dwóch tygodni "króluje" choróbsko. Zdrowia życzę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie rozumiem, jak człowiek może być tak bestialski i wyrzucić psa. Czy nie mógł go po prostu odwiezc do schroniska? Ja kiedyś przygarnelam psa do domu i był najwierniejszym przyjacielem.
    Amelka jest słodka i piękna:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że Mela czuje się lepiej.
    Aż buzia mi się cieszy, jak patrzę na te wszystkie ozdoby urodzinowe. To będzie dla Was niezapomniany dzień.
    W dzieciństwie przez chwilę miałam spaniela. Mam do nich słabość. Może kiedyś... Jak dobrze, że dzięki Tobie psiak znalazł nowy dom.

    OdpowiedzUsuń