poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nie dawno dodałam pierwszy post, jednak nie potrafię tak siedzieć, kiedy coś siedzi mi w głowie i postanowiłam napisać tak coś od siebie więcej. Otóż naszła mnie chęć na pisanie tak o - po kilka zdań od siebie, chociażby dla samej siebie, ponieważ z mężem jednak nie o wszystkim da się porozmawiać, a nikt też lepiej nie zrozumie mnie jak mamy adopcyjne :)

Nasza historia rozpoczęła się dokładnie w 2008 roku, kiedy to poznaliśmy się wraz z mężem i po krótkiej ale jakże bliskiej znajomości postanowiliśmy stworzyć rodzinę i owszem udało się, bo już 2 miesiące po decyzji, że chcemy mieć dzidziusia zaszłam w ciążę, jednak Bóg najwidoczniej miał dla nas obojga inne plany, ponieważ po 7 tygodniach poroniłam, a później przeszłam zabieg - który odbył się dokładnie 6 grudnia 2008r. :( był to smutny i bardzo ciężki czas dla naszego związku, ponieważ byłam zrozpaczona, a mąż nie potrafił sobie najzwyczajniej w świecie radzić ze mną.. Właściwie chyba do dnia telefonu do OA moja żałoba trwała.. :( Od tamtego czasu mimo wielokrotnych prób więcej nie udało się zajść w ciążę. Mijały kolejne miesiące, a w między czasie wzięliśmy ślub cywilny, a kilka miesięcy później 31 października 2009 odbył się ślub kościelny. Niestety los nie miał dobrych planów dla mnie, ponieważ zaraz po ślubie w grudniu 2009 uległam poważnemu wypadkowi i doznałam urazu głowy i kręgosłupa.. właściwie cud, że uszłam z życiem, a 2 osoby zginęły wtedy :( Nadal przychodzą takie dni, kiedy zastanawiam się dlaczego los zafundował mi takie historie i ciężkie chwile.. Gdzieś w głębi mnie kłębi się pewna odpowiedź.. że może Bóg pokierował Nami tak, żeby przybliżyć nas do decyzji o adopcji. ?! 
Od zawsze wiedziałam, że jeśli kiedyś znajdę męża, który zechce adoptować dziecko wraz ze mną to tak właśnie zrobię, bez względu na to czy będziemy mieć swoje dzieci, czy też nie. 

W skrócie opisałam czas od kiedy jestem wraz z moim mężem. Nie mieliśmy łatwo, a on sam przyznał, że myślał o tym, żeby odejść ode mnie, bo byłam nie do wytrzymania ale jednak jego miłość do mnie przezwyciężyła wszystko i teraz pragniemy stać się pełną i szczęśliwą rodziną. :) 


Kiedyś w jednym ze sklepów spotkałam śliczne kocyki dla dzieci w promocji, mąż był przeciwny ale ja kolejnego dnia robiąc samotnie zakupy sięgnęłam po jeden, po czym spakowałam starannie do szafy, gdzie zbieram od 5 lat nowe ręczniki dla dziecka.. leży tam też "Ted" dla dzidziusia :) Czy to dziwne, że chcę już kupować rzeczy dla dziecka? Właściwie to czuję jakbym była w takiej "ciąży" tylko w zasadzie nie wiem ile będzie trwać.. Nasi znajomi z OA w Kielcach w sumie od 1 spotkania do TEGO telefonu czekali jedni rok czasu, a drudzy półtora mniej więcej.. Ja ciągle w głowie mam tylko to, kiedy nadejdzie ten dzień, w którym poznam swoje dziecko.. :) 
















1 komentarz: