piątek, 7 listopada 2014

Sprostowanie...

1. Wczoraj trochę źle napisałam o tym co powiedział mi mąż, wiem o tym, że źle to można było odebrać, byłam na niego zła z kilku powodów i smutna też, bo bałam się spotkania z małym dzieckiem naszych znajomych ale jednak dzisiaj patrzę na to zupełnie inaczej i mogę stwierdzić tyle, że mąż niczego bardziej nigdy nie chciał jak adopcji dziecka ze mną, pewnie gdyby tego nie chciał to nie doszło by do tego. Jesteśmy związkiem, gdzie jednak inicjatywę wszystkiego przejmujemy oboje ale dominuje bardziej On. A mnie tak jest wygodnie. Co za tym idzie wiem teraz, że gdyby mąż nie zechciał adoptować dziecka i nie czuł by tego z serca to było by zupełnie inaczej i nadal żyli byśmy jak dotychczas. 
Też myślę, o tym, że może jak już adoptujemy Maleństwo i zostaniemy rodziną to kiedyś zechcemy ją powiększyć i może zastanowimy się wtedy nad in vitro, ponieważ nie stwierdzono u mnie bezpłodności, a jedynie niepłodność i przecież raz już zaszłam w ciążę, więc może dzięki in vitro uda się ponownie. Tylko teraz nie stać nas na to, dorabiamy się dla naszego dziecka, które niebawem pojawi się u nas.. nasz mały adoptuś, upragniony, wyczekany i już przez nas oboje kochany :) 

2. Malowanie pokoju stanęło.. mąż cierpi dzisiaj od samego rana na kaca.. obudził nas telefon Pana M., który zadzwonił, że jedzie do nas właśnie z narożnikiem, który zamówiliśmy i niebawem będzie. Zerwaliśmy się z łóżka niemal że biegiem. Teraz zasiadłam W KOŃCU WYGODNIE na mojej wymarzonej "kanapie" :) i piszę do Was - kątem oka widzę, że Beti przymierza się do skoku na moje nogi :D już wskoczyła.. wygodnie rozsiadła się w rogu narożnika.. ach.. :) 
Malowanie, malowanie.. zostało dokończyć drobnostki ale przez to stoję ze wszystkim, a w salonie stoi i narożnik i wersalka. Nie wiem kiedy dojdziemy do ładu. :) 

3. Odwiedziliśmy wczoraj tą dziewczynkę - Wiktoria ma na imię - jest mała, ma dopiero 3 tygodnie.. ma takie małe rączki.. pogłaskałam ją.. cudowna istotka.. spała niestety. Kupiłam jej śliczne ogrodniczki z takim kotkiem naszytym i różową bluzeczką (większe) i słodką grzechotkę pluszową żyrafkę :) 

4. Auto kupiliśmy - udało się wszystko, stoi pod blokiem, a właściwie to chwilowo stoją 3 obok siebie.. wróciliśmy cało i spokojnie. Było w porządku. Zadbane lepiej niż nasze, pierwszy właściciel, kupione w pl salonie, rok 2002, marka FIAT STILO :) eleganckie, zamieniła bym się z mężem.. :) moje jest lepsze ale jakoś to mi się lepiej widzi :) 


Właściwie to tyle. Wieczorem napiszę coś jeszcze może  i dodam zdjęcie kanapy i może autka ;) a co! :) 

Obecnie wyjeżdżam do teściów na wieś na obiadek :)

4 komentarze:

  1. no to same dobre wieści :0 cieszę się, że wszystko sie układa..... a kanapę pokaż, pochwal się bo to takie normalne .....
    i autkiem też.....
    buziaki :)
    http://leptir-visanna7.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to się zdarza każdemu z nas- pochopna ocena sytuacji, tym bardziej, kiedy w grę wchodzą emocje. Dobrze, że wszystko sobie przemyślałaś i wyszło na plus.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym czasie oczekiwania targają nami różne emocje. To niezła huśtawka. Więc nie ma co się dziwić Twoim reakcjom. Mi np. wystarczy nieodpowiedni ton głosu.
    Najważniejsze, że nowy dzień przyniósł dobre przemyślenia.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Po burzy zawsze wyjdzie słońce ;) Czasem tak jest, że będą w pewnym nastroju różne sygnały słowa odbieramy zupełnie inaczej. Ale fajnie, że wszystko się wyjaśniło.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń