czwartek, 9 lipca 2015

Dzisiaj skończyłam cztery miesiące. Zdjęcia.






Dzisiaj nasze szczęście Amelia skończyła całe cztery miesiące.. jak ten czas szybko leci.. dopiero była taka maleńka..
(18 dni, 3300kg).
Dzień, w którym zabraliśmy ją do domku..i pierwsze Nasze spotkanie z córeczką! 
<3


A teraz jestem taka...



Dzisiejszy wieczór spędzam – sama?!
Już wyjaśniam tak bardzo w skrócie..
Amelia śpi, Beti śpi, a mój małżonek jest na nocy w pracy.
J



Z tego też powodu postanowiłam posiedzieć dzisiaj na komputerze, nadrobić to wszystko, co nadrobić powinnam, czyli głównie blog : )
Dzisiejszy dzień upłynął właściwie całkiem sympatycznie. Poranek spędziłam u boku męża i muszę przyznać, że było całkiem przyjemnie ;) czas do południa spędziliśmy w domu i później obiad u teściów na wsi ale nie siedzieliśmy długo, bo czekały nas jeszcze zakupy i nocka małżonka. ;)
Amelia bardzo grzeczna dzisiaj, jakoś mało marudziła i upodobała sobie ciągłe obroty z plecków na brzuszek – dzisiaj był to jej hit numer 1. Później wybrałyśmy się we trzy na spacer i zabrałyśmy moją babcię z nami ale spacer trwał zaledwie 30 minut, a może i nawet nie po czym zerwał się paskudny wiatr – zdążyłyśmy wrócić tylko do domu i lunął deszcz. Tak więc od godziny 17 leżakowanie na dywanie było i ciągłe obroty Amelki. :) a w między czasie tak zwanym przytulaski – mama, Amelka i Betusia :)
Szanowny małżonek pojechał po 18 do pracy, a ja wyciągnęłam spacerówkę, aby Was zapytać po przymiarkach, co Wy na to?! Czy już, czy jeszcze?!





Następnie zjadłam kolację, wykąpałam i nakarmiłam Ami i poszła spać.

Byłam wczoraj bardzo zaskoczona, kiedy to listonosz dostarczył mi list z ZUSu. Jak się okazuje jednak wstrzymano mi wypłatę pieniędzy, bo muszę:
- dostarczyć zaświadczenie z sądu o tym, że wystąpiliśmy z wnioskiem o przysposobienie.
- zaświadczenie moje od kiedy mała jest z nami w domu,
- dane małej z numerem pesel (którego mała nie ma!),
- oświadczenie męża, że on nie będzie korzystać z zasiłku (też już pisałam im!),
Kiedy zobaczyłam to pismo to wpadłam w złość. Przecież kierowniczka mówiła, że wszystko już wiadome. Dzisiaj zdenerwowałam się jeszcze bardziej, bo w nijaki sposób i to dosłownie NIJAKI nie idzie się dodzwonić do ZUSu, bo wykonałam dzisiaj ze sto połączeń do Pani, która zajmuje się nami i nikt ale to nikt żywcem tam nie odebrał. I oczywiście próbowałam dodzwonić się do ZUSu po prostu i było dokładnie to samo.. Brak słów normalnie!
Teraz będę musiała jechać do miejscowości, w której odbywa się sprawa (około 100 km w jedną) po czym do drugiej, tam właśnie, gdzie mieści się siedziba ZUSu, aby wszystko wyjaśnić (ode mnie 50 km w jedną). Bo wiecie – nie mam nic na głowie i mam dużo czasu.
Kolejną sprawą jest brak sędziego, który to prowadzi i nie wiem czy uda mi się coś załatwić na miejscu. Jutro będę tam dzwonić, bo   w razie problemów z urlopem sędzia kazał mi się z sądem kontaktować. Chociaż tyle, że to taka dobra w sumie chłopina. Tylko trochę za ostrożna (stąd ten czas oczekiwania na sprawę).
W ogóle w osobnym poście opiszę kiedyś na spokojnie sprawę urlopu mojego macierzyńskiego ale to już jak go faktycznie załatwię, bo może przydać się to później którejś jeśli będzie u niej mowa o PREADOPCJI tak jak i u nas. :)




Nowości u nas kilka jak widać. :] Zamówiliśmy okna do salonu i kuchni, bo były jeszcze stare i jakoś nie wiedzieliśmy czy tutaj zostaniemy, ale skoro spółdzielnia zwróci nam całość za wymianę bez oczekiwania w kolejce to wymienimy.  Oprócz tego ze śliwki węgierki na ścianach rezygnuję i będą szarości i może zmieszam je z brudnym różem albo czymś. Nowe panele w salonie i rolety dzień/noc, bo żegnam się chyba z firanką. Wszystko muszę dokładnie obmyśleć ale chyba tak właśnie mniej więcej będzie.
Amelia zjadła dzisiaj pierwszy słoiczek, a w nim pierwszą gruszkę. Nic się nie działo, tylko trochę na rzadko załatwiła się ale nie, żeby jakaś biegunka czy coś. W sumie dobrze, bo pierwsza qpka była twardsza, a po gruszce zrobiła normalną. :]
Lubię jak uśmiecha się słodko do mnie, jak szczypie mnie swoimi pazurkami, zupełnie przypadkiem, uwielbiam jak kładzie swoją pachnącą dzidziusiem główkę na moich piersiach, a ja wtedy chłonę ten zapach całą sobą i dziękuję Bogu za każdą sekundę spędzoną z nią.
Jak mi ktoś ostatnio powiedział: „Amelka jest prawdziwym dzieckiem z chmur..” – jakoś tak o tym nie pomyślałam, ale to prawda. Przecież była taka znikąd i dopiero później ktoś tam się pojawił. Ale dla mnie to, że była taka znikąd to znak, że miała być od samego początku nasza i Bóg to zaplanował od początku do końca, bo nie mogłam jej urodzić ale ona urodziła się dla nas.
Po moim wypadku byłam podziękować Bogu za to, że przeżyłam w Częstochowie, a teraz obiecałam sobie, że jak wszystko pójdzie dobrze to znów się wybierzemy w trójkę do Częstochowy, podziękować Bogu za nasz największy cud jakim jest Amelka, za największe szczęście jakim nas obdarował. W najśmielszych snach, czy marzeniach nie wyobrażałam sobie takiej cudownej córeczki jaką dostaliśmy, bo Amelia to cud, prawdziwy Dar Boży. Nasza Amelka, tylko nasza na zawsze.. <3

Moje dwa najcudowniejsze skarby! <3


Dzisiaj odezwała się koleżanka, która robiła nam sesję. Zrobiła już resztę zdjęć i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona efektami. Pewnie pokażę Wam kilka zdjęć ale ostatecznie nie wiem, kiedy będą gotowe, bo wybrałam więcej niż oferowała i musi je obrobić jeszcze.  Umówiłam się już również na sesję podczas chrztu świętego, bo to najważniejszy dzień w życiu Malutkiej- ale do tego jeszcze bardzo daleko. :)




Tymczasem uciekam i jeszcze zostawiam:


Amelka z tatusiem..



Moje syraski najcudowniejsze, najpiękniejsze, najkochańsze, które kocham, wielbię, całuję każdego dnia miliony razy.. :) 





Gdyby jeszcze ktoś szukał mnie kiedyś mailowo to zapraszam:

kamykowa1988@gmail.com

:)



9 komentarzy:

  1. Kolejnych cudownych, szczęśliwych miesięcy i lat u boku kochających Rodziców, Amelko ! :)

    Ze spacerówką chyba jednak bym się wstrzymała do czasu, kiedy Maleńka będzie samodzielnie siadać - tak przynajmniej nam radzili lekarze i rehabilitantka (albo ewentualnie wozić z pochylonym oparciem, w pozycji półleżącej - i niezbyt długo).

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo bardzo sie ciesze dla Ciebiedla Was dla Amelki ♡♡♡
    Az lezka mi sie kreci w oku... Macie wspaniala corunie, wymarzona, wyteskniona, a ona ma Was. Piekne momenty na zdjeciach a jeszcze piekniejsze w sercach!
    Odezwe sie na maila ale musze sie wpierw ogarnac bo mam kociol w pracy.
    Sciskam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Amelka to dziecko z chmur ;) a Ty jesteś prawdziwym Aniołem Stróżem !
    Cudownie, to wszystko opisałaś.
    Zdjęcie, z dnia kiedy zabraliście Malutką do domu- wzruszające, cudowne i niepowtarzalne ... fajnie,że macie taką fotkę na pamiątkę ;)
    Życzę Ci, żeby ZUS nie podnosił Ci ciśnienia i żeby udało się wszystko załatwić jak najszybciej.
    Myślę że wizyta w Częstochowie zapieczętuje ostatecznie Waszą miłość do Amelki- fajny pomysł, na prawdę.
    Pierwszy słoiczek to kolejny etap rozwoju Amelki- jejku jak dużo się dzieję.. z dnia na dzień widać jak Mała rośnie.
    Piękna jest- zdjęcie z usteczkami spowodowało że się rozpłynęłam ;*
    Buziaki dla Was ;* i głaskania dla Beti ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka cudowna Pyzuunia :) Aż sama bym chciała wziąć i przytulić. Taka buziunia kochana... Ciesz się tym czasem, bo dzieci tak szybko rosną. Nie wiadomo kiedy, a tu do przedszkola idzie taka Panienka :)

    Spacerówka dla mnie OK. Jeśli Amelce jakos za szeroko to tetrówki mozesz boczkami polozyc. Na pewno wygodniej niz w foteliku. Ale, że CI już z gondoli wyrosla.... to musi być duża Dziewczyna. Albo gondola mala :)

    Podziwiam, że jestes elegancką mamą i paznokcie zawsze zrobione :) Ja niestety zawsze na koniec siebie i zostawiam i wychodzi, zę nigdy nie mam czasu :( aktualnie kolor paznokci od łuskanych truskawek... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i spacerówka to na leżąco lub z podniesioną górą o 1 stopień...

      Usuń
  5. Jakie cudne usteczka :) Amelka pięknie się rozwija. I już taka duża. A co będzie po normalnym jedzonku? :) Pierwsza łyżeczka za Wami - gratulacje. Teraz Mela poznaje nowe smaki. Za chwilę będzie robiła obroty w drugą stronę. Ależ się dzieje.
    Postępowanie ZUS-u mnie nie zaskakuje. U mnie też nie obyło się bez problemów. Tak, jakby osoby tam pracujące nie miały nigdy do czynienia z adopcją. Litości. Nie jesteśmy jedynymi mamami ado.
    Dla nas MB Częstochowska jest bardzo bliska. Byliśmy u Niej prosząc o dziecko. We wrześniu wybierzemy się podziękować.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodka ta Wasza Truskaweczka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale pulpecik się z Niej zrobił <3 Słodziaczek taki!
    Z tym ZUS-em to jakaś kpina po prostu. Współczuję! Koniecznie musisz pochwalić się zdjęciami i zmianami w mieszkanku. Lubię połączenie szarości z różem.
    Amelka jaka wytrwała w swoich treningach!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozczuliły mnie Wasze zdjęcia, Kropeczka pięknie rośnie.
    A stópki nic tylko całować..... ;)

    OdpowiedzUsuń