poniedziałek, 6 lipca 2015

Wakacje?!

Powiem szczerze, że jakoś nie ma dla mnie żadnego znaczenia odnośnie tego, czy są wakacje.. może jedyną rzeczą, przez którą to odczuwamy jest przyjazd dziewczynek (córek męża siostry do dziadków na miesiąc). Mieszkają w Gdyni, więc przyjeżdżają mało kiedy. 


Mela rośnie w oczach. Dni lecą i cieszy mnie to, bo coraz bliżej sprawy przecież. 
Od 1 lipa zajadamy słoiczki i kaszki. 
Pierwszego dnia wprowadziłam rano do mleka, które jej robię kleik ryżowy. 
Drugiego dnia dałam tak samo ale kaszkę bananową, która bardzo jej smakuje i przestało w brzusiu kręcic i jest dobrze, kiedy jemy mleczko to leżę spokojnie i zjadam ze smakiem. 
Wraz ze zmianą na gęste nastąpiła zmiana smoczka od butelki na Lovi 3+ - wcześniej była za duża dziurka. 
Wprowadziliśmy stopniowo słoiczki - pierwsza łyżeczka była z jabłuszkiem, później jabłuszko z marchewką, a dzisiaj zjadła Melka pierwszego ziemniaczka z marchewką i wcale nie była zachwycona i wcale nie smakowało. :) Ale trochę zjadła. Lepsze to, niż nic. 
Czuję po noszeniu, że malutka ma około 7+ kilogramów. :)
Ogólnie wszystko, co nowe wprowadzone póki co nie daje złych i nie pożądanych efektów. Wszystko jest ok.
Oprócz tego wczoraj zrobiła pierwszą taką kupkę - bobika :D 
Wcześniej po mleku było takie jakie było, później gęstsze, a teraz takie jest o. 
Dzisiaj było to samo rano, a teraz nie dawno tak jak wcześniej, tj. normalnie według mnie.
Ale czy tak załatwiają się dzieci? Bo w zasadzie to nie wiem. 
Brzuszek nie boli, bo bym widziała, raczej jest radosna i w ogóle. 


Dzisiaj znów jesteśmy Ja, Melka i Beti. 
Siedzimy w domu. Rano zrobiliśmy tylko auto-spacer do Biedronki i po chleb. 
Wstawiona zupka kalafiorowa właśnie dochodzi w kuchni, dziecko śpi, pies na balkonie wygrzewa stare kości, a ja postanowiłam szybko coś napisać, bo nie mogę zabrać się jakoś. 
Wieczorami jestem padnięta. 
Mąż pyta dlaczego.. pff.. dźwigam cały czas malutką, albo fotelik z nią, albo wózek wnoszę, znoszę.. kręgosłup nie daje mi żyć.

W ogóle nadal piszę z laptopa męża, bo mojego nie chciało mi się zanieść do naprawy i jakże mnie to wkurza, że nie ma w tej klawiaturze "ć" ?! 


Poniżej dowód na to jak mój mąż bardzo kocha naszą najcudowniejszą, najukochańszą, wymarzoną, upragnioną córeczkę.. :) 

Imię córci po stronie serca, róże oznaczające miłość i zegar z godziną.. nie urodzenia, bo tej nie znamy ale z godziną, w której zadzwonił telefon z OA - TEN TELEFON, dzięki któremu staliśmy się najszczęśliwsi na świecie! Bo odnalazła się NASZA córeczka.. ! :) <3

Melka taka już duuuża! :) 

Swoją drogą w sobotę mamy spływ kajakowy - około 25 kajaków z pracy od męża. Myślę, że będzie fajnie (cały dzień spływania + przystanki po drodze na plażyczkach na kąpiel w rzece i takie tam;) ) 
W między czasie na jednym z przystanków obiad będzie :) Catering przyjedzie :) Później dalsza droga i na koniec impreza - grill i alkohol zapewne. Na to ostatnie nie piszemy się, bo musimy wrócić po córcię. Będzie u moich rodziców. Będzie w dobrych rękach. :) 

Uciekam, bo brzdąc krzyczy.. własnie się obudziła. 

Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! 


10 komentarzy:

  1. Łezka zakręciła mi się w oku... widać jak bardzo jesteście szczęśliwi i na to szczęście zasłużyliście 100%. Nie mogę się doczekać kiedy ja będę mogła napisać ze jestem najszczęśliwszą osobą na świecie ;)
    Piękne imię wybraliście dla córki .. Ja jestem Amelia ale to mój pseudonim blogowy wynikający z tego, ze zawsze chciałam mieć córeczkę Amelkę ;)
    Twojego bloga będę traktowała jako poradnik dla młodej mamy. Fajnie piszesz- tak życiowo.
    Pozdrawiam Was serdecznie- Amelkę, Ciebie, Męża i Piesia, który jest bliski mojemu sercu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A moge zapytac co to za czesc ciala, ta z tatuazem?:P

    Amelka jest slodziutka i okraglutka:) Uwielbiam takie male okraglutkie nozki u dzieci:) Sa przeslodkie:D

    No i rosnie dziewczyna! Je juz "dorosle" jedzenie! Ho Ho Ho! Jak ten czas leci:)

    Jeszcze mc oczekiwania... To tylko 4-5 tygodni... Minie piorunem:) a potem wrzesien i koniec formalnosci:)

    Splyw fajny, jesli lubicie wode. Ja sie boje wody, wiec bym uciekala;) No i impreza, pomysl swietne. Dobrze, ze wyrwiecie sie na chwile z domu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dowód miłości taty do Kropeczki robi wielkie "wow". Tata na pewno zakochany po uszy :)
    Córcia rośnie w oczach, brawa za nowe posiłki - oby apetyt dopisywał.
    Udanej imprezy w sobotę, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tata kocha malutką ponad wszystko i nie wyobraża sobie życia bez niej! Ostatnio stwierdził, że beze mnie smutno by.mu nie było ale Amelka jest jego i zawsze z nim! :)

    Tatuaż jest po stronie serca na piersi, a dokładniej nad sutkiem :D

    Malutka rośnie i dobrze. Jestem dumna, że mam taką cudowną córeczkę :) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka urocza krówka/zeberka :)
    Ja też nie czuję, że są wakacje. Dla mnie każdy dzień to jak wakacje. Czasem nie ogarniam jaki jest dzień tygodnia.
    Pięknie się Mela rozwija. Kolejny krok za Wami - dorosłe jedzenie. Fajnie, że poznaje nowe smaki. Ja zagęszczam mleko w zależności od zawartości pieluchy. Albo kleikiem ryżowym (przeważnie, bo u nas przeważnie rzadkie po pachy) albo kukurydzianym.
    Piękny tatuaż. Tata szczęściarz. Ma dwie fajne dziewczyny :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Za każdym razem jak tu zaglądam to Mela jest większa ona rośnie w oczach. Z kupa w porządku zmieniła się dieta. Radze poszukać w internecie ćwiczenia na wzmocnienie kręgosłupa naprawdę pomagają to parę minut dziennie córka rośnie i będzie bolał bardziej.Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez juz bym bardzo chciała żeby nie robiło mi różnicy czy są wakacje czy nie.... na razie muszę się męczyć chodzeniem do pracy, ale tak naprawdę bardziej meczy mnie czekanie. Nie zaczynam nic nowego, żadnych nowych dluzszoterminowych projektów bo cały czas wmawia sobie ze juz lada chwila zadzwonią. . A tu cisza....
    Amelia pięknie rośnie. Pozdrawiam Was ciepło i pomyślę o Was w weekend (ten będę na kajakach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Amelia faktycznie rośnie jak na drożdżach :)
    Wyjazd na kajaki marzenie :) na pewno będziecie się świetnie bawić.
    Udanego spływu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mała rośnie aż miło :-).z tymi kupkami to się nie przejmuj przy wprowadzaniu u nas tez tak było. My za dwa tyg atakujemy juz mięsko. PS. U nas też marchewka z ziemniakami ze słoiczka była be. Ale sama marchewka z ziemniaczkiem z ogrodu juz ok.

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog czytam już kilka miesięcy i nigdy nic nie wpisywałam tutaj. Już od dłuższego czasu noszę się z zamiarem napisania postu na Twoim blogu. Jakiś czas temu zastanawiałaś się czy zamknąć bloga - nie doradzę Ci w tej kwestii, bo lubię zaglądać do Ciebie i czytać wpisy o Meli :). Ja sama nie prowadzę żadnego bloga choć był czas, że zastanawiałam się nad tym. Jestem na początku procesu adopcyjnego - spotkania z psychologiem i pedagogiem za nami. Zostały jeszcze jesienne warsztaty i potem to co w tej całej drodze jest najtrudniejsze - CZEKANIE. Dzięki takim blogom jak Twój (czytam jeszcze dwa inne) wiem, że pewne rzeczy są czymś naturalnym (szczególnie jeśli chodzi o tzw. "huśtawkę nastojów", procedury itd). DZIĘKUJE za wsparcie, które daje mi Twój blog, bo dzięki temu wiem, że to wszystko jest naturalnym procesem!!!.
    Wzruszyłam się bardzo widząc tatuaż Twojego męża - naprawdę piękna sprawa :). Trzymam bardzo mocno kciuki, aby Mela była jak najszybciej Waszą córeczką "na papierze", bo w serduchach to już jest nią dawno :). Wszystko się ułoży. A tymczasem Melka niech rośnie zdrowo i będzie Radością dla swoich rodziców. Pozdrawiam Anna

    OdpowiedzUsuń