czwartek, 22 października 2015

Jesteśmy :)

Zastanawiałam się, co napisać w kolejnym poście i właściwie to nadal nie wiem. Zazwyczaj moje posty są takie prosto z głowy, nie przemyślane tak samo, jak Wasze. Piszę, co czuję i prosto od siebie. 
Czasem mam lepsze, a czasem gorsze dni i to wszystko później wychodzi właśnie tutaj. 
Dlatego czasem może być po prostu nudnie. Zdecydowałam się jednak na otwarcie bloga znów dla wszystkich, bo czułam sprzeczność z samą sobą, kiedy był zamknięty. 
Może nie jestem pisarką i nie potrafię opisywać wszystkiego, co dzieje się u nas tak pięknie, cudownie i w ogóle, ale chcę być może dla niektórych z Was ja, a może raczej mój blog miejscem, w którym można zatrzymać się na chwilkę, poczytać, a może czasem nawet dowiedzieć się czegoś. Tak po prostu. Chcę pisać o nas, naszym życiu, o tym jak bardzo cieszę się z bycia mamą małej Amelki, która jest całym moim światem. Nie będę już zamykać bloga. Później znów musiała bym otworzyć. 
Otwarcie nastąpiło też m.in. ze względu na kontakt mailowy po zamknięciu, z niektórymi z Was, za co bardzo serdecznie dziękuję, bo fajnie znać takie super babki jak Wy :) i w ogóle fajnie wiedzieć, kto jest po drugiej stronie. 




Mój mąż - tak, właśnie.. znowu On.. mąż.. często krytykuje mojego bloga, pisanie na nim określa stratą czasu, ale ja wiem, że tak nie jest. Ostatnio w ogóle ma jakiś okres w życiu dziwny, bo ciągle mnie krytykuje. Wszyscy inni są lepsi ode mnie, wszyscy, tylko nie ja. Bo przecież żona w dzisiejszych czasach to SAMO ZŁO. Pozostaje mi tutaj jedynie w tym miejscu westchnąć, podnieść głowę do góry i iść przez życie z pełną piersią, ciesząc się z tego, co mam. Mąż to mąż, jest i już, a czy będzie to jak w życiu każdego. Czas pokaże. Nie żebym myślała o rozstaniach, czy coś. Po prostu życie pisze różne scenariusze. 
Dzisiaj się kochamy, a co będzie za ileś lat? Nie wiem. Nikt nie wie. 

Nowości poza Chrztem, który opisałam w poprzednim poście brak, no może poza chorobą Amelki, z którą walczymy od poprzedniego piątku. Zwykłe gardło, bardzo zaatakowane i tak dało się jej we znaki, że był straszny kaszel, gorączka, a biegunka po antybiotyku jest do dzisiaj. Bierzemy nadal osłonowo "4 Lacti Baby" do końca buteleczki. Inhalacje do końca tego tygodnia. Kupiliśmy aparat do robienia inhalacji, pewnie będzie jeszcze nie raz potrzebny. 
Dzisiaj mała ma się już lepiej, no poza męczącymi ją biegunkami, a co za tym idzie zmiana ubrań raz, dwa razy dziennie i ciągłe pranie ;) 
Siedzimy też ciągle w domu, a mąż razem z nami, bo jest na urlopie. Może stąd nerwowy czas :]

Pogoda u nas taka sobie, właściwie to nawet nie wiemy, bo nasze atrakcje ostatnio to tv, zabawy na dywanie, bujaczek i chodzik, a czasem taniec i wszystko w domu. 

Oprócz choróbska dokuczają Ameluśce zęby, które idą, idą, idą już od kiedy i nie mogą wyjść. Na dzień zużywamy tony śliniaków, bo inaczej do zmiany były by body albo bluzeczki.. Dajemy jednak radę bardzo dzielnie. 

Ach.. zapomniałam prawie.. nową atrakcją Amelusi jest stanie, a od wczoraj KROCZKI za ręce z mamą, albo kiedy trzymam ją pod pachami. Uwielbia stać, poznaje świat na nowo z takiej pozycji i bardzo jej się to podoba. Myślę, że prędzej może będzie chodzić jak raczkować. Zobaczymy :) 

Żadnych wieści z sądu, tak więc nadal czekamy na wyjaśnienie sprawy i wezwanie na Orzeczenie. Może się doczekamy. Chociaż teraz, kiedy był już chrzest, RB pozbawieni i jesteśmy już tyle razem to w zasadzie nic mi nie przeszkadza, ale fajnie by było móc przeczytać na akcie urodzenia, że to My jesteśmy jej rodzicami. Że jesteśmy rodziną! :) Ehh.. jeszcze trochę cierpliwości. Tyle z sądu. 

Kończę ten wpis. JEstem w trakcie robienia obiadu. Później wyjazd do teściów na popołudniową kawę i tak minie kolejny dzień tygodnia. 

A za pasem zbliżający się 1 listopada, a dzień wcześniej nasza rocznica ślubu.. 

Kilka zdjęć mojego szczęścia...
 




Pozdrawiam! 


 


8 komentarzy:

  1. Szkoda, że Amelka choruje i te ząbki ale jak widziałam wcześniej na zdjęciach to bardzo wesolutka dziewczynka z niej:) Mam nadzieję, że wieści z sądy nadejdą szybko - może w prezencie rocznicowym?

    OdpowiedzUsuń
  2. eh szkoda i przykro mi ze maz ciebie krytykuje... czas pogadac, wybrac sie na kolacje?
    Zdrówka dla malutkiej królewny. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Amelka - cud, miód, orzeszki. Szkoda Malutkiej, że musi męczyć się z choróbskiem. I gratulacje z okazji pierwszych kroczków.
    Męża powinnaś wysłać na kilka dni do mnie. U mnie z obiadkiem słabiutko. Zwykle to mrożonki od mamy. Młody ciągle wyje. Po jednym dniu leciałby na skrzydłach do Ciebie. Żartuję. A tak poważnie - może jest zazdrosny, czuje się trochę odsunięty, chociaż nie uprawnia to go do takich tekstów. Może faktycznie potrzebny jest taki czas dla Was. No i rozmowa.
    Fajne puzzle piankowe macie.
    Uściski dla Meli i Jej uroczej Mamy

    OdpowiedzUsuń
  4. Może faktycznie jak mama tygrysa pisze mąż jest zazdrosny , faceci to żle odbierają wiem jak mój mąż patrzył na nas kiedy z Grzesiem się przytulalismy podszedł i Powiedział mi że czuję się odtracony i po wieczornym rozmysleniu faktycznie dałam mu powód do Złości i przykrości bo męża miałam z boku. Teraz wariujemy w 4 na sypialni i wszyscy Są zadowoleni ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zagladam znow do Ciebie:) Pamietam, ze dosc ostro wypowiedzialam sie w kwestii zachowan Twojego meza - w Twojej obronie... Boli mnie kiedy kobiety pozwalaja zle sie traktowac. Sama to przeszlam i wtedy nie umialam sie obronic. Dlatego reaguje tak mocno na czyjas krzywde (wredne teksty sa krzywdzace). Przepraszam, ze sie wtracilam tak ostro, poniosly mnie moje wlasne emocje. Tamte doswiadczenia mocno we mnie siedza, to chyba cala przyczyna...

    A faceci sa jak dzieci czasami (a nawet czesto). Domagaja sie uwagi, wylacznosci i dla nich przy malym dzieku nic nie powinno sie w domu zmieniac... Nie rozumieja za bardzo, ze to nie oni sa tym malenstwem i ze to minie. Ze dziecko szybko rosnie, a to co dostaje w relacji z Toba - potrzebne jest Amelce do dalszego szczesliwego zycia. I Tata nie jest tu nr 1, bo jest doroslym facetem. I spokojnie moze poczekac te kilka trudniejszych lat, nie mowiac o tym, ze sam moze taka bliska, fajna wiez z Amelka tworzyc jednoczesnie, nie odbierajac jej jako konkurentki do Twojego serca;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem i ja :) Cieszę sie ze otworzyłaś bloga z powrotem,tak po cichu na to liczyłam. Jesteście fajną rodzinką ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też cieszę, że mogę znów do Ciebie zaglądać;-)
    Co do męża to faktycznie smutna sprawa. Mój też ma trochę za uszami, ale gdyby mnie tak krytykował na każdej płaszczyźnie, to lekko by ze mną nie miał;-0 A on mnie już dobrze zna i wie, że potrafię być naprawdę niemiła. Proponuje zostawić go z Amelcią na pół dnia - zwłaszcza, że ma teraz urlop - i niech się chłop wykaże i pokaże jaki z niego chojrak;-0
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. A z mężczyznami to tak jest, że raz mają tak raz tak :), nie ma się co przejmować :) mam nadzieje ze małej przeszło :* zdrówka dla was

    OdpowiedzUsuń