czwartek, 3 grudnia 2015

Mikołajki coraz bliżej.. wspomnień kilka i obiecane fotki Pani Mikołajki ;)

Zaczął się grudzień, miesiąc zimowy, świąteczny, jak również ten, który wniósł w moje życie wiele smutków, bólu i cierpienia. 
Grudzień z czasów dzieciństwa wiązał się z Mikołajkami, moimi urodzinami, gwiazdkowymi prezentami, choinką, wigilią, świętami, byciem z bliskimi, kojarzył się z zapachem gotowanej kapusty z grochem, smażonej ryby, z lepieniem pierogów i uszek z kapustą i grzybami, a te babcine do dziś są wyjątkowe.. 
Niestety los sprawił, że grudzień stał się dla mnie miesiącem smutnym i wprowadzającym w smutek..

Grudzień 2002r.- zmarł mój jedyny i ukochany dziadziuś, z którym byłam bardzo związana, a po jego śmierci rodzina bardzo oddaliła się od siebie, wszystko się zmieniło całkowicie. Bardzo przeżyłam jego stratę, bo wszystko zadziało się z dnia na dzień. 

Grudzień 2008r.- strata naszego Aniołka Zosi, informacje o chorobie, długie oczekiwanie na wyniki badań, pobyt w szpitalu, a ostatecznie zabieg i długa żałoba.

Grudzień 2009r. - wypadek w wyniku którego zginęły dwie osoby, jedną znałam, kilka koleżanek ze studiów rannych z poważnymi obrażeniami, ja sama transportowana do szpitala helikopterem, z podejrzeniem poważnym urazu kręgosłupa, bardzo dużymi ranami głowy. Właściwie cudem ocalała, dochodząca do siebie bardzo długo. 

Napisałam tak skrótem, grudzień jest ciężkim dla mnie miesiącem. Często powracają niestety wspomnienia. Nie użalam się nad sobą, bo uważam, że dzięki temu, co mnie spotkało dziś jestem w stanie powiedzieć, że jestem silna i potrafię walczyć z trudnościami. W końcu nie ma nic za darmo. Dzisiaj wiem, że życie kieruje nas wyznaczonymi już ścieżkami i nie koniecznie wiele możemy w nich zmieniać mimo tego, że mamy wolną wolę wyboru. Wybieramy to, co nam pisane. 
Mówią, że kierujemy życiem sami, ale to wszystko, jak kierujemy zapisane jest gdzieś rękami Bożymi. 

Nigdy nie myślałam, że zostanę mamą adopcyjną i przeżyję coś tak cudownego, chociaż w głębi mojego serca zawsze wyobrażałam sobie taki obraz, że: "Przyprowadzamy wraz z mężem do naszego domu małą dziewczynkę, która już chodzi, mówi, rozumie, więc pewnie mającą gdzieś około 3-4 latek i mówimy jej, że to jest jej dom, jej pokój, że my jesteśmy jej rodziną, że ją bardzo kochamy i jest dla nas najważniejsza na świecie!". Dziewczynka z tego obrazu jest spokojna, cicha, może trochę wystraszona, bo zmienia miejsce zamieszkania, taka zagubiona w pewnym sensie. 
A może po prostu w tej dziewczynce widziałam czasem małą, drobną cząstkę siebie z pewnych powodów. Sama nie wiem. 

Wiem tylko, że zawsze nawet po kursie w OA myślałam, że nie mamy szans na malutkie dziecko. Spodziewałam się takiego rocznego dzieciaka i gdyby nie decyzja sędziego pewnie takie dziecko byśmy dostali. Gdyby nie dał nam Amelki do domu, to czekali byśmy na nią właśnie tak długo, że przychodząc do nas miała by już roczek. Bo nawet gdyby wtedy do nas nie trafiła to czekali byśmy już tylko na nią, bo wiedzieliśmy po telefonie, że to Ona, że to nasze dziecko. 
Urodziła się dla nas. Bóg wiedział, co robi. 
Mimo tego, że bardzo mało chodzę to kościoła to jestem od czasu, gdy trafiła do nas Amelka bardzo wierząca, bo przecież kiedyś po wszystkich grudniowych wydarzeniach z mojego życia straciłam tą wiarę i gdzieś się zagubiłam. I było chwilami bardzo ciężko, wręcz fatalnie, nawet mąż miał dość wszystkiego, jednak wytrwaliśmy i mimo kłótni, sprzeczek, problemów dnia codziennego, odmiennych zdań na różne tematy i zupełnie dwóch różnych charakterów to chyba kochamy się jeszcze gdzieś tam ;) bo w końcu tak bardzo wiele przetrwaliśmy, a przecież nikt nam nie kazał. 


Taki to właśnie dzisiaj wpis, moje wspomnienia, które w grudniowe dni krążą po mojej głowie i wwiercają się w moją pamięć, nie chcąc zostawić mnie w spokoju. Na szczęście ten grudzień i te Święta będą radosne, bo odnaleźliśmy sens naszego życia, którym jest nasz mały cud i prawdziwy dar od Boga. Nasza mała córeczka.
Spotkało nas ogromne szczęście i wiemy to doskonale. 
Nasze dziecko, jest najmniejszym dzieckiem, jakie było w całej historii OA oddane tak wcześnie rodzicom adopcyjnym i za to i za nią, za takie wielkie szczęście będę dziękować Bogu do końca. <3
Chociaż tak na prawdę nie ma znaczenia to, że była taka malutka, najważniejsze, że jest ONA, nasza mała córeczka :) 

***
Jeszcze słów kilka na zakończenie. Bo zdjęcia obiecane Mikołajkowe są jak widać. 
Wczoraj dostaliśmy telefoniczne zaproszenie na Choinkę OA, która odbędzie się przed samymi świętami i będzie to około 100 dzieciaków naszego OA. Cieszymy się bardzo, że jednak będziemy, miło będzie móc spotkać się ze wszystkimi z grupy i z naszymi Paniami z OA. Myślę, że będzie fajnie. 
Ważne, że coś takiego organizują, bo przecież dla dzieci też ważne są takie właśnie spotkania. 
Amelka nie wiele z niego zapamięta, ale i dla nas będzie to wyjątkowy dzień. 
Panie z OA są bardzo podekscytowane tym dniem, nie dziwię się! :) 
A na zdjęciach spódniczka i opaska z pierwszego zdjęcia to strój na choinkę, będzie pomocnikiem Mikołaja, do stroju dołączą jeszcze białe rajstopki i czerwone papucie z reniferkami. :) 


Amelka coraz częściej używa słowa: "Mama" i wydaje mi się, że nie jest to typowe :" mama mamamama mamam" tylko woła biegnąc za mną w chodziku:" Ma Ma" , "MaMa", "Mama". 
A moje serce rozpływa się jak gorąca czekolada pod wpływem ciepła. 


W piątek jedziemy na Mikołajki na wieś, tam będą dzieciaki szwagierki i dziadkowie, a w niedzielę do nas przychodzą moi rodzice do Amelusi. :) 


 

Jeszcze informacja z ostatniej chwili. 
Dzwoniłam do sądu wczoraj. Nic nowego oprócz tego, że sprawa w toku, ale niestety zakończenia w tym roku nie będzie, ponieważ się nie wyrobią po prostu, bo zanim co, będą zaraz święta, nowy rok i dopiero po nowym roku wszystko. Dlatego wyżej napisałam, że przecież mogliśmy jednak dostać dziecko roczne. Gdyby nie decyzja sędziego to tak by było, ponieważ dziecko nasze po dziś dzień ma nieuregulowaną sytuację prawną i nadal nie było by do adopcji przygotowane. 
Dzięki Bogu i decyzji sędziego jest z nami. 


Odezwiemy się po Mikołajkach. 




15 komentarzy:

  1. Przepiękna dziewczynka :)) Dobrych przygotowań do świąt i niech grudzień będzie dla Was radosnym miesiącem :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i oczywiście wzajemnie. Grudzień to taki miesiąc, że powinien być jednak radosny. Pozdrawiamy

      Usuń
  2. Pięknie to wszystko napisałaś. Wzruszyłam się.
    Jak dobrze, że sędzia tak postanowił - dla mnie to jakiś anioł. My aż dwa miesiące czekaliśmy na pieczę, bo sędzina miała swój punkt widzenia. Mb naszej córci zrzekła się praw we wrześniu, a my dopiero w połowie lutego mogliśmy wziąć Hanie do domu. Tyle czasu nasza córka była tylko jedną z teczek z sygnaturą z jednolitego wykazu akt.
    Wszystkiego najlepszego dla Waszej trójeczki!!!! ,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie różnie to bywa, u nas akurat sędzia bardzo w porządku, jednak teraz wszystko, co się dzieje nie zależy od niego, też bardzo chciał to szybko zakończyć, niestety nie mógł. Najważniejsze, że mała jest z nami, dzięki niemu. Nasza córka po dzień dzisiejszy od marca nie ma jakby wcale danych, ani numeru pesel, ani nic. Nawet nie wiemy jaką będzie miała dokładnie datę urodzenia.. a będzie już miała 9 miesięcy lada chwila. Tak po prostu działają urzędy i sądy.. :)
      Wydaje się, że dokumenty adopcyjne powinny być robione jako pilne, mające tygodniowy termin powinny być załatwiane w JEDEN DZIEŃ! Przecież tutaj chodzi często o los dziecka.. ale przecież urzędników to nie interesuje. Pozdrawiam, buziaki.

      Usuń
  3. Cudowna córeczka : ) Duzo przeszlisci - jestem pelna podziwu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa. Pozdrawiam również.

      Usuń
  4. Witaj kochana:). Mam wrażenie, że powoli zaczynasz odczarowywać ten nieszczęsny Grudzień (przecież ocalałaś z wypadku, a było bardzo źle :)). Super, że trafiliście na wyrozumiałego sędziego, który przez swą decyzję uszczęśliwił w pierwszej kolejności troje ludzi (Ciebie, Twojego M i choć niewiele rozumie - Malutką). Amelka wygląda cudnie:). Udanych mikołajek :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że coś się zmienia i cieszę się, że na dużo, dużo lepsze. Ciągle są zmiany i to najważniejsze, że nie zatrzymujemy się w miejscu. Tobie również tego życzę! :) Wzajemnie udanych Mikołajek! :)

      Usuń
  5. Kochana wierzę, że Amelka rozjaśni te wszystkie bolesne wspomnienia. Zaczyna się dla Was piękny czas. Ten grudzień będzie inny, wyjątkowy. Z takim pomocnikiem Mikołaja nie może być inaczej. Mela prezentuje się pięknie. Na choince zrobi furorę. Fajnie, że dostaliście zaproszenie. Udanej zabawy

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Amelka odczaruje Ci ten grudzień i teraz będzie Wam się tylko dobrze kojarzył.
    Ależ piękna ta Wasza Córeńka.
    Udanych Mikołajek :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż mi łezki popłynęły ze wzruszenia :) Amelcia jest cudowna a te Święta będą dla Was wyjątkowe... Ja w grudniu kończę mój kurs adopcyjny i też czekam na córeczkę Amelcię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Małe cudeńko :) Wzruszyłam się czytając, będziecie mieć wyjątkowe Święta !!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak Melusia wygląda cudnie w tych pięknych strojach, piękna Mikołajka! Super, że jednak i Wy zagościcie na spotkaniu choinkowym w ośrodku bo wiem jak to Cię bolało. Przesyłam buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale cudne zdjęcia ! :) Melusia robi prawdziwej Pani Mikołajowej olbrzymią konkurencję ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Malutka jest rozkoszna :) A Ty jesteś wspaniałą, silną kobietą...

    OdpowiedzUsuń