wtorek, 15 września 2015

Kolejne dni razem... ;)

Ostatnie dni u nas od piątku spędzamy chorobowo. W piątek Amelka dostała antybiotyk, jeszcze jutro i się skończy. W piątek wybieramy się na kolejną wizytę kontrolną, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku już. Został póki, co katar jeszcze. Ale dzielnie zwalczamy go sopelkiem..



A z tego robię nocne ziółka, jako aromaterapię do pokoju mojego i Amelki..



Sobotę Amelka spędziła z moimi rodzicami. My szykowaliśmy się na wesele u znajomych. Przedstawiam mnie i moją kreację..



Martwiłam się ciągle o malutką, ale wiedziałam też doskonale, że jest w dobrych rękach. Ślub i chrzest minęły nawet szybko. Później po dojechaniu na salę poczułam, że i mnie zbiera choróbsko. Katar pojawił się szybko, niestety musiałam jakoś dotrwać. Było w miarę ok.. Trochę potańczyłam, chociaż nie jestem zwolenniczką takich imprez.. Wyjechaliśmy do domu o 3.oO i właściwie siłą zgarnęłam praktycznie pół przytomnego męża, bo w końcu spotkał się ze znajomymi, więc było trochę tych kieliszków w ciągu całego wesela. Szczerze mówiąc myślałam, że dam radę w drodze powrotnej, ale nie było kolorowo. Wyjechałam i była straszna mgła. Ledwie widziałam czubek auta, a okolic w ogóle nie znałam. Mnóstwo zakrętów. Coś strasznego. W pewnej chwili pomyślałam, że ZAWRÓCĘ i poczekam, aż ktoś będzie wracał, trudno.. Jednak nie potrafiłam już nawet wrócić pod tą salę weselną! Mąż szeptał: „tu skręcamy w prawo, tam w lewo..” więc go słuchałam. Sądziłam, że jeszcze coś się orientuje. Jak się okazało wyprowadził mnie tak, że dojechałam do znaku zmiany WOJEWÓDZTWA! Masakra.. zaczęła się jakaś dziurawa droga.. zupełnie zgłupiałam. Postanowiłam zawrócić. Nie wiem jak ale dojechałam do miejscowości, w której pokierowały mnie już znaki, na których widniały nazwy znajomych mi miejscowości i szczęśliwie po 2 godzinach byliśmy w domu na 5.oO rano! (normalnie droga zajęła by max pół godziny!).
Położyłam się padnięta. Wstałam po 12 i pojechałam do malutkiej. Okazało się, że wcale bardzo nie tęskniła! :P Bawiła się pięknie z dziadziusiem! :) Mama odesłała mnie jeszcze do domu bez małej, kazała dospać. Wróciłam po nią koło 18. Wykąpałam i poszłyśmy spać. :)
Poniedziałek spędzałyśmy na spacerku we dwie, dzisiaj wtorek zaczęłyśmy od zakupów w trójkę, później odwiedzili nas dziadkowie (rodzice męża), a po obiedzie wybrałam się na dłuższy spacer z Amelką. Mąż wyskoczył na ryby. My odwiedziłyśmy babcię w pracy, w między czasie spotkałyśmy się z dziadkiem i prababcią Amelki, której wręczyłam zaproszenie na chrzest, a na sam koniec odwiedziłam moją ciocię i też wręczyłam zaproszenie na chrzest! :)
Zamówiłam na allegro, zrobili jak chciałam. Pamiątka przy okazji ze zdjęciem malutkiej! ;)




Chrzest Amelki odbędzie się 10.10.2015r.
Gości naliczyłam 29 osób i troje dzieci 4-9 lat + 2 dziewczynki ponad pół roczne (w tym Amelka).
Nie sądzę, że wszyscy się pojawią. Czekam na potwierdzenie.
Sala jest, jeszcze zostało ustalić menu, w którym znajdzie się obiad z dwóch dań, zakąski, ciasta, owoce i oczywiście drugie ciepłe danie.
Ksiądz jest. Nie wiem tylko jak z dokumentem, jeśli chodzi o chrzest. W razie, czego będziemy musieli ochrzcić ją niestety dla nas na nazwisko, jakie nadano sądownie. Mamy prawo do wyciągnięcia aktu urodzenia takiego.  Nie przejmuję się tym! Chrzest musi się odbyć!

Co jeszcze chciałam napisać..
Malutka nauczyła się jeść biszkopty, które uwielbia.
Coraz częściej udaje jej się samej posiedzieć przez dłuższą chwilkę.
Zauważyłam dzisiaj, że przekręca się z brzuszka na plecy, czego wcześniej nie potrafiła.
Ząbki- dokuczają, ale zauważyłam dość biały czubek w miejscu 4 po prawej stronie! I tam najczęściej ją swędzi i drażni.
Włosków mamy coraz więcej, coraz gęściej!
Oczka robią się w środku zielone, a na zewnątrz niebieskie. Jestem ciekawa efektu końcowego! :]
Zaczęła wyciągać już rączki jak ktoś (babcia, dziadek, mama, tata) powie: „Chodź na rączki, no chodź!”
Podczas kąpieli robimy jezioro dookoła wanienki w całej sypialni! Bardzo lubi chlapać!

I tak na koniec.. Zauważyłam dopiero dzisiaj, że z tyłu, gdzie pupcia malutka ma – pupę, później ciało i znów taką „dziureczkę” powyżej odbytu to jest. Tak jakby się dziwnie ukształtowało, zrosło.. nie wiem jak to napisać.. Raczej w niczym nie przeszkadza, ale boję się, żeby jej to kiedyś nie przeszkadzało, że ma taką malutką dziurkę, czy no nie wiem jak to napisać, albo żeby się nie naderwało, czy coś.. no sama nie wiem. W piątek pokażę to Pani Doktor na kontroli. Zapytam ładnie.




Właściwie to tyle.
Jestem dumna z postępów Amelki, kocham ją całym sercem. I nie wiem.. po prostu nie wiem, jak my żyliśmy bez niej wcześniej.. bo bez niej moje życie nie miało przecież żadnego sensu!
(są to słowa mojej mamy.. babci Malutkiej..., które są takie piękne i prawdziwe!)
Wiem, że w mojej rodzinie kochamy ją nie tylko my (mama i tata), ale również moi rodzice, męża rodzice, jak i rodzeństwo.. Nie ma osoby, która nie szalała by na jej punkcie! :)




Córciu tak długo na Ciebie czekałam.. było warto! Kocham Cię <3 :)



Jeszcze tort z pampersów, który robiłam na prezent z okazji chrztu dla znajomych (też na to wesele, co byliśmy):



I nasz prezencik:




:)




4 komentarze:

  1. Fajnie że się wybawiliście, zdrówka dla małej :))
    I dobrej uroczystości chrztu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale się nie dziwię, że jesteś dumna. Mela z każdym dniem robi postępy. I jest dzielna. Tygrys chyba nie zostałby z dziadkami na tak długo. Niestety. Mam nadzieję, że z tego wyrośnie.
    Pięknie się prezentowałaś na weselu. Bawiliśmy się tej samej nocy :) Najważniejsze, że bezpiecznie wróciliście do domu, a że trochę dłużej, to nic.
    Zaproszenie cudowne. Z taką modelką na pierwszej stronie nie mogło być inaczej. My też na podobnym etapie - czekamy na potwierdzenie, ustalamy menu, nadal szukamy kreacji dla Młodego. Ale mam nadzieję, że dziś coś kupię.
    I z katarem walczymy w ten sam sposób :) Tylko u nas rida.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  3. Ami rośnie cudnie. Tez mi się chce na wesele :-) życzę powrotu do zdrowia. I oby z chrzcinami wszystko było po Waszej myśli.

    OdpowiedzUsuń